Pijemy

344 7 1
                                    


Kiedy usłyszała głos Maxa przy uchu na temat kultury chciałam momentalnie zwiać. No ale on jest gospodarzem, plus ucieczka to przyznanie się od winy. Stanęłam w kuchni i patrzyłam na chłopaka.- Trzy lata temu widzieliśmy się po raz ostatni- kurwa, odwrót. Złapał mnie tak, że nie ucieknę super. -Ale ja Cię nie znam, znaczy znam ale od kilku dni- starałam się brzmieć jak najbardziej autentycznie. Nawet wyraz twarzy do tego idealnie dopasowałam.- Przestań grać Kate- on wie on kurde wie! - Znam Cię połowę życia, nie okłamiesz mnie- moja twarz była opanowana, ale w środku po tych słowach we mnie coś pękło

~Ty? Ty mnie znasz? Może znałeś inną dziewczynę, którą już nigdy nie będę. Kiedy najbardziej Cię potrzebowałam zostawiłeś mnie, nie pomogłeś mi, wyśmiałeś mnie! Kurwa przyjaciel się znalazł od siedmiu boleści. Myślisz, że teraz co rzucę Ci się na szyje, bo łaskawie się mną zainteresowałeś? Gówno. Dla mnie już nie ma żadnej więzi między nami. Te trzy lata upewniły mnie, że masz mnie gdzieś!~

- Przecież nie dostałaś amnezji- powiedział chłopak. Mimo tak okropnych myśli i takiego wyrzutu złych myśli moja twarz została nienaruszona. Przyglądałam się tylko chłopakowi, zmarszczyłam brwi i się odezwałam- Ale ja naprawdę Cię nie pamiętam- powiedziałam ciągle mu się przyglądając- Ta dziewczyna musiała być dla Ciebie ważna, ale przykro mi to nie jestem ja- powiedziałam poważnie ze smutną miną, jednak moje myśli dalej były czarne ~Nienawidzę Cię~.

-Może i zmieniłaś styl, stałaś się grzeczną i pilną uczennicą, ale dalej jesteś Kate. Może zmieniłaś nazwisko, ale od zawsze lubiłaś swoje imię. Przedziałek w tą czy w tą bez różnicy. Nie ważne jak wyrosłaś i jak bardzo stałaś się już kobietą. Twoje oczy zawsze będą takie kocie- zaznaczył to ostatnie słowo. Kiedy byliśmy mali uznał, że moje piwne oczy są kocie. Od tamtej pory jak ktoś się pytał jakie mam oczy mówiłam, że kocie. Chłopak mnie puścił i uśmiechnął się- Udanej imprezy- powiedział i wyszedł z kuchni. W końcu. On jest niemożliwy. Doprowadza mnie do szału. Szczerze go nienawidzę, ale gdy tak przy nim stoję, a on przypomina mi tego chłopca nie potrafię wtedy być na niego zła. Mimo, że już jest dorosły i na takiego wygląda widzę w nim tego chłopca.

Wypiłam całą zawartość szklanki na raz. Muszę się ogarnąć. To dopiero początek tej imprezy. Profesjonalizm. Wyszłam z kuchni i zaczęłam szukać Izabelli. Jeśli mnie tak podszedł ją też może. A ona wszystko wie. Jak się upije i wygada wszystko? Przeszukałam cały dół ich domu, który swoją drogą był ogromny. Izy nigdzie nie było. Jest jeszcze drugie piętro. Zaczęłam już wchodzić na schody, ale poczułam na nadgarstku czyjąś dłoń- Tam lepiej nie idź- to był Nicholas. -Dlaczego?- spytałam z ciekawości, ale zeszłam już ze stopnia na którym stałam, a chłopak mnie puścił. Uśmiechnął się- Tam nie idzie się samemu- powiedział to taki sposób, ze od razu zrozumiałam o co mu chodziło.- Aha... a wiesz gdzie jest Izy?- na to pytanie on się zaśmiał i popatrzył wymownie na górę. Popatrzyłam na niego w niemałym szoku i otworzyłam usta żeby się go zapytać z kim tam jest, ale wyszło na to, że stałam z lekko uchylonymi ustami patrząc na niego. On przygryzł wargę i złapał mnie za rękę- Chodź- zaśmiał się i zaciągnął mnie na kanapę po drodze biorąc dla nas drinki. Kiedy usiedliśmy podał mi jednego i mnie puścił. Wziął łyka picia nie odrywając ode mnie wzorku. Siedzieliśmy tak chwilę, a ja nie mogłam wytrzymać jego ciągłego wzorku- Możesz tak się na mnie nie patrzeć?- spytałam cicho rumieniąc się. Nigdy nie lubiłam, gdy ludzie się na mnie od tak patrzą i przeszywają wzrokiem bez rozmowy.- Przeszkadza Ci to?- spytał i przysunął się do mnie, bo ktoś chciał usiąść na kanapie. Teraz siedzieliśmy od siebie dosłownie milimetry.- Jeśli nic nie mówisz tylko na mnie patrzysz to tak- powiedziałam dosyć zakłopotana.- Więc przepraszam- powiedział ciszej jakby nie chciał żeby ktoś usłyszał jego słowa.- Nic się nie stało- powiedziałam i nieświadomie przygryzłam wargę.

-Gracie w butelkę?- spytał jakiś chłopak ledwo co stojąc.

-Jaką?- spytał niemal od razu blondyn.

-Pitą- która odpowiedz.

-Jasne- powiedział i pociągnął mnie za sobą wstając z kanapy. Nawet nie zapytał czy chce- Dobrze ci to zrobi. Rozluźnisz się- powiedział uśmiechając się do mnie. Na środku wielkiego salonu siedziała już grupka osób. Nie za bardzo rozumiałam sens tej gry, bo przecież jak ktoś chce się napić to się napije, ale przynajmniej minie mi czas, napije się i nie będę rozmawiać z Maxem. Same plusy.

Usiedliśmy koło siebie, a gra się zaczęła. Jakaś laska, facet, facet, laska, ja, laska, facet, facet. Ktoś poszedł po butelkę bo się skończyła zawartość, a jak wrócił to kontynuowaliśmy. Ja, laska, Nicholas, Nicholas, facet.... W sumie to z chłopakiem wypiliśmy po dwa kieliszki kiedy innym trafiło się już 6 kolejek. Ekipa zaczęła się rozpadać. Ktoś wymiotował, dziewczyny poszły tańczyć i tak gra się skończyła.- Nie jest Ci w nich za gorąco- spytał mnie Nicholas potykając moich nóg. No tak siedzieliśmy na podłodze, a nogi miałam ułożone w jego stronę- Nie- powiedziałam i wyprostowałam nogi. Widziałam, że wzrok chłopaka pobiegł za tym ruchem. Czyżby sprawdzał czy mam jakieś blizny? Czas pokazać, że ich nie mam. – Przyniosę nam coś do picie- powiedziałem i wstałam z podłogi tak, że chłopak mógł się przyjrzeć moim nogą. Podeszłam do stolika na którym powinny być drinki, a ich nie było. No co za organizatorzy, uśmiechnęłam się sama do siebie. Poszłam do kuchni i postanowiłam sama się obsłużyć. Wzięłam dwa kubki i zaczęłam rozglądać się co tu mają. Kiedy zobaczyłam alkohol idealny do mohito nie mogłam się oprzeć żeby sobie tego nie zrobić, ale w sumie nie wiedziałam co chłopak może chcieć. Przygryzłam wargę patrząc na alkohole.


Niebezpieczne sekretyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz