Rozdział 10

227 11 0
                                    

- Zdecydowałam, że nie ucieknę. Za jaką Alfę stada Błękitnej Pełni by nie uznano, hę?

- Kochanie, ja to rozumiem, ale chociaż odejdźmy stąd. Tu mogą nas wyczuć, jeśli wśród nich jest wilk Tropiciel. A naprawdę, skoro chcą zabrać alfę wbrew jej woli to muszą mieć ze sobą Tropiciela.

- Racja. Prowadź.

- Trochę powędrujemy ale wrócisz do domu, dobrze?

- Tego chcę. Muszę sobie coś z ojcem wyjaśnić. 

- Chodź za mną. Zaraz cię tam zaprowadzę. Nie mów nikomu, że Cię wyprowadziłem. Powiedz, że sama wyszłaś zaraz po kolacji, i wróciłaś na piechotę, dobrze Sabino?

- Chociaż przyjdzie mi to z wielkim trudem to tak powiem. Kłamstwo to nie moja bajka. Nie umiem kłamać. Kompletnie.

- Dobra, dobra idziemy kochanie.

Szliśmy do wyjścia chyba jakieś pół godziny. Kiedy nareszcie zobaczyłam drzwi, zdziwiłam się, że nikt ich wcześniej nie zauważył. Już miałam go o to zapytać, kiedy usłyszałam:

- Nie widziano ich z zewnątrz, bo są pomalowane tak, że widać je tylko wtedy kiedy bardzo uważnie się przyjrzeć. I do tego musisz się bardzo zbliżyć.

- Ok, ale czy ty umiesz czytać mi w myślach? 

- Nie wiedziałaś, że więź daję tę możliwość nawet bez wiedzy i zgody partnera?

- Odpowiedz na moje pytanie to ja odpowiem na twoje.

- Tak. Potrafię. 

- A ja nie wiedziałam.

- Do widzenia, Sabino.

 Do widzenia mój drogi Xsavirze.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dziś rozdział trochę krótszy, ale bardziej treściwy.

Ma on 245 słów. Do następnego w przyszłym tygodniu!

Wasza Natolcia

Jestem zerem| W TRAKCIE KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz