Siedziałyśmy razem na kocu i jadłyśmy owoce. Humor Clarke znacznie się poprawił, bardzo się z tego powodu cieszę.
- Too..- zaczęłam niepewnie- jak będziesz chciała go nazwać?- spojrzałam w jej oczy niepewnie.
- Nazwać....?- zmarszczyła brwi i ciągnęła wypowiedź, jakby czekała aż powiem coś pomiędzy.
- Dziecko- rzuciłam szybko- twoje dziecko- wskazałam palcem za brzuch.
-Aaa, moje dziecko- uśmiechnęła się- no tak..- ciągnęła co po woli zaczynało mnie wkurzać- Nazwę je..
-Nie myślałaś jeszcze o tym?- zapytałam, jakby z wyrzutami.
-Nie, czy to coś złego?- zapytała.
-Tak- przytaknęłam- Ja bym już dawno miała go nazwane.
- To je nazwij, skoro masz tyle pomysłów. Ja nie jestem aż taka pomysłowa.
- Chcesz abym nazwała twoje dziecko?!- zapytałam dość głośno- To twoje dziecko, ty musisz je nazwać.
-Jesteś jego tatą- prychnęła.
- W to akurat mnie nie wkręcisz- powiedziałam i szeroko otworzyłam buzię- Czy ja ci wyglądam na tatę?- zapytałam z wyrzutami.
- Trochę tak- powiedziała stanowczo, po czym się zaśmiała, a ja razem z nią - Może nazwiemy go..- zamyśliła się.
-A może to będzie dziewczynka- poprawiłam- są dwie opcje.
-No dobra, jak będzie chłopiec to nazwijmy go Josh- zaproponowała, wskazując na mnie palcem.
-Widzisz- złapałam jedno winogrono i wrzuciłam je sobie do ust- Jak chcesz, to możesz być pomysłowa- powiedziałam, żując owoc.
-A dziewczynkę, bym nazwała Luna- gdy usłyszałam ponownie to imię, kawałek winogrona wleciał mi do gardła i zaczęłam się krztusić. Clarke szybko się przysuneła do mnie i klepnęła mnie pomiędzy łopatki, co poskutkowało wydostanięciem się owocu z mojego gardła- Wszystko okej?
-Luna?!- zapytałam dość głośno- nie znasz innych imion, czy po prostu chcesz mi przypomnieć o mojej byłej ukochanej?- zmarszylam brwi i spojrzałam pytająco na blondynkę.
- Luna była dobrym człowiekiem- zaczęła- umarła przez nasze błędy. Niech chociaż imię po niej zostanie..
- Od kiedy tak bardzo się przejmujesz pamięcią o Lunie?- zapytałam niepewnie.
- Była dość dobrą koleżanką- wymamrotała, a ja tylko kiwnełam głową.
-Możemy przestać o niej rozmawiać?- zapytałam drapiąc się za uchem.
- Pewnie- powiedziała szybko i się uśmiechnęła dodając mi otuchy widząc mój zniesmaczony wyraz twarzy- poza tym to i tak będzie to chłopiec- pomasowała się po brzuchu.
*6 miesięcy pozniej*
- Kochanie, zrób to dla mamusi i wyjdź ze mnie!- te słowa naprawdę motywują mnie to wstania rano. Odwróciłam się w stronę blondynki która leżała z odkrytym brzuchem. Z wyrazem zmęczenia na twarzy odwróciłam się w moją stronę- O hej skarbie- uśmiechnęła się szeroko- już nie śpisz? Jest bardzo wcześnie- powiedziała zakrywając brzuch kołdrą.
"No co ty nie powiesz"- pomyślałam.
- Hej, jak się dzisiaj czujesz?- zapytałam z ciekawością olewając jej poprzednie pytanie.
-Wyjątkowo źle- wzdychnęła- ale skoro już nie śpisz..- doskonale wiem co ona chciała. Zawsze życzyła sobie kanapkę z tym samym- zrobiłabyś mi kanapkę z serem i szynką- tak jak myślałam. Wstałam i poszłam do kuchni nie odpowiadając ani jednym słowem na zamówienie Clarke. Przez okres ciąży Clarke stałam się mistrzem w robieniu takich przekąsek, więc w ciągu 2 minut trzy kanapki leżały obok Clarke.
-Smacznego- uśmiechnęłam się serdecznie i chwyciłam za jedną kanapkę.
- Dziękuję, nawzajem- blondynka szybko chwyciła pieczywo z dodatkami między zęby i przymknęła oczy rozkoszując się smakiem jej ulubionego śniadania. Jedna z najbardziej uroczych i najbardziej śmiesznych chwil w moim życiu.
Wszystkie kanapki zniknęły z naczynia i z naszych ust w zaskakującym tempie. Przysunęłam się bliżej do Clarke, która przez ostatni miesiąc zdołała przytyć kilka jak nie kilkanaście kilogramów. Złożyłem jej slodki pocałunek w czółko i pomasowałam jej wielki brzuch przez materiał. Dzieciak powinien już dawno wyjść i pewnie niebawem się to stanie, ale najwyrażniej nie przyszedł jeszcze na niego czas. Niebieskooka coraz częściej skarżyła się mi na ból pleców. Czułam się źle wiedząc, że nie mogę nic z tym zrobić. Odkryłam jej brzuch i przejechałem po nim moją ciepłą dłonią. Kolejny pocałunek złożyłam na brzuchu Clarke.
- Cześć maluszku- zwróciłam się do nienarodzonego bobasa- Ja i twoja mamusia bardzo chciałybyśmy się już z Tobą spotkać i Ciebie przytulić- zauważyłem kątem oka, że niebieskooka słodko sie uśmiecha, dlatego kontynuowałam wypowiedz- Dlatego byłybyśmy wdzięczne jakbyś w końcu..- nie dokończyłam, ponieważ Clarke jęknęła dość głośno.
- Chyba się Ciebie posłuchał- jej oddech znacznie przyspieszył.
-Czekaj, co?- nie wiedziałam zbytnio o co chodzi.
- Josh wychodzi!- z początku nie mogłam przyjąć do siebie tej informacji, więc siedziałam jak wryta patrząc na brzuch Clarke- Na co czekasz? Zawołaj kogoś!- krzyknęła, co poskutkowało szybkim otrząśnięciem się i pobiegnięciem po pomoc.
Od autora: Heej, jak wam się podoba nowy rozdział? Myślicie, że małe Griffiniątko to będzie chłopczyk czy dziewczynka??
CZYTASZ
COMMANDER LEXA || Clexa
ActionLexa jest zwykłym kłusownikiem, lecz kiedy poznaje kobietę o imieniu Luna, to jej życie zaczyna się gwałtownie zmieniać... (Pisałam tą książkę dość dawno, więc jest w niej dużo błędów)