Jak Boga kocham, nie ważne że jestem ateistką, zabiję tego kogoś, kto śmiał mnie obudzić. Od dobrych dziesięciu minut, mój telefon nie przestaje dzwonić. Czy ta osoba po drugiej stronie nie zrozumiała, że najwyraźniej nie mam ochoty rozmawiać?!
- Czego? - Warknęłam odbierając to ustrojstwo.
- Taki ładny dzień, a ty nie w humorze? Masz godzinę na ogarnięcie się. - O co do jasnej cholery chodziło Aaronowi? Zbagatelizowałam tę rozmowę i podniosłam się z łóżka. Poczłapałam w kierunku łazienki. Tak bardzo chciałam wrócić do swojego królestwa, że prawie zdecydowałam się zostać w domu. Prawie, bo nadal muszę zważać na swą żałosną frekwencję. Wzięłam szybki prysznic, który chodź trochę przywrócił mnie do życia. Zrobiłam codzienny makijaż, nie zajął mi on więcej niż dziesięć minut, bo byłam już przyzwyczajona do nakładania tego wszystkiego. Na włosach zrobiłam delikatne fale. Spojrzałam za okno i rzeczywiście była ładna pogoda, więc zdecydowałam się na sukienkę z kwiatowym wzorem.
Kiedy byłam już w pełni gotowa, usłyszałam klakson. Zgarnęłam torbę, założyłam buty i opuściłam dom. Na moim podjeździe stało auto, które z pewnością nie należało do mojej przyjaciółki.
- Co ty tutaj robisz? - Spytałam idąc w stronę Blacka.
- Przyjechałem po ciebie.
- Po co? - Ten przewrócił oczami na moje pytanie.
- Żeby zawieźć twój tyłek do szkoły.
- Przecież jeżdżę z Alissą. - Odparłam zirytowana.
- Ona również ma dzisiaj darmową podwózkę. - Spojrzałam na niego z powątpieniem w oczach. - Luke ją odwozi.
- Luke?
- Tak Luke. Słabo kontaktujesz z rana. - Wyśmiał mnie. Dupek. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy.
- Ale on nie chodzi z nami do szkoły. - Dalej drążyłam temat.
- Od dzisiaj chodzi. - Oznajmił chłopak.
- To super! Haris na prawdę przypadł mi do gustu. Wróżę mi i jemu świetlaną drogę przyjaźni. - Byłam szczerze zachwycona wizją chodzenia z blondynem do jednej szkoły. To na prawdę świetny chłopak.
- A jaką drogę wróżysz nam? - Aaron zniżył głos, co wyszło bardzo seksownie.
- Czekaj. Widzę... cholera same zakłócenia. - Udałam niezwykle przejętą.
- To dlatego, że naszej przyszłości nie da się przewidzieć, kotku. Jesteśmy zbyt niekonwencjonalni. - Powiedział to z pełną powagą, a ja byłam zmuszona przyznać mu rację. Kiedy wysiedliśmy z samochodu chłopaka, wiele par oczu wpatrywało się prosto w nas.
- Pójdą plotki. - Stwierdziłam.
- Przeżyjemy. - Puścił mi oczko.
- Idziesz ze mną na palarnię? - Ten pokiwał głową w geście twierdzącym. Cała moja paczka już tam stała, łącznie z Alissą i Luke'm.
- Cześć kochani. - Przywitałam się ze wszystkimi. Aaron również to zrobił, poznając się przy okazji z tymi, których jeszcze nie znał.
- Ale się cieszę na dzisiejszy piknik! - Powiedziała podekscytowana Nadina.
- Ja też! Dawno nie spędzałyśmy czasu wszystkie razem. - Zawtórowała jej Vicky.
- Jaki piknik? - Spytał Luke.
- Mamy dzisiaj babski wypad. - Odpowiedziałam mu.
- Tak. Wiesz jedzenie, ploteczki, alkohol. - Dodała Kathy.
YOU ARE READING
Dark Times
Teen FictionPoznałam człowieka dla którego walczyłam. Człowieka dla którego zabiłam. Człowieka dla którego sama, byłam w stanie umrzeć. Czy to wszystko ma możliwość skończyć się szczęśliwie? Prawda jest na wyciągnięcie ręki, musicie tylko chcieć ją chwycić.