Czasu do wyborów zostało bardzo mało, a przygotowań do tego zdarzenia bardzo dużo. Największym z nich było przygotowanie Luny do bycia dowódcą, no i oczywiście sprawienie żeby nim została. Tak, po krótkiej rozmowie z nią, dowiedziałam się jak ma na imię. Pomysłów na zrobienie z Luny przywódcy było bardzo mało.
-Czy prawo zabrania zabijania kandydatów na dowódcę?- powiedzialam przerywając niezręczną ciszę.
-Nie, nie można tylko zabijać dowódcy-odparła obojętnie.
-Zabijmy ich!- powiedziałam bez namysłu.
-Po co? Nie. Poza tym zapewnie nie śpią- wyjękała.
-Pokonasz ich z łatwością
-Z całą zakrwawioną ręką napewno..-powiedziała sarkastycznie brązowowłosa.
-Pamiętaj, że jestem z tobą..
Usiadłam i zaczęłam się zastanawiać, czemu jej pomagam, skoro jej nawet nie znam? Położyłam się na łóżku i zaczęłam czuć zmęczenie, więc oczy same zaczęły mi się zamykać. Już zaczynałam odpływać, gdy nagle coś usiadło okrakiem na moich biodrach. Zmieniłam pozycję z leżącej na siedzą i gdy otworzyłam oczy zauważyłam brozowooką, pomiędzy którą dzieliły mnie milimetry.
-Chciałam Ci tylko powiedzieć, że nie mamy czasu na drzemki- powiedziała po czym przełknęła ślinę.
-D-dobrze..- wyjękałam ze swoich ust.
Wtedy ona wstała ze mnie, a ja cały czas zostałam w tej samej pozycji. Zerwałam się z łóżka, chwyciłam Lunę za rękę i wprowadziłam ją z jej domu.
-C-co ty ro..- zaczęła mówić gdy nagle zakryłam jej usta moją ręką.
-Pokaż gdzie oni mieszkają
Teraz ona pociągnęła mnie za sobą zżucając moją rękę z jej twarzy. Przeszliśmy dość szybko długą, skomplikowaną drogę. Gdy już doszłyśmy na miejsce wyjęłam mój miecz i pokazałam jej mimicznie, że ma zrobić to samo. Wykonała to i gdy weszłam do małej chatki, to usłyszałam dźwięk sprężyny. Zauważyłam, że przede mną leży jakaś maszyna. Chciałam ją dokładnie obejrzeć, gdy nagle wystrzeliła strzałę, prosto w moję ramię. Upadłam na ziemię i na chwilę zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam to zauważyłam, że nade mną stoi wysoki, umięśniony mężczyzna, który jest kandydatem na dowódcę.
-Co ja tu widzę..-przyciągał słowa mężczyzna, kręcąc w palcach sztylet- wiem, że nie przyszłaś w sprawach pokojowych..
-J-ja nie wiem.. o czym mówisz..-mówiłam trzymając się za krwawiacę ramię.
-Nie kłam suko!!- wydarł się, po czym podniósł nade mną sztylet i wziął zamach.
Zakryłam ręką twarz, ponieważ nie chciałam widzieć mojej śmierci. Gdy nagle usłyszałam jego głośny jęk i próbę złapania powietrza. Odkryłam twarz i zauważyłam jak mężczyzna ma wbity nóż w gardło. Przewrócił się i zaczął krwawić.
-Osłaniam cię- usłyszałam zza pleców.
Odwróciłam się i zauważyłam brązowowłosą. Natychmiast wstałam i pobiegłam do niej trzymając się za ramię.
-Nic ci nie jest?- zapytała z troską
-N-nie nic..- powiedziałam sycząc z bólu w ręce
-Chodźmy już, musimy to opatrzeć
Poszłyśmy z powrotem do jej domu. Położyłam się na jej łóżku jecząc z bólu. Ona podeszła do mnie z jakimiś butelkami z nieznaną mi cieczą. Podała mi jedną.
-Wypij wszystko- powiedziała po cichu.
Ufałam jej, dlatego wzięłam jeden łyk, a potem następne, aż do wypicia wszystkiego. Chciałam się o coś jej spytać, ale na natychmiast zasnęłam.
CZYTASZ
COMMANDER LEXA || Clexa
ActionLexa jest zwykłym kłusownikiem, lecz kiedy poznaje kobietę o imieniu Luna, to jej życie zaczyna się gwałtownie zmieniać... (Pisałam tą książkę dość dawno, więc jest w niej dużo błędów)