Kujonka?

461 10 0
                                    


-W sumie mamy jeszcze jedną lekcje, więc zaproponowałabym jakieś piwo integracyjne, ale pani idealna nie opuści żadnej lekcji- zaśmiała się Izy kiedy wyszłyśmy z Sali. Wzgardziłam ja wzrokiem za te słowa- Jestem tu pierwszy dzień, nie mogę zacząć uciekać z lekcji- powiedziałam poważnie.- A to sto procent frekwencji w poprzedniej szkole to przypadek- powiedziała niedowierzając.

-Ooo czyli mamy tu kujonkę- usłyszałam za sobą męski głos i zaraz poczułam czyjś ciężar na ramieniu. Obejrzałam się i zadziwił mnie widok czterech łobuziaków przede mną. Znaczy trzech, bo jeden stał kilka centymetrów one mnie obejmując mnie ramieniem- Lubię kujonki- uśmiechnął się łobuzersko i zwilżył usta językiem przygryzając przy tym dolną wargę. Poczułam dosyć ciężkie napięcie między mną, a chłopakiem, bo patrzył na mnie w taki sposób... jakby miał zaraz mnie pocałować... w najlepszym wypadku. Patrzyłam tylko na chłopaka powiększonymi oczami, a z uścisku chłopaka wyciągnęła mnie Izy- No to Kate znacie... ten blond podrywacz to Oliver- na to chłopak uśmiechnął się szeroko- obok stoi...- dziewczyna chciała kontynuować, ale przerwał czarnowłosy chłopak- Potrafimy się sami przedstawić Iz, a najlepiej idzie nam przedstawianie się na osobności- zaśmiał się i uśmiechnął miło- Jestem Paul Taylor, miło mi- powiedział nie odrywając już ode mnie wzroku- skoro nie będziemy sami to się tu przedstawiłem, no chyba że chcesz się czegoś ciekawego o mnie dowiedzieć to mogę Cię gdzieś zabrać...- kontynuował chłopak, a ja czułam jak robię się czerwona na twarzy- Oj dajcie se siana chłopaki- powiedział wysoki blondyn. Od Olivera różnił się tym, że tamten miał lekko kręcone włosy przez co wyglądał jak aniołek, a ten ma czysto proste włosy- Nicholas- powiedział i uśmiechnął się wymuszenie- A to jest Max- powiedział wskazując na ostatniego chłopaka. Na nim mój wzrok się zatrzymał. Brązowe włosy lekko opadały mu na twarz jeśli to on... zawsze tak miał. Uśmiechnęłam się delikatnie na wspomnienie starych dobrych czasów.- Czy my się skądś nie znamy?- zapytał chłopak kiedy byłam zamyślona.- Nie, wątpię dopiero się tu przeprowadziłam- powiedziałam pospiesznie odrywając od chłopaka wzrok który ciągle miałam na nim.- Dziwne wydaje mi się, że skądś Cię znam- powiedział patrząc na mnie nieprzerwanie.- Może ją przeleciałeś i nie chce się przyznać- zaśmiał się Oliver, ale za to został uderzony przez Izy w ramie- No co?- zapytał z uśmiechem- Ej to prawda?- zaśmiał się patrząc na mnie wyczekując odpowiedzi- Oczywiście, że nie idioto- powiedziała stanowczo Izy, na co Oliver trochę spoważniał- Wiesz, że mnie się tak nie nazywa?- zbliżył się do dziewczyny, a ja zauważyłam że Iz się lekko przestraszyła. Chciałam wejść między nich, ale zostałam zatrzymana przez objęcie w tali. Stanęłam jak sparaliżowana. Nawet nie wiedziałam, który mnie teraz obejmuje. Zapadła chwila niezręcznej ciszy po czym Oliver się uśmiechnął- Ale Ci to wybaczę jak przyjedziesz w piątek po szkole do nas na imprezę, co? I oczywiście zabierzesz koleżankę- popatrzył wymownie na mnie- Zabierz od niej ręce, nie widzisz że naruszasz jej strefę komfortu?- zaśmiał się, a chłopak który mnie obejmował westchnął i puścił mnie- Przepraszam- wyszeptał mi do ucha, co spowodowało u mnie ciarki. Przeszłam szybko obok przyjaciółki. To Paul, to on mnie objął-Więc jak?- spytał Oliver- Jasne- powiedziała Izy i złapała mnie za rękę- a teraz musimy iść. Pa- powiedziała i pociągnęła mnie za sobą- Sorry za tych palantów- powiedziała i zaciągnęła mnie do Sali w której jeszcze nie było osób z naszej klasy. Usiadłyśmy razem w ławce a ona kontynuowała- Oni tacy są, przez najbliższy miesiąc prawdopodobnie będą próbowali Cię zaliczyć. Ale z nimi trzeba uważać- powiedziała poważnie- lepiej im nie podpaść w żaden sposób. Raz jedna dziewczyna próbowała podważyć ich dominację w szkole i no...- zawahała się przez chwilę- teraz jest uważana za szkolną szmate- dokończyła- Ale nie są aż tacy źli bo da się z nimi czasem normalnie pogadać, ale znowu mają też swoje odpadły, albo po prostu wykorzystują to, że są straszni- wszystko to mówiła cicho, żeby pewnie samej nie podpaść chłopakom że mówi mi takie rzeczy o nich.- Ale czemu właściwie uważacie ich za strasznych?- spytałam, ale w tym momencie zaczęli wchodzić ludzie do klasy.- Później- powiedziała Izy i całą lekcje przemilczałyśmy. Po zajęciach wyszłyśmy ze szkoły- Trudno mi o tym mówić- zaczęła Izy, gdy oddaliłyśmy się trochę od szkoły- nie wiem czy wszystko co mówią to prawda, ale na pewno są bogaci, w czwórkę mieszkają razem, podobno biorą udział w nielegalnych wyścigach, walkach, podobno grozili kilka razy ludziom bronią, naprawdę chodzą różne plotki o nich Kate- są nawet takie że kogoś zabili ale w to ja nie wierze. Są dupkami to prawda, ale czasem są naprawdę spoko. Zresztą sama się w piątek przekonasz bo idziesz ze mną do nich- już otwierałam usta żeby coś powiedzieć- o nie, nie, nie... nie wykręcisz się. Rozpieszczone bachory, bachorami, ale imprezy robią wyborne. Daj im szanse Kate, tylko się w którymś nie zakochaj, bo już po Tobie- powiedziała dosyć poważnie Izy. Przez resztę drogi do mojego mieszkania broniła chłopaków, że wcale nie są tacy źli. Widocznie uznała, że przedstawiła mi ich w złym świetle, co było prawdą, ale zastanawiałam się czy broni ich, bo ich lubi czy się ich boi.  Pożegnałam się z dziewczyną pod moim blokiem- Jutro idziemy na zakupy, musisz ładnie wyglądać w piątek- rzuciła mi na pożegnanie i zniknęła za rogiem. Poszłam do mojego mieszkania i w sumie nic produktywnego nie zrobiłam. Zjadłam, umyłam się, ogarnęłam coś jeszcze do szkoły, przygotowałam ubrania na jutro. Zostało mi tylko jedno. Iść spać.


Niebezpieczne sekretyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz