„Siedzę sobie w ławce.
Chodzi naokoło, a obcasy wystukują rytm.
Długopisy suną po kartkach...
Rozglądam się w około. Jedyna nie piszę.
Osoby kłamały. Wszystko obróciło się przeciwko mnie...
Ciężar w klatce piersiowej spowodowany sumieniem.
Żałuję, lecz uczeń bez jedynki, jak żołnierz bez karabinu.
W głowie kołuje się jedno pytanie,
'Po co mi to? Po co tu jestem?'
Zamysł szkoły był taki by przygotowywała do przyszłego życia.
Ale tak nie jest...
Do czego przyda mi się wiedza,
O długości ulicy Krakowskiego Przedmieścia?
Do czego przyda mi się algebra?...
Po co, aż tak utrudniać sobie życie?
Czy naprawdę wszyscy są ślepi?
Na nosie okulary zsuwają się na jego czubek.
I właśnie wtedy uświadamiam sobie, że mimo,
Iż moja wada wzroku jest największa w klasie,
A może nawet w całej szkole,
Jako jedyna widzę naprawdę..."
YOU ARE READING
Lebzeiten
PoetryDla niewtajemniczonych Lebzeiten to po niemiecku życie. Wszystkie wiersze są mojego autorstwa.