11.

26 5 1
                                    

- Aaron... - Wymruczałam cicho po ponad dwu godzinnej jeździe. 

- Co tam mruczysz kotku? - Zaśmiał się uroczo pod nosem. 

- Jestem taka głodna... - Mój brzuch domagał się natychmiastowej dawki jedzenia i nic nie mogłam na to poradzić. 

- Za chwilę się zatrzymamy, tu niedaleko jest fajna knajpka. - Oznajmił, a ja była wniebowzięta. Ze zniecierpliwieniem wypatrywałam lokalu i gdy go dostrzegłam zapiszczałam z radości. Chłopak tylko pokiwał głową  z rozbawieniem na moje dziecinne zachowanie. 

- Co dla państwa? - Spytała nas pani, po tym jak zajęliśmy jeden ze stolików.

- Frytki i czekoladowy shake. - Podałam jej swoje zamówienie. 

- Dla mnie to samo i dodatkowo jeszcze hamburger. - Dodał Black i czekaliśmy na powrót kobiety. 

- Ile się znasz z Harisem? - To pytanie wpadło mi do głowy, gdy pałaszowałam jedzenie. 

- Od piaskownicy. Wychowywaliśmy się w sumie razem. - Na jego twarz wpłynął uśmiech, więc wnioskuje, że były to dobre czasy dla nich. 

- Jesteście całkowicie różni. Jak wy się dogadujecie? - To była czysta prawda. Luke powinien dostać