13.

29 2 2
                                    

Wszyscy w szkole zaczęli żyć już jednym tematem, a mianowicie balem. Co roku odbywało się u nas takie przedsięwzięcie, bez jakiejkolwiek większej okazji. Po prostu dyrekcja chciała wynagrodzić nam tym trud, jaki wkładamy w naukę. Normalnie cieszyłabym się i była podekscytowana jak reszta moich przyjaciółek. Jednak nie był to dla mnie odpowiedni czas na zabawę.

- Musimy jechać na zakupy. Kompletnie nie mam co na siebie włożyć, a zostały tylko dwa tygodnie. - Uświadomiła wszystkim Hannah. Teraz największym zmartwieniem będzie wybór odpowiedniej kreacji, żałuje że nie dla mnie.

- Ja już sobie jedną ostatnio upatrzyłam. Musicie mi tylko doradzić, czy na pewno jest odpowiednia. - Jak zawsze Nadina przed nami miała już coś na oku.

- W takim razie sobota? - Zaproponowała Vicky.

- Jestem za. - Zgodziła się z nią Kathy. Reszta też nie miała nic przeciwko, więc również ja musiałam przystać na tą propozycję.

- Co ty dzisiaj taka przygaszona? Coś się stało? - Wpatrywała się we mnie Alissa. Nie chciałam mieć przed nimi tajemnic ale to co wydarzyło się przed paroma dniami, nie powinno ujrzeć światła dziennego. Przez to im też mogłoby grozić niebezpieczeństwo.

- Nie no co ty. Jestem tylko tak cholernie zmęczona. - Odparłam w końcu. Była to po części prawda, bo nie spałam pół nocy i czułam się jak żywy trup.

- Pewnie Aaron cię tak wykończył. - Zaśmiały się wszystkie na wypowiedź Nadiny. Przewróciłam na nie oczami i wzięłam ostatniego bucha. Przyszedł czas na lekcje geografii, która jest jedną z nudniejszych. Całe szczęście miałam ją wraz z Harisem, więc bywało zabawnie. To śmieszne, iż przez tak krótki okres czasu zdążyłam zapomnieć jak ta szkoła bez niego wyglądała.

- Cześć blondasku. - Przywitałam się, zajmując miejsce w naszej wspólnej ławce.

- Hej przyjaciółeczko. - Wyszczerzył się do mnie. On musiał coś ćpać, to niewykonalne by ciągle być takim radosnym. - Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia!

- To się jeszcze okaże. - Spojrzałam na niego zaciekawiona.

- Robimy seans filmowy u nas w domu. Chłopcy nie mieli nic przeciwko, Ali też się zgodziła. - To był całkiem fajny pomysł ale obawiałam się spotkania jednej osoby. Odkąd opuściłam wtedy jego samochód nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu.

- Brzmi w porządku. O której? - Spytała po chwili wahania. Przecież nie mogłam go unikać do końca życia. Musiałam schować swoją dumę do kieszeni i wykonać pierwszy krok. I tak martwiłam się o niego, o to jak sobie po tym wszystkim radzi.

- Siedemnasta. Przyjechać po ciebie?

- Nie trzeba, przejdę się. - Jak się ostatnio okazało, ich dom znajdował się parę przecznic od mojego. Parę minut z buta, bez sensu żeby się fatygował. - Macie zamiar puścić jakieś psychiczne horrory, które rujnują psychikę?

- Taki był plan. Wtedy Black mógłby robić za twojego bohatera jak będziesz się bała. - Zaśmiał się, a mi zrzedła mina na te słowa. Od udzielenia odpowiedzi uratowała mnie nauczycielka, która w końcu się pojawiła i rozpoczęła lekcje.

Kiedy tylko usłyszałam mój ulubiony dźwięk w szkole, spakowałam swoje rzeczy i opuściłam klasę. Przy mojej szafce czekało mnie nie małe zaskoczenie.

- Co tu robisz? - Patrzyłam z zaskoczeniem na Aarona.

- Chodzę do szkoły Lily. - Odparł prześmiewczo.

- No brawo, ale co robisz konkretnie w tym miejscu? Mówiąc dokładniej, przy mojej szafce? - Sprecyzowałam pytanie, chociaż wiedziałam że wiedział od początku o co mi chodzi.

Dark TimesWhere stories live. Discover now