Siedziałam tak chyba przez dobre pół godziny, a ze mną Paul. Naprawdę nie wiem czemu. Siedzieliśmy w ciszy. W końcu wstałam, a on popatrzył na mnie- Wracam do środka- powiedziałam na co on przytaknął głową i został jeszcze w tym samym miejscu. Ja natomiast weszłam do domu. Ludzi było jakby trochę mniej. Część już leżała bez życia, albo ze zmęczenia, albo pijani. Popatrzyłam na zegarek. Była pierwsza w nocy. Przeszłam się do domu w poszukiwaniu Izy, znowu nigdzie jej nie było. Nie wiem dlaczego, ale nie przejmowało mnie to jakoś nadto. Widocznie świeże powietrze dobrze mi zrobiło. Zagadało do mnie parę osób, bo ''wcześniej mnie nie widzieli'', pytali skąd jestem, czy znam tu kogoś, takie niby pierdoły. Skąd jestem miałam już dawno temu wymyślone więc opowiadałam z uśmiechem na pytania i pomijając fakt, że byli pijani w trzy dupy, to fajni ludzie. Gadałem z nimi chyba przez godzinę. W tym czasie wiele osób już się zebrało, a dokładnie jedna na pięć trzeźwych osób, albo ogarniająca po prostu sytuacje, zebrała swoich znajomych i odjechali. Tak znikła już z 20 osób tak na oko. W sumie za trzy do czterech godzin powinno się już robić jasno. -No w ogóle ostatnio byliśmy na wyścigach za miastem...- opowiadał jeden z chłopaków, ale nagle przestał spojrzał na mnie i wszyscy, którzy koło mnie stali nagle odeszli. Odwróciłam się i zobaczyłam całą czwórkę organizatorów, z czego Max miał jakoś nieprzyjemna minę. Posłałam im uśmiech- Coś nie tak?- spytałam jakby zmartwiona. Nikt z nich mi nie odpowiedział tylko Max złapał mnie mocna za rękę i zaczął ciągnąć za sobą- O co ci chodzi?- zapytałam, ale on tylko jeszcze mocniej mnie złapał, więc uznałam, że lepiej mi będzie się nie odzywać. Ludzie to widzieli! Że on mnie ciągnie, ale nikt nawet nie pisnął.
-Koniec imprezy- powiedział Paul i nagle wszyscy zaczęli się zbierać. Nie powiem zaczynam się bać.
Poszliśmy na górę i weszliśmy wszyscy do jakiegoś pokoju. Na pewno nie był to gościnny, tylko należał do któregoś z nich. Dopiero w środku Max puścił moją rękę- To bolało- powiedziałam dotykając miejsca za które chłopak mnie przed chwilą trzymał. Paul zamknął drzwi i stał oparty o nie. Oliver usiadł przy biurku, a Nicholas na łóżku. Tylko Max dalej stał przede mną. Jak coś mi zrobią to obiecuje, że pożałują tego do końca swoich dni!
-Skończ tą szopkę Evans- powiedział hardo brązowowłosy patrząc na mnie jakby miał mi coś zaraz zrobić. Nic nie odpowiedziałam tylko patrzyłam na niego tępym wzrokiem.- Niestety Twoja przyjaciółka ma trochę dłuższy język niż Ci się wydaje- powiedział zbliżając się do mnie- i po co jej zaufałaś?- uśmiechnął się tak jakby właśnie zatriumfował.
-Kate Evans?- spytałam jakbym dostała olśnienia.- To ty nie wiesz...- spytałam robiąc smutną miną- Około dwa lata dziewczyna o takim nazwisku została zamordowana we własnym domu- ciągnęłam robiąc minę jakbym cos sobie przypominała- Izy wspominała skąd jesteś, rzeczywiście miasto się zgadza.- popatrzyłam chłopakowi w oczy- kilka osób mówiło mi, że jestem do niej podobna, przepraszam. Przyjmij moje kondolencje jeśli ją znałeś.- powiedziałam i wraz z tymi słowami położyłam mu rękę na ramieniu. W pokoju zapadła cisza. Jakby wszyscy analizowali moje słowa.
Cisze przerwał śmiech chłopaka- Przestań- powiedział przerywając natychmiast śmiech. Był teraz creepy, zdecydowanie.- Izy powiedziała, że się znamy, że Cię zostawiłem i że ktoś się nad Tobą znęcał, a ja Cię wyśmiałem... co ty sobie uroiłaś w głowie? Zawsze byłem po Twojej stronie, od zawsze. To ty mnie od siebie odepchnęłaś- powiedział i zbliżył się do mnie że dzieliły nas centymetry.
-To nie ja- powiedziałam cicho patrząc chłopakowi w oczy. Miałam ochotę mu wygarnąć. Niby uważa się za niewinnego, ale mnie zostawił. Jednak teraz byłam tą oazą spokoju jaką powinnam być wcześniej.
-Nie denerwuj mnie Kate- powiedział groźnie.
-Mogę się przyznać, że jestem tą dziewczyną jeśli Ci na tym zależy... ale to będzie kłamstwo- powiedziałam, a on przygryzł zdenerwowany wargę i odszedł one mnie. Zaczął chodzić po pokoju. Zerkając co jakiś czas na mnie. W końcu stanął znowu przede mną chwycił mój podbródek i skierował mój wzrok idealnie na swojego oczy- Powiedz mi, że nie jesteś tą Kate z którą spędziłem połowę swojego życia- powiedział bez emocji.
-Znam Cię tylko od trzech dni, nie jestem tą dziewczyną za jaką mnie masz- powiedziałam nie obrywając od niego wzroku. Wtedy mnie puścił i wyszedł z pokoju, a za nim Paul i Oliver. – Będziesz tutaj spała- odezwał się Nicholas wstając z łóżka i podał mi kartkę z numerem. Popatrzyłam na nią- Co to jest?- spytałam zanim zdążył wyjść z pokoju. On się uśmiechnął i złapał za klamkę od drzwi- Mój numer. Zadzwoń rano gdy się obudzisz- powiedział i zamknął drzwi.
ŻE CO? Podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę, ale usłyszałam tylko dźwięk zamykanych na klucz drzwi- Ty chyba sobie żartujesz, wypuść mnie!- krzyknąłem waląc w drzwi, ale nikt mi nie odpowiedział. Usłyszałam tylko, że schodzą na dół po schodach. ZAJEBIŚCIE.
CZYTASZ
Niebezpieczne sekrety
RomanceNowa dziewczyna w szkole. Uśmiechnięta, poukładana, miła, grzeczna, ideał ucznia. Jednak trafia do klasy, w której ktoś ją rozpoznaje sprzed wielu lat. Zauważa, że jej zachowanie jest maską i postanawia tą maskę ściągnąć. Wraz z grupą przyjaciół pos...