<Max>
Kate wyszła z naszego domu. Czyli jednak trzeba będzie trochę więcej czasu, aby wszytko od niej wyciągnąć, ale przynajmniej wiem, że to ona... ale co ją takiego spotkało?
-Czemu pozwoliliśmy jej wyjść wyjaśnisz mi to?- spytał Paul nie rozumiejąc.
-Bo i tak nam nie ucieknie- powiedziałem wzruszając ramionami i usiadłem na fotelu.
-Skąd ta pewność?- spytał Nicholas.
-Bo mam to- pokazałem nóż i schowałem do kieszeni uprzednie go zamykając- na niezłą ich kolekcję, ale uwielbia każdy ze swoich noży- uśmiechnąłem się- Może i już nie jest Evans, ale stare sentymenty i przyzwyczajenia zostały. Wróci po niego prędzej lub później- powiedziałem na co już nikt nic mi nie odpowiedział. Nieśmiało tylko Izy pytała czy może już sobie iść, no tak... pewnie czuje się teraz jak najgorsza przyjaciółka. Nie pozwoliłem jej iść zanim nie zejdzie tu Kate. Teraz już mogła sobie iść. Oliver powiedział, że ją odwiezie. Oboje zaraz zniknęli.
Miałem nadzieje, że dziewczyna nie wytrzyma bez swojej własności weekendu i szybko tu wróci, ale się przeliczyłem. Mimo to, że niewiele byliśmy z chłopakami w domu, nie było żadnych oznak włamania, ani przeszukiwania mieszkania, żadnej obecności Kate. Oczywiście nosiłem nóż przy sobie, nie byłem na tyle głupi żeby go gdzieś zostawić.
Nadszedł poniedziałek. Zastanawiałem się czy powinienem brać nóż ze sobą do szkoły, w końcu jak ktoś mnie z nim przyłapie to mogę mieć problemy... jednak na wszystko w tym domu znajdzie się rozwiązanie. Paul jako hmmm... najspokojniejszy z nas, a przynajmniej tak uważała nasza szkoła, zawsze był lżej traktowany jak już. Taki urok ma w sobie ten chłopak. Wracając ma na tyle fajny plecak, że tylko on potrafi się w nim całkowicie odnaleźć. Tyle kieszeni, skrytek i nie wiadomo czego, że nie idzie wszystkiego znaleźć. Dlatego nóż wylądował w jego plecaku.
Jako, że dzisiaj był ukochany przez wszystkich dzień postanowiliśmy się nie spóźnić na zajęcia. Nie że jesteśmy dobrymi uczniami, ale ze względu na Kate. W końcu każdy traci cierpliwość i mówi wszystko prawda? Tylko trzeba wystarczająco przycisnąć go do muru. Czasem nawet dosłownie, ale nie w tym przypadku.
Pierwsze zajęcia to dwie godziny matematyki, potem podobnie polski, w-f i jeszcze na deser historia.
Przyjechaliśmy na zajęcia na czas. Przed salą znajdowała się już większość osób. Niestety nie widziałem tam Kate.
-Gdzie Twoja przyjaciółka?- zagadałem do Izy.
Ona popatrzyła na mnie jakby zła? Uh nie dziwie jej się- Nie wiem nie odzywa się do mnie od imprezy, wielkie dzięki- burknęła i odwróciła się do mnie tyłem.
-Słonko trochę grzeczniej co?- spytał się Oliver obejmując ją w pasie, na co dziewczyna gwałtownie się odwróciła.
-Nie mów tak do mnie, w ogóle się do mnie nie odzywaj- powiedziała patrząc hardo na Olivera. Śmiesznie to wyglądało gdy taka mała istotka chciała być tą groźną.
-Jeszcze się pocałujcie- usłyszałem znajomy głos zza naszej paczki. Popatrzyłem tam. Kate. Po jej głosie było słuchać, że raczej nie cieszy jej nasz widok.
-Oooo kto się pojawił- mruknąłem z uśmiechem.
Jednak ona nas minęła nie mówiąc nic więcej, nauczycielka otworzyła sale więc wszyscy znowu przepychali się przez drzwi. Gdzieś w tym tłumie znikła mi Kate, ale po wejściu do sali zobaczyłem, że siedzi już w ławce.
Usiedliśmy z chłopakami tam gdzie zawsze, w rogu sali. Przez całe zajęcia Kate coś pisała notowała, w ogólne nie zwracała uwagi co się dzieje w klasie. Nawet nie słuchała Izy, której było najwidoczniej przykro.
Po kilkunastu minutach katorg zajęcia się skończyły i nadeszła przerwa.
CZYTASZ
Niebezpieczne sekrety
RomanceNowa dziewczyna w szkole. Uśmiechnięta, poukładana, miła, grzeczna, ideał ucznia. Jednak trafia do klasy, w której ktoś ją rozpoznaje sprzed wielu lat. Zauważa, że jej zachowanie jest maską i postanawia tą maskę ściągnąć. Wraz z grupą przyjaciół pos...