Zamykam z głuchym plaśnięciem książkę
I odrzucam ją na łóżko.
Splatam palce pod brodą...
Czuję, że on chciał mi przekazać coś więcej,
Niż tylko treść bajki.
On chce bym cofnęła się o krok,
Zmrużyła oczy
I ujrzała obraz wywodzący się z obrazu.
Dostrzegam go, lecz jest niewyraźny
Jego kontury są rozmazane.
W skroniach zaczyna mi pulsować...
Wreszcie przechwytuje właściwy widok
Ale...
Czyżby to było na pewno to?
***
Ludzie mają wady, które zwykle biorą za zalety
Albo najnormalniej w świecie
Ich nie dostrzegają.
Dzieci nie mają pojęcia o wielu rzeczach,
Ponieważ nie zdają sobie z nich sprawy!
Dostrzegają jednak lepiej niźli dorośli, prawdę o otaczającym ich świecie.
Dlaczego im więcej wiemy,
Tym mniej rozumiemy?
Dlaczego im więcej mamy,
Tym biedniejsi jesteśmy?
Dlaczego coś może być tylko
Czarne lub białe?
Do czego zmierzamy
I jak to wszystko się skończy?
***
Szron otulił świat, mnie otaczający
Chcąc ochronić go przed chłodem.
Kto otuli mnie?
Czy znajdzie się ktoś,
Kto zauważy mnie we mnie?
Czy znajdzie się ktoś,
Kto cofnie się o krok,
By dostrzec mnie?

YOU ARE READING
Lebzeiten
PoesíaDla niewtajemniczonych Lebzeiten to po niemiecku życie. Wszystkie wiersze są mojego autorstwa.