Rozdział 14

166 7 2
                                    

***Saratea***

Zastanawiam się, czemu Sab tak zależało na tym, żebym poszła co tej kafejki. Może dla odprężenia, po tych wszystkich dziwnych wydarzeniach? Bo raczej nie po to żebym spotkała się ze swoim prawie byłym przeznaczonym. Siostra chce mnie zrobić na bóstwo, więc niewiele myśląc zgadzam się i siadam przy toaletce w jej pokoju. Okazuje się, że ma nadzieję, że założę śliczną turkusową, rozkloszowaną sukienkę. Ona chyba zwariowała na maxa! Po długich namowach zgadzam się.

- Jeszcze tylko makijaż i wychodzisz.- mówi z zadowoleniem

- Dobra. Zrób ze mną co uważasz za stosowne, siostro.- odpowiadam lekko zirytowana.

- Się robi pani kapitan. Zaczynamy.

Siedzę i siedzę, i od czasu do czasu słyszę ciche mruknięcie ze strony Sab. Muszę wymyślić jej jakieś sensowne przezwisko, myślę. Po około godzinie, słyszę jedno słowo, na które tak bardzo czekałam.

- Gotowe.

- Mogę wreszcie zerknąć na twoje dzieło? Czy zaczniesz na mnie warczeć i mnie rozszarpiesz- mówię ze śmiechem. 

- To wcale nie jest śmieszne.- odpowiada, lecz widząc moją minę zbitego psa dodaje- no może troszkę tak. I oczywiście, że możesz zerknąć na swój makijaż.- Zerkam do lustra i nie wierzę w to co widzę. Wyglądam pięknie. Mam delikatnie muśnięte różową szminką usta, podkreślone oczy i cienie. Nigdy nie twierdziłam, że w takim makijażu można dobrze wyglądać. Chyba nie widziałam wtedy, co potrafi zrobić moja, niestety starsza, bliźniaczka. Uściskałam ją z ogromną wdzięcznością. Nigdy, przenigdy jej tego nie zapomnę. Za to ją uwielbiam. Nie chwali się talentami, a w najważniejszych momentach sprawnie je wykorzystuje.

- Bardzo ci dziękuję. Nie wiedziałam, że makijaż może być tak dyskretny i piękny równocześnie. Jesteś najlepszą siostrą na całej kuli ziemskiej. Co ja mówię jesteś najlepsza w całej galaktyce - mówię do niej z wielgaśnym uśmiechem cisnącym mi się na usta. Odpowiada tym samym co nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, bo kolejny jej talent, to wywoływanie uśmiechu, zarówno na ustach swoich, jak i na tych cudzych.

- Och dzięki, to nic takiego, lubię kiedy jesteś szczęśliwa.- odparła na moje słowa po krótkiej chwili wahania. Cóż. Z nią tak już jest. Nie dość, że utalentowana to jeszcze skromna. Żegnam się z nią słowami: 

- Dzięki raz jeszcze. A teraz idę, bo nie mam zamiaru się spóźnić. Papatki kochna.

- Papatki Tea. I jeszcze jedno. Ślicznie wyglądasz.

Wychodzę z  pokoju. Ruszam do mojego ukochanego audi R8 w kolorze błękitnego nieba.  Odpalam samochód i wyjeżdżam z garażu. Jadę na główną drogę do miasta. To będzie długa droga, myślę.

*** pół godziny później***

Nareszcie dotarłam. Siadam do stolika, i stwierdzam, że to przytulne miejsce, wprawiło mnie w doskonały nastrój. Biała ściana obok mnie, czarna za mną. Po drugiej stronie sali ściana ma czerwony kolor, a ściana przede mną ma kolor srebrny.

- Witaj Saratea- dobiega do mnie jego głos. Panikuje. Chcę uciec ale on...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Cześć moi drodzy cztelnicy! 

Dziś trochę dłuższa notka niż zwykle. Kogo głos usłyszała Tea? Co ten ktoś zrobi?

Mam dla was ogłoszenie parafialne związane z opowiadaniem. Wprowadzam rozmowy z wilkami bohaterów. Oznaczone będą one tak : ~. Imiona wilków  przypasowane do bohaterów:

Ima- Sabina                                                                                           Ivan- Xsavir

Ami- Saratea                                                                                         Ali- Braian

Dziś jest na zdjęciu wilk Sabiny. Zerknę ale chyba w 12 rozdziale jest wiczyca Tei. Wilk Xsavira albo już jest albo zostanie niedługo dodany. 

Rozdział ma aż 545 słów moi drodzy czytelnicy.

Wasza Natolcia.

Jestem zerem| W TRAKCIE KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz