❀ 40 ❀

166 13 6
                                    


Czterdziesty: Uratowana
____________

⊰ Czterdziesty: Uratowana ⊱____________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


*Author POV*

Cornelia zamknęła mocno oczy, czekając na koszmar... Jednak niczego nie czuła. Żadnego obrzydliwego oddechu na jej szyi, żadnych paskudnych łap na jej ciele. Otworzyła delikatnie swoje spuchnięte, zaczerwienione oczy od płaczu. Nie widziała nikogo przed sobą. Odwróciła głowę w prawą stronę i ujrzała.

" TY SKU**YSYNIE!!!" Ryknął Jimin na tego zboczeńca. Nie panował nad swoimi emocjami. To wszytko działo się tak wolno. Zobaczył wpierw tylko ciemną postać jakieś kobiety, ale tym bardziej się zbliżał do zajścia, tym lepiej zauważał, że to nie byle jaka kobieta, a Cornelia.

Jimin, gdy ujrzał Cornelie, nie wiedział co ma zrobić... jedyne co rozumiał to, że ten gnój zapłaci za to. Więc w biegu przygotował pięść, zamachnął się i przypieprzył temu kolesiowi w twarz. Jego osoba upadał na ziemie. Jimin pociągnął tego gnoja z daleka od Corneli. Gdy ten chciał wstać, dostał kopniakiem w brzuch od pomarańczowo włosego. Ten koleś leżał na ziemi. Jimin siadł na nim rozkrokiem i zaczął naparzać w niego pięściami. Już ta niby przystojna twarz tego kolesia, w żadnym aspekcie nie przypominała twarzy człowieka.

Cornelia dalej będąc przerażona całą tą akcją, nie zauważyła, że lina nigdy nie była mocno związana na jej nadgarstkach i leżała obok niej już na ziemi. Jednak dziewczyna pomału zaczęła opuszczać swoje ręce w dół. Widząc jak Jimin leje tego zboczeńca, nie myślała długo, kiedy podbiegła do mężczyzn. Jimin zamachnął się prawą ręką, chcąc zadać ostateczny cios, gdy Cornelia przytulia się do jego reki, uniemożliwiając mu zadanie ciosu.

" Cornelia odsu..."

" NIE! Jimin nie rób tego. Już wystarczy, spójrz tylko na niego." Przerwała mu ostro Cornelia, bardziej przytulając rękę Jimina do siebie. Szczerze, to ona nie dbała o tego gnoja, dbała tylko o to, ze Jimin może mieć problemy, albo być skrzywdzony.

Jimin spojrzał się w zdesperowane oczy szatynki. Westchnął ciężko i spojrzał się z powrotem na tego huja. Chciał go zabić, nie pragnął go katować całymi dniami za to, że Cornelia musiała przejść przez coś takiego. Jego dłoń uformowana w pięść, popuściła. Jimin wstał, pomagając w tym sama czasie Corneli wstać.

Otrzepał swoje ubrana i odwrócił się z powrotem do tego typka. Podniósł go z ziemi przez kołnierz i dostał takiej siły jak Hulk. Podnosił go z ziemi, trzymając go za kołnierz. Jego ręce mocno zaciśnięte na kołnierzu, jego knykcie sine, opuchnięte i krwawe. Chociaż ten facet był wyższy od Jimina, Jimin przysunął go do siebie.

" Słuchaj skur**synie. Masz szczęście, że twoja ofiara ma złote serce i chce ci pozwolić odejść. Bo ja to bym cię teraz zabił, zamordował skurwielu, słyszysz! A teraz posłuchaj, jeśli ci życie miłe chuju, to nie będziesz się już nigdy więcej pokazywał przed Cornelią, a jak ja cię zobaczę to nie ręczę za siebie sukinsynie. Masz 5 sekund, jak wtedy nie znikniesz mi z oczu, zabije cię tu i teraz." Jimin nie bawił sie był wkur**ony. Nie chciał go odstawić na ziemie, ale przed tym dodał.

Niemożliwe a jednak ❀ P. JMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz