Przeszukiwała półki z książkami. Lord... Nie ma. Voldemort... Nadal nic. Tak samo w przypadku „Toma Riddle'a". Nic, wielka, czarna dziura. Czy Lord Volemort to temat tabu w książkach?! A przecież tylko w nich ona może znaleźć cokolwiek. Od zawsze przychodziła do biblioteki w poszukiwaniu wiedzy, co prawda czasami zerkała do działu Ksiąg Zakazanych, ale zawsze znajdowała odpowiedź. Teraz, gdy szukała tak cennych wiadomości, książki zawodziły ją. Nie mogła wtargnąć do zakazanego działu, ponieważ Dumbledore postawił tam straże – Hermiona osobiście twierdziła iż zrobił to właśnie ze względu na nią, Harry'ego i Rona, ale to teraz nie odgrywało roli. Chwyciła w dłoń księgę, którą znalazła zakurzoną na podłodze. Uchyliła okładkę i nagle jakiś skrawek papieru wypadł z otwartej księgi. Zaskoczona, chwyciła w dłoń pożółkły fragment i odwróciła go. Było to ruchome zdjęcie, a na nim chłopak w jej wieku, czyli około 17-letni. Przez chwilę pomyślała, że ktoś po prostu niechcący zostawił swoje zdjęcie lub jakaś dziewczyna używała go jako zakładki – znała to z przykładu Lavender Brown, która w podręcznikach ma pełno zdjęć swojego ukochanego Rona. Szatynka otrząsnęła się ze swoich myśli i wróciła do portretu młodego chłopaka. Przyjrzała mu się uważnie. Miał bujne, czarne włosy i ciemną oprawę hipnotyzujących oczu. Był przystojny i chyba dlatego przyciągnął uwagę Gryfonki. Uśmiechał się zaczepnie, jakby do fotografa i miał na szyi idealnie zawiązany krawat w zielono-srebrne paski.-Ślizgon?-mruknęła sama do siebie. Przyjrzała się jeszcze raz temu i zauważyła drobny napis pod obrazkiem „1942r.". Zainteresowała się tym zdjęciem. Było ono tak stare i znajdowało się w tej księdze... Wzięła wszystko, zdjęcie wsunęła do tylnej kieszeni jeansów i wyszła z biblioteki obdarzając panią Pince uroczym uśmiechem i szeptem „Do widzenia.".~.~.~. -Harry, Ron.-powiedziała donośnym tonem.-Chodźcie.-chłopcy niechętnie usłuchali ją i wstali z foteli, które stały przed kominkiem w Pokoju Wspólnym. Ruszyli za dziewczyną, która prowadziła ich do jednej z używanych klas.-Silencio.-mruknęła, a oni spojrzeli na nią zdezorientowali.-Wiecie, w razie, aby ktoś nie podsłuchiwał. Otóż muszę wybrać się w podróż do roku 1942. Nie wytłumaczę wam teraz o co chodzi, bo i tak nie zrozumiecie.-kłamstwo za kłamstwem. Hermiona łgała przed przyjaciółmi bez zmrużenia oka, co było dla niej samej zaskoczeniem. Jakie „musi"? Oni nie zrozumieją? Bo nie ma co wyjaśniać. Chce po prostu sprawdzić jak nazywa się ten młodzieniec i intuicja podpowiada jej, żeby to sprawdzić. Jednak dobrze wie, że gdyby powiedziała to Ronowi i Harry'emu to oni polecieli by do dyrektora oraz w nigdy nie puścili – przynajmniej nie samą.-Ale Mionka!-jęknął rudzielec.-Hermiono, co ty knujesz?-zapytał Harry, patrząc na nią podejrzliwie. Dziewczyna zmieszała się pod jego wzrokiem.-Nic, po prostu... Mówię wam to, jakby coś się stało tutaj. Wiecie, gdzie mnie szukać. W Hogwarcie, ale paręnaście lat wcześniej.-uśmiechnęła się do nich i wyciągnęła zmieniacz czasu.-Jesteś pewna, że to bezpieczne? To dość dużo lat...-mruknął Ron.-Muszę.-uśmiechnęła się do chłopaków, próbując podnieść ich na duchu.-Nic mi nie będzie. Przysięgam. Postaram się nie zamieszać.-wyszczerzyła się do nich, a potem przekręciła zawieszkę i zniknęła.-Co o tym myślisz?-zapytał rudzielec.-Będą kłopoty.-odpowiedział Harry, nadal wpatrzony w miejsce, gdzie przed chwilą zniknęła jego przyjaciółka.~.~.~. Gdy otworzyła oczy była już w roku 1942. Rozejrzała się po miejscu, w którym stała. Znajdowała się w tej samej klasie, w której użyła zmieniacza czasu. Teraz była to dość ładna i schludna sala. Po oględzinach wyszła z pomieszczenia i udała się przed siebie, w nadziei, że dowie się kim jest przystojny młodzieniec ze zdjęcia. Spacerowała i zamyślona nie zauważyła, że ktoś przed nią przystanął na moment, aby poszukać czegoś w torbie. Wpadła z impetem na chłopaka, a ten runął na ziemię.-Jak chodzisz?!-usłyszała warknięcie. Spojrzała na swoją ofiarę. Nie wierzyła. To był ten przystojny chłopak, o burzy ciemnych włosów i czekoladowych oczach. Po chwili zrozumiała, że wpatruje się w niego jak ciele na malowane wrota, otrząsnęła głową i podała mu dłoń do pomocy. Nie przyjął jej i sam wstał z ziemi. Był zdecydowanie wyższy od Hermiony i dobrze zbudowany.-Ty chodzisz tutaj do szkoły?-zapytał marszcząc brwi. Hermiona natychmiast przypomniała sobie o celu, w którym tu przybyła.-Ja? Idę właśnie do dyrektora.-podała mu wymigującą odpowiedź. Przecież nie mogła zostać tutaj, aby się uczyć, a przedstawienie się mu jako uczennicy ciągnęłoby za sobą spore kłopoty.-Tom Riddle.-Hermiona wytrzeszczyła na niego swoje czekoladowe oczy w niemym zdziwieniu. Przed nią stała młodsza wersja Voldemorta!-Voldemort...-wymamrotała cicho, ale on dosłyszał to.-Voldemort?-syknął.-Skąd wiesz?-Ja... Ja tak tylko. Nic nie wiem.-język zaczął się jej plątać. Już teraz w oczach 17-letniego Riddle'a można zauważyć zło. Nienawiść. Chłopak chwycił ją za rękę i wciągnął do najbliższej klasy.-Kim do cholery jesteś? Co tutaj robisz?-w jego głosie słychać było typowe dla dorosłego Voldemorta syczenie. Hermiona prychnęła w myślach. Jasne, już mu mówi, aby ją teraz zabił.-Co cię to obchodzi?-widziała jak Tom zaczyna się denerwować. Swoim zachowaniem przypominał jej Malfoy'a. Westchnęła i przedstawiła się.-Hermiona Granger. Mówiłam już, że idę do dyrektora.-Status krwi?-mruknął do niej. Hermiona chwile przeanalizowała sytuację, a potem skłamała:-Czysta.-Nie można było tak od razu?-westchnął i wywrócił oczami. I w tym momencie Tom uśmiechnął się do niej.-Hermiono, przepraszam bardzo, ale trochę mnie poniosło.-powiedział do niej uprzejmie.-Nie ma... za co.-odpowiedziała i uśmiechnęła się do Toma.-Może dałabyś się zaprosić na kolację? Jutro w Hogsmeade?-Jutro... Jutro jest...?-Sobota, Hermiono. Widzę, że jesteś trochę zabiegana.-Tak, trochę. Właśnie dlatego spieszę się do dyrektora.-skłamała gładko.-Do profesora Dippeta? Nie ma go dzisiaj w szkole.-triumfalny uśmiech na jego przystojnej twarzy był zabójczy.-Och. To ja...-szybko w głowie przeanalizowała kadrę nauczycielską z tego roku.-To pójdę do profesora Dumbleodre'a.-pokiwała głową i wyszła z klasy. Ruszyła w prawą stronę, a Tom zawołał za nią:-Hermiono, gabinet profesora jest w drugą stronę.-a jego głos drżał od panowania nad śmiechem. Panna Granger zarumieniła się i ruszyła w stronę Riddle'a, który zatorował jej drogę.-Nie ma tak. To co z jutrzejszą kolacją?-Hermiona westchnęła zdenerwowana i mruknęła:-Dobra. Jutro.-spojrzała w jego ciemnobrązowe oczy.-Jutro.-odsunął się tak, aby dziewczyna mogła przejść.~.~.~. Gdyby nie ta cholerna ciekawość to pewnie wycofałaby się. Wróciłaby do swoich czasów i zapomniała. Jednak coś jej na to nie pozwalało. Dotknęła swojej szyi w poszukiwaniu łańcuszka od zmieniacza czasu i...-Kurwa!-panna Granger rzadko kiedy klnie. Ale sytuacja była tego warta. Nie było go. Nie miała na szyi łańcuszka! Chciała wrócić i przebrać się przyzwoicie, ale nie mogła wrócić. Zbladła i ruszyła szybciej w stronę gabinetu profesora Dumbledore'a. Zapukała.-Proszę.-wsunęła się do środka.-Dzień dobry, dziecino. Co cię do mnie sprowadza?-Dzień dobry. Profesorze ja mam pewną sprawę... Wiem, że to zabrzmi dziwnie i nienormalnie, ale tak jest. Naprawdę, ja nie kłamię.-mówiła z pełnym ożywieniem.-Ale o co chodzi?-uśmiechnął się do niej mężczyzna, któremu dopiero teraz poddała analizie. Młodszy Albus Dumbledore był dziwny. Krótka broda i mniejsza ilość zmarszczek nie pasowała do niego.-Otóż jestem z przyszłości. Jestem tu z czystej ciekawości, z powodu tego zdjęcia...-chwyciła się za tylną kieszeń spodni i wyciągnęła skrawek papieru, gdzie jeszcze w przyszłości było zdjęcie. A teraz go nie było!-Dobra, nie ważne. Jednak ja nie kłamię! Mogę nawet pokazać profesorowi moje wspomnienia.-jęknęła zrozpaczona. Utknęła tyle lat wcześniej i nie miała nawet tego głupiego zdjęcia.-Nie, lepiej nie! Bo jeśli zobaczę coś niewłaściwego... Może to wpłynąć na przyszłość. A nie możesz po prostu wrócić, moja droga...?-zapytał ją z zaciekawieniem.-Hermiona. Hermiona Granger. I nie mogę, ponieważ ktoś zabrał mi mój zmieniacz czasu.-Ach tak! To poważna sprawa!-powiedział i nagle wstał z krzesła.-A z kim rozmawiałaś po raz ostatni widząc swój drogocenny skarb?-Z Tomem Riddle'em.-na to imię i nazwisko profesor skrzywił się nieznacznie.-Cóż, on jako prefekt ma własny pokój. Obok znajduje się wolny pokój, więc możesz tam zamieszkać. Dobrze?-Hermiona kiwnęła głową i ruszyła w strony lochów.~.~.~. -Jesteś nową uczennicą? Dlaczego nie powiedziałaś?-zapytał zaskoczony brunet. Hermiona była święcie przekonana, że to on zabrał jej zmieniacz czasu. I w myślach dodała: „Bo ty mnie tak urządziłeś.", ale odpowiedziała tylko:-Tak wyszło.-potrząsnęła ramionami ruszyła w stronę swojego pokoju.-A z kim będziesz chodzić na lekcje?-Hm. Tiara mnie tu nie przydzieliła...-zaczęła ostrożnie. Bardzo chętnie dołączyłaby do uczniów z Gryffidoru, ale nie sprzyjałoby to jej relacją z Tomem.-Mówiłaś, że jesteś czystej krwi. Możesz chodzić na lekcje ze Ślizgonami.-uśmiechnął się do niej.-Cóż, myślałam o Gryfonach.-powiedziała po chwili zastanowienia.-Nie żartuj! Zostań w Domu Węża.-pierwszy raz miała okazję widzieć wyluzowanego Voldemorta i musiała przyznać, że był sympatyczny. W każdym razie budził sympatię.-Będziemy mieli fajną uczennicę.-dodał po chwili, a ona z ustami złączonymi w kreskę przytaknęła. Właśnie rzuciła się tym wężom na pożarcie.~.~.~. Przetransmutowała swoje rzeczy w ubrania odpowiednie na kolacje. Wieczory bywały już chłodne, szczególnie, że nieuchronnie zbliżała się zima. Kto by pomyślał, że Hermiona Granger prawdopodobnie przeżyje zimę w roku 1942! Szykowała się właśnie na spotkanie z młodym Voldemortem. Ta myśl wzbudzała w niej obrzydzenie. To przez niego i jego nienawiść do mugoli trwała właśnie w jej wymiarze wojna. A ona utknęła z młodą wersją barbarzyńcy, który okazuje się być ciekawy. Dziewczyna sama nie wiedziała co ma myśleć – czy on tylko gra sympatycznego, czy po prostu jeszcze jest nieświadomy tego co zamierza robić w przyszłości. Jednak musiała przyznać, że urokowi Toma nie dało się oprzeć. Nigdy w życiu nie powiedziałaby, że ten obślizły drań z przyszłości, który próbuje zabić Harry'ego może być taki wyluzowany.-Gotowa?-dobiegł ją głos zza drzwi. Podeszła do nich i otworzyła je. Na progu stał Tom. Myśl o tym, że on jest Voldemortem została tylko w jej podświadomości. Teraz, w tej chwili miała przed sobą przystojnego chłopaka, którego uśmiech sięgał oczu, które błyszczały jak płynna czekolada.-Idziemy?-zapytał, a ona przytaknęła głową i poszli na kolacje.~.~.~. Już od dwóch tygodni tkwiła w przeszłości. Miała wrażenie, że coraz bardziej komplikuje sytuacje. Im więcej osób zwraca na nią uwagę oraz zapamiętuje Hermionę – dziewczynę z burzą brązowych loków na głowie, tym bardziej niebezpieczny będzie jej powrót do przyszłości. Jednak bardzo trudno było nie być zauważalną, gdy zaprzyjaźniła się – o zgrozo! – z najpopularniejszym, najprzystojniejszym i najmądrzejszym chłopakiem z Hogwartu. Toma znali wszyscy i wszyscy zwracali uwagę na nią, gdy chodziła przy jego boku i siadała na lekcjach. Riddle pozwalał jej na wiele. Był dla niej zbyt miły. A w Hogwarcie huczało od plotek na temat ich związku. Wszyscy byli zdziwieni, że nowa dziewczyna z taką łatwością przedarła się przez mur obronny Toma. Chłopak miał swoją rzeszę znajomych, owszem, ale był dla nich przywódcą. Miał z nimi zupełnie inne relacje niż z Hermioną. I to zaczęło niepokoić szatynkę.-Co tak dużo myślisz?-przerwał jej Tom.-Nic, nic.-odpowiedziała zbyt szybko, bo chłopak zaczął drążyć temat:-Coś jest nie tak. Przecież możesz mi powiedzieć.-mruknął, jakby lekko urażony zachowaniem Hermiony.-No dobra, w każdym razie nie ucz się tyle. Za tydzień święta, będzie więcej spokoju, wtedy się pouczysz. Teraz choć ze mną.-chcąc, nie chcąc, przeklinając swoją ciekawość, szatynka ruszyła za nim.-Gdzie idziemy?-Zobaczysz.-uśmiechnął się do niej i chwycił za rękę. Po pięciu minutach stali przed ścianą na siódmym piętrze. Tom zamknął oczy, a po chwili pojawiły się drzwi, które otworzył i przepuścił dziewczynę do środka. Hermiona udawała zszokowaną odkryciem, chociaż, oczywiście wiedziała o Pokoju Życzeń od dawna. Rozejrzała się po tym, co wymyślił Tom. Wszystko wyglądało jak ekskluzywna restauracja, a z boku był kominek i kanapa. Dodatkowo jej wzrok przykuł aparat fotograficzny.-Pinci!-krzyknął, a przed nimi pojawiła się skrzatka.-Tak, sir?-zapytała, skłaniając się przed nimi.-Hermiono, co zażyczysz sobie do jedzenia?-i tym sposobem zjedli wyśmienity posiłek, zakończony ulubioną szarlotką Hermiony.-Uważam, że to nie koniec tego co zaplanowałeś, prawda?-uśmiechnęła się nagle szczęśliwa. Szczęśliwa przy boku Toma Riddle'a. Przy boku Voldemorta!-Czy ty wszystko musisz wiedzieć?-powiedział z rezygnacją.-Tak. Zróbmy sobie zdjęcia.-Zdjęcia? Ja nie jestem fotogeniczna!-oburzyła się.-Głupoty gadasz. Jesteś piękna.-jego wzrok przedziurawił ją na wylot oraz przyprawił o rumieńce na policzkach. Nagły błysk flesza uświadomił ją, że Tom zrobił jej zdjęcie. Usłyszała jego śmiech.-Cicho bądź!