W przód, w tył
W przód, w tył
W przód, w tył
Pociąga nosem
Oddycha świszcząco
Ociera policzki
W przód, w tył
W przód, w tył
W przód, w tył
Pochyla głowę
By po chwili znów ją unieść,
Zaciska dłoń na ustach
Spogląda na ścianę
Cicho!
W przód, w tył
W przód, w tył
W przód, w tył
Nie umie się podnieść.
Robi to codziennie
Od dnia narodzin,
Lecz teraz nie umie
Zapomniała?
A może coś ją powstrzymuje?
W przód, w tył
W przód, w tył
Jedno jest pewne
To ukrywa się pod długimi kosmykami
W przód, w tył
W przód, w tył
To – potwór, o którym tyle słyszała
O którym tyle się mówi.
Mówią, że nie istnieje
Że to wymysł
Więc dlaczego siedzi w jej głowie?
Dlaczego zatruwa umysł i serce?
Nie pozwala ustom na pewne gesty
Nie pozwala oczom na błyski
Nie pozwala barkom się unieść
W przód, w tył
W przód, w tył
W przód, w tył
Podsuwa myśli czarne
I plany naglące
W pięknych kolorach
Co o tym myśli ona?
Wierzy mu?
Ulegnie?
Czy wykrzesa z siebie dość sił
Które zawsze wątłe były
A których potrzebuje co dzień?
W przód, w tył
W przód, w tył
Nie wolno zgubić rytmu
W przód, w tył
W przód, w tył
Widzę ją blisko
Jak dla mnie zbyt blisko
Zastanawiam się, kim jest
A przede wszystkim, dlaczego przez jej oblicze
Przebiega dziwna szrama,
Przypominająca pęknięcie...
YOU ARE READING
Lebzeiten
Thơ caDla niewtajemniczonych Lebzeiten to po niemiecku życie. Wszystkie wiersze są mojego autorstwa.