-Tak, ale nie ma żadnych haczyków?- zapytała ciemnowłosa.
-Nie, oczywiście, że nie- zaprzeczyłam.
*2 miesiące później*
Ontari została dowódcą większości klanów i dowodzi nimi bardzo dobrze. Decyzja którą podjęłam 2 miesiące temu była bardzo dobra. Niedawno nawet przyszła mi podziękować za wszystko i wręczyła mi dość dużo kosztownych rzeczy.Zmieniając temat, to Niylah się wyprowadziła i zamieszała niedaleko mnie. A, prawie bym zapomniała, Clarke zaczęła od tygodnia już być moją dziewczyną. Wiem, że to trochę późno, ale ja chciałam całkowicie zapomnieć o Lunie i oddać się uczuciu, którym darzę blondynkę. To nie było łatwe, ale jakoś mi się udało.
-Lexa- z zamyślenia wyrwała mnie ręka Clarke na moim ramieniu.
-Hm- mruknęłam patrząc się w jej stronę.
-Musimy porozmawiać- powiedziała dość poważnie, przez co przeszedł przez mój kręgosłup dreszcz.
- No dobrze, coś się stało?- zapytałam z troską.
-Bo ja..- zaczęła, ale się zawiesiła.
- Wiem, że może nie jesteśmy ze sobą zbyt długo, ale możesz mi zaufać- powiedziałam składając szybki pocałunek na jej policzku i łapiąc ją za dłoń.
-Jestem w ciąży- powiedziała z kamienną twarzą.
- Co?!- odsunełam się od niej.
-Wszystko ci wyjaśnię, Lexa..- zaczęła, ale jej przerwałam.
-Kto?- zapytałam szybko.
-Słucham?
-Kto jest ojcem, do cholery?!- wykrzyczałam w jej stronę.
-Spokojnie Kochanie- próbowała mnie uspokoić, kładąc swoją rękę na jej ramieniu, ale szybko ją strąciłam- Mam dobrą i złą nowinę. Którą chcesz usłyszeć pierwszą.
-Złą- rzuciłam szybko.
-Ojciec dziecka jest najgorszym mężczyzną jakiego spotkałam- odpowiedziała zagryzając dolną wargę.
-Super, już wiemy, że lubisz złych chłopców- zaśmiałam się bez krzty humoru- A dobra nowina?
-Że nie będzie odwiedzał dziecka- Clarke spojrzała się w jeden punkt gdzieś w drugim końcu pokoju- Bo on nie żyje.. Zabiłyśmy go.
-Ale, że Roan?- zapytałam z niedowierzeniem.
-A kto inny..- głos blondynki się załamał i poleciała jej z pod powieki samotna łza. Usiadła ona na łóżku i schowała twarz w dłonie. Dziewczyna zaczęła cicho łkać. Szybko podbiegłam do niej i pogładziłam po policzku.
- Hej, kochanie. Nie płacz- przytuliłam ją- Przepraszam, nie powinnam reagować tak nerwowo.
-Nic się nie stało- wytarła łzy i spojrzała się na mnie.
-Stało się. Masz dziecko przez gwałt, a ja jeszcze na Ciebie krzyczę. Jestem beznadziejna..- wzdychnęłam.
- Nie jest aż tak źle- zaśmiała się. Miło ponownie zobaczyć uśmiech na jej twarzy, nawet w takiej sytuacji.
-Kocham Cię, wiesz?- uśmiechnęłam się.
-Wiem, ja też Ciebie kocham.
Złapałam jej twarz w dłonie i złożyłam na jej ustach szybki pocałunek. Odsunełam się od niej i zobaczyłam na jej ustach cwaniacki uśmieszek. Złapała mnie za koszulkę i przyciągnęła do kolejnego pocałunku, ale ten był przesiączony namiętnością i porządaniem. Poczułam ciepłe ręce blondynki pod moją koszulką. Zataczała kółeczka opuszkami palców. Po skończonym pocałunku Clarke zaciągnęła mnie, bym się położyła na łóżko. Pochyliła się nade mną i zaczęła szeptać.
- Dzisiaj, to ja się Tobą zajmę, skarbie-
Zagryzła płatek mojego ucha, powodując dreszcz.Szybkim ruchem zdjęła ze mnie koszulkę i zaczęła ponownie mnie całować w usta, po czym zaczęła schodzić niżej. Składała mi ona mokre pocałunki na całym moim dekolcie, aż w końcu dobrała się do zapięcia mojego biustonosza. Dziewczyna szybkim ruchem go zdjęła i zaczęła całować i pieścić moje piersi. Po chwili ja spróbowałam przez chwilę podominować, ale gdy tylko zdjęłam jej bluzkę, to wróciłam z powrotem do swojej byłej pozycji. Tym razem blondynka zdjęła moje spodnie i zaczęła mnie całować po wewnętrznej stronie ud. Byłam już chyba podniecona do granic możliwości, a w bieliźnie poczułam znajomą wilgoć.
-Clarke, proszę Cię- wyszeptałam.
-Hm?- mruknęła przestając mnie całować.
-Potrzebuje Cię- wyjęczałam.
Niebieskooka zrobiła głupi uśmieszek i bez słowa zdjęła ze mnie bieliznę, wbijając się w moją kobiecość. Zagreagowałam na to głośnym jękiem, który odbił się po ścianach pokoju. Jedną rękę trzymała ona na moim biodrze, a drugą splotła nasze palce. Blondynka z każdym kolejnym muśnięciem przyspieszała swoje ruchy, wprowadzając mnie w coraz to błogi stan. Gdy byłam już blisko, to Clarke przyspieszyła swoje ruchy i już po chwili moje ciało zgięło się w łuk, a ja opadłam na materac, wydobywając z mojego gardła finalny jęk.
Przez dłuższą chwilę próbowałam unormować mój oddech, ale było to prawie niemożliwe. Clarke tylko patrzała się na mnie z uśmiechem.
-Bawi Cię coś?- zaśmiałam się, patrząc w jej niebieskie tęczówki.
-Śmiesznie sapiesz- blondynka uśmiała się dość głośno, cały czas wsłuchując się w mój oddech.
-Spadaj- odwrociłam się w drugą stronę, udając obrażenie. Blondynka tylko przysunęła się do mnie i mnie przytuliła. Było już późno, więc sen nie był złym pomysłem. Przymknęłam powieki i próbowałam zasnąć.
CZYTASZ
COMMANDER LEXA || Clexa
ActionLexa jest zwykłym kłusownikiem, lecz kiedy poznaje kobietę o imieniu Luna, to jej życie zaczyna się gwałtownie zmieniać... (Pisałam tą książkę dość dawno, więc jest w niej dużo błędów)