-fuknęła i wyrwała mu aparat z rąk. Zauważyła, że chłopak automatycznie poprawia swój krawat i przeczesuje włosy. Zrobiła mu zdjęcie, a on uśmiechnął się na nim zaczepnie. Po serii fotek, wspólnych i osobnych, Tom zaklęciem wywołał je. I wtedy Hermiona poczuła, że coś wibruje w jej kieszeni. Sięgnęła i wyjęła właśnie zdjęcie Toma. Przestraszona spróbowała je ponownie ukryć, ale chłopak był szybszy. Złapał ją mocno za nadgarstki i wyrwał kartkę z ręki.-Wiedziałem, że z tobą jest coś nie tak. Od początku. I teraz masz zdjęcie, którego jeszcze ci nie dałem. Jesteś z przyszłości, prawda?-warknął, a w jego oczach błyszczały iskry złości.-S-skąd wiesz?-jęknęła wystraszona. W końcu po tych dwóch tygodniach Tom Riddle przypominał jej Voldemorta.-Jaki masz w tym cel?-wysyczał w tak znajomy sposób, w jaki robił to dorosły Tom.-Ja... Ja zainteresowała się tym zdjęciem. Znalazłam je i postanowiłam zobaczyć kto jest na nim.-jej głos drżał, a na końcu języka miała słowa „Proszę, nie rób mi nic.".-To dlatego wiedziałaś, że jestem Lordem Voldemortem. Stąd wiesz tak dużo o mnie. A to...-sięgnął jedną ręką do swojej kieszeni wyciągając z niej złoty przedmiot na łańcuszku.-A to jest ten legendarny zmieniacz czasu z Ministerstwa, prawda?!-Oddaj mi go. Muszę wrócić. Za dużo namieszałam.-powiedziała zlękniona faktem, że jeden ruch jego dłoni i może zgnieść przedmiot. Gdyby tak się stało, Hermiona musiałaby zostać w w przeszłości na zawsze, zmieniając diametralnie wydarzenia i prawdopodobnie zaburzając świat.-Chciałabyś. Muszę się dowiedzieć kim jestem w przyszłości. Taka okazja się nie powtórzy.-Kim jesteś? Kimś, kto morduje wszystkich i próbuje zabić mojego najlepszego przyjaciela!-fuknęła i wykorzystała chwilę zaskoczenia chłopaka, aby go odepchnąć.-Jesteś skończonym idiotom przez którego trwa wojna! Nienawidzisz ludzi takich jak ja, z resztą teraz też nienawidzisz mugoli.-wrzasnęła i wbiegła z pokoju. Słyszała jak ją woła i biegnie za nią, ale była szybsza. Uciekła do łazienki, zatrzaskując za sobą kabinę. Po chwili dopiero zorientowała się, że jest w łazience Jęczącej Marty. Jednak Krukonka miała umrzeć...-O Merlinie...-szepnęła i otworzyła szeroko oczy pełne łez. Tom swoje pierwsze morderstwo ma popełnić za około pół roku! Przełknęła głośno ślinę. A co, jeśli również ona stanie się jego ofiarą? A może to ona zamiast Marty...? Usłyszała kroki i po chwili głos Toma:-Hermiono, otwórz. Nie ma sensu, abyś się chowała.-miał rację. Jeśli chce ją zabić to i tak to zrobi. Otworzyła kabinę drzwi, gotowa na Avadę Kedavrę, ale chłopak tylko ją przytulił. I potem pocałował. W usta. Miał bardzo miękkie i delikatne wargi. Cholera. To nie tak miało być. Tom westchnął i powiedział szeptem:-Zakochałem się w tobie. Wiem od początku, że jesteś mugolaczką. Przeniosłem się na krótko do twoich czasów i widziałem jak mały Malfoy wyzywa cię od szlam. I widziałem wojnę. Ja... chciałbym rządzić światem. Taki był mój plan, ale jak ja mam nienawidzić mugoli? Myślałem, że wszyscy brudnej krwi są tacy jak mój ojciec.-szeptał, a Hermiona zrozumiała, że Tom właśnie opowiada jej coś, czego nikomu innemu nie powiedział.-Podobasz mi się. Ty jedyna tak na mnie działasz. Nie wiem czym to jest spowodowane.-Tom, ale wiesz, że mimo wszystko nie możemy być razem? Między nami jest różnica ponad pół wieku.-mruknęła zszokowana rozwojem wydarzeń.-Wiem. Musisz wracać, prawda?-zapytał i podał jej zmieniacz czasu. Hermiona przytaknęła.-Muszę. Złóż mi Przysięgę Wieczystą.-chłopak spojrzał na nią zaskoczony.-Ja? A o czym?-Że nikogo nie zabijesz.-powiedziała śmiertelnie poważna. Tom podał jej dłoń i wymówili formułki, po czym Hermiona przekręciła zmieniacz czasu i poczuła przenoszenie oraz... Jego dłonie na swojej talii! Stojąc w łazience Jęczącej Marty, ale paręnaście lat później, a obok niej był Tom Riddle.-Co ty zrobiłeś?-Chciałem przenieść się z tobą.-powiedział również zdziwiony całą sytuacją. Wyszli pośpiesznie z łazienki i rozejrzeli się. Uczniowie żyli szkolnym życiem i nie było najmniejszych śladów wojny.-Hermiona?!-usłyszała głos za sobą.-Harry!-rzuciła się w objęcia przyjaciela.-Ej, ej, ej. Bo mnie udusisz. I co? Coś zmieniłaś?-Hermiona zerknęła na jego czoła. Nie było śladu blizny.-Chyba wszystko.-Trzeba iść porozmawiać z McGonagall.-Tak, chodźmy.-a Tom Riddle poszedł za nimi.~.~.~. -Co wyście uczynili, na Merlina!-krzyknęła dyrektorka po wysłuchaniu opowieści.-Teraz nie ma żadnej wojny, lecz niestety osoby zamordowane zostały nadal martwe. To wszystko jest długim łańcuchem reakcji, który ty, Hermiono, naruszyłaś!-powiedziała swoim karcącym głosem.-Ja... nie chciałam. A tak poza tym to Tom jest za drzwiami.-McGonagall wydała z siebie duszący dźwięk.-Voldemort tutaj?!-On się zmienił. I musi tu zostać, ponieważ tak jakby wymazał się z przeszłości. Jest znowu młody.-uśmiechnęła się niewinnie Gryfonka.-Co ja z wami mam.-westchnęła kobieta.-Dobrze, trzeba to opanować. Pewnie już sam Minister rusza mi z wizytą. Zapowiada się ciężka noc.-mruknęła i zniknęła za drzwiami swojego gabinetu. Zostawiła Harry'ego i Hermionę samych, więc Tom bez obaw wszedł do nich.-To ciebie próbowałem zabić?-zapytał Riddle, ale po chwili cała trójka się zaśmiała z jego słów.-Taa, trochę tak ponad szesnaście lat.-No trudno. Zacznijmy od początku. Tom Riddle.-wyciągnął dłoń w stronę Pottera.-Harry Potter. Ty nie wiesz co robiłeś w swoim pierwotnym życiu, prawda?-zapytał go brunet.-Niezbyt. Hermiona mi opowiadała, ale to tylko powierzchownie.-zrobił przepraszająca minę.-To dobrze. To jak, Mionka, idziemy odprowadzić Ślizgona do lochów?-zapytał dziewczynę, a ta pokiwała głową.-Chwila, Hermiona, to w jakim ty domu jesteś?-Gryffindor.-uśmiechnęła się promienne na widok jego zmieszanej miny. Zaśmiała się i dała mu kuksańca w bok. Chwycił ją za nadgarstki:-O nie, tak się nie bawimy.-mruknął, owiewając jej wargi swoim ciepłym oddechem. Hermiona uśmiechnęła się, a jej wygięte usta zostały pocałowane przez Toma. Gryfonka pogłębiła pocałunek, rozchylając usta. Usłyszała jeszcze cichy pomruk:-Kocham cię.-to właśnie Tom Riddle powiedział do niej te słowa. Hermiona odpowiedziała mu tym samym. Było to dla niej niemniej dziwne, ale kochała go, bo to nie był ten oziębły Voldemort, którego wszyscy znali. Tom był uczuciowym chłopakiem skrzywdzonym przez los, a dzięki niej ma możliwość zacząć od nowa i ułożyć sobie życie z nią. A cały świat czarodziejski zmienił bieg zdarzeń i nikt nie wiedział o wężoustym Voldemorcie. Znano tylko miłego chłopaka o imieniu Tom i nazwisku Riddle, który był chłopakiem Hermiony Granger.
CZYTASZ
Miniaturki - Voldemort
FanficxXx Miniaturki o Voldemorcie ... Odnalezione w otchłani internetu ... Xx