Chwila czułości nie trwała zbyt długo, ponieważ ktoś zapukał do drzwi. Wyszłam z uścisku Luny i szłam otworzyć drzwi. Gdy już je otworzyłam w drzwiach ukazał się wysoki blondyn.
- Dzień dobry pani dowódco- powiedział kłaniając się.
-Witaj
-Przychodzę do tutaj w sprawie, straży i doradcy dla Pani, Pani dowódco..
-Ma się udać jakieś głosowanie przez tłum czy coś?
-Nie, doradcę i strażników wybierasz sobie sama Pani dowódco.
-Idealnie.. aa ci strażnicy i doradcy są konieczni??
-Tak, co najmniej jeden strażnik i jeden doradca Pani Dowódco.
-Strażnika już mam, a doradcę chętnie wybiorę. To kiedy te glosowanie?- powiedziałam, myśląc o tym, czy Luna zostanie moim strażnikiem.
-Dzisiaj wieczorem Pani dowódco
-Świetnie, to żegnam
-Dowidzenia Pani dowódco
W tym samym momencie zorientowałam się, że zrobiłam coś bez zgody Luny. Trochę tego żałuję, ale mam zamiar jej o tym dzisiaj powiedzieć. Tak więc poszłam do pokoju, w którym ona siedziała. Usiadłam koło niej na łóżku.
-Kto to był?- zapytała brązowowłosa.
-Jakiś poddany. Chciał bym wybrała dla siebie strażnika i doradcę.
-No i..?
-Co no i?
-Co mu odpowiedziałaś?
-To, że strażnika już mam, ale doradcę chętnie sobie wybiorę- powiedzialam powoli, patrząc na nią.
-Kto jest twoim strażnikiem?-powiedziała ze zdziwieniem
-Noo.. pomyślałam, czy byś.. nie chciała..
-Nie, nie zostanę twoim strażnikiem- powiedziała oschle przerywajac mi.
-Dlaczego nie?- zmarszczyłam brwi.
-Mam lepsze rzeczy do robienia, niż bym chodziła za Tobą z bronią.
-A-ale..
-Wole być tylko twoją nauczycielką- powiedziała ponownie mi przerywając.
W tym momencie przypomniałam sobie nasze, niezbyt miłe ćwiczenia. Była dla mnie na tych lekcjach tak niemiła, jakbyśmy w ogóle się nie znały lub co gorsza byłybyśmy wrogami. Nie chciałam mieć już z nią ćwiczeń, ze wzgledu na naszą przyjaźń. Ale bałam się jej o tym powiedzieć.
-Poza tym powoli się uczysz i myślę, że nasze treningi będą odbywać się częściej- dodała po chwili brązowooka.
-Jakbyś była jeszcze moim strażnikiem, to nie będę musiała chodzić na ćwiczenia z obstawą- powiedziałam uśmiechając się.
-Nie przeszkadzało by mi ona i tak nie musimy być same. Jeszcze zrobi się romantycznie, a tego byśmy nie chciały- zaśmiała się Luna.
W tym momencie poczułam gniew. Czy ona w tym momencie zażartowała sobie z moich uczuć? Zerwałam się z łóżka.
-Jestem dowódcą!- wykrzyknęłam- i ty Luno wiesz, że jesteśmy partnerkami, ale to nie zmienia faktu, że jesteś także moją poddaną.
-Lexa o co ci..- zaczęła mówić przestaszona, ale jej przerwałam.
-Luno masz zostać moim strażnikiem, to rozkaz. Jeżeli coś Ci nie odpowiada, to Ciebie czekać taka kara, jaka trafia zdrajców. Odwołuje naszę ćwiczenia, bynajmniej z Tobą, a co z naszym partnerstwem to nie wiem. Na razie muszę to przemyśleć. A teraz żegnam Panią, idę znaleźć dla siebie nowego doradcę- powiedziałam wychodząc z pokoju- A! No i jeszcze jedno. Nie czekaj na mnie. Nie wrócę tutaj. Zamieszkam gdzieś w centrum wioski, by było bezpieczniej dla mnie, a teraz żegnam ponownie.
CZYTASZ
COMMANDER LEXA || Clexa
AksiLexa jest zwykłym kłusownikiem, lecz kiedy poznaje kobietę o imieniu Luna, to jej życie zaczyna się gwałtownie zmieniać... (Pisałam tą książkę dość dawno, więc jest w niej dużo błędów)