Rozdział 18 (Special)

135 6 11
                                    

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------                                                             Mała niespodzianka specjalnie dla was.

 *** Braian ***

Słysząc rozmowę Sabiny z Xsavirem ( mój wilczy słuch mi pozwolił rozpoznać rozmówcę) coś się we mnie zagotowało. Dlaczego? Dlatego, że byłem zazdrosny, cholernie zazdrosny, o to, jak układa się mojemu przyjacielowi. No cóż, muszę pogadać z Xsavirem, o relacjach i co zrobić żeby były one takie super jak w jego związku. 

- Sabina, do cholery, ile można na ciebie czekać?!- słyszę krzyk i już wiem co zrobię. Muszę ją uspokoić, bo zrobi komuś krzywdę!

~ No to na co czekasz geniuszu? Ratuj ją!

~ Ten stan nie jest dla niej dobry, ale musisz mi pomóc. Skontaktuj się z Ami. Ona nam pomoże.

~ Wreszcie się doczekałem, mówisz nam, nie mi! Cud, po prostu cud!

~ No spokój, bo przyprawisz mnie o potworny ból głowy, jak nie przetaniesz skomleć.

~ Tru tu tu tu pęczek drutu kochaniutki. Nigdy w życiu. Nie zamknę się Braian. Nie i koniec.

~ Oczywiście, że zamkniesz! Rozkazuję ci, ucisz się i pogadaj z Ami!

~ Już się tym zajmuję.

No nie. Znowu to zrobiłem! Kurwa! To się nie miało stać! Obiecałem Aliemu! Nie panuję nad sobą. To jest złe. Znowu mam problem z opanowaniem emocji. Najbardziej nie panuję nad wściekłością. Zrobiłem mu wielka krzywdę. Ali będzie się mnie bał. To nie tak miało być. Załamka totalna. Nienawidzę siebie za wybuchowy charkter, za to że Saratea cierpi z mojego powodu. Lista powodów do nienawiści jest długa. Za długa. Muszę się postarać odzyskać zaufanie i miłość Tei.

- Sabina, zejdź do mnie, proszę. Muszę z tobą pomówić.

- Saratea nie zejdę. Raczyłaś powiedzieć coś wreszcie spokojnym tonem.- usłyszałem sarkastyczną odpowiedź.

- Nie chcę zrobić ci żadnej krzywdy siostro, wiec proszę, nie zmuszaj mnie do użycia siły. 

- Naprawdę?- zakpiła Sabi- Myślałam, że jesteś lepszą siostrą, i aktorką również.

 Czas wkroczyć do akcji, zanim zrobią sobie krzywdę. Ale kiedy tak myślę, to Tea pewnie będzie bardziej zła na mnie niż na Sabinę. Hej, jesteś bratnią duszą Saratei czy nie, pomyślałem. No dobra ruszamy.

- Saratea, uspokój się, nie możesz zrobić krzywdy Sabinie.

- Braian, co ty tu robisz, miałeś mnie nie nachodzić! Obiecałeś mi to, kłamco! Koniec z naszą umową, koniec z naszym związkiem!- ostatnie zdanie tak mnie zabolało, że aż zgiąłem się w pół. Ledwo usłyszałem słowa Sabiny:

- To ja go tu sprowadziłam, Tea, chciałam ci pomóc w opanowaniu ataku! To mnie powinnaś nienawidzić...- Straciłem przytomność, nie wiedząc co dalej mówiła Sab.

*** Xsavir***

Co się dzieje, dlaczego nie odbiera?! 

~ Ivan, dowiedz się czegoś w sprawie Sabiny, natychmiast!

~ Hej, nie rozkazuj mi kolego!- zaskomlił Ivan

~ A to dlaczego? Może nie chcesz wiedzieć, co dzieje się z NASZĄ przeznaczoną, co?

~ Chcę wiedzieć, ale jesteśmy na równych prawach, genialny człowieku. A może o tym zapomniałeś?

~ Tak jakby mi to umknęło, wilku. Kontaktujesz się z Imą czy nie?

~ Kontaktuję się. Daj mi chwilkę.

Zamilkł po tych słowach. A ja robiłem bałagan w pokoju. Czemu? Byłem tak zestresowany, że nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu. W końcu usłyszałem głos mojego wilka. Mówił: 

~ Wszystko ok. Twój Beta zemdlał i razem z Sarateą odwożą go do szpitala.

~ Braian stracił przytomność? Jak to się stało? 

~ No i tu jest problem, bo Saratea...




------------------------------------------------

                                                          Hejka

Jestem wredna i kończę rozdział w tym miejscu. Rozdział dłuższy niż zwykle bo ma około 555 słów kochani!

Wasza  Natolcia

Jestem zerem| W TRAKCIE KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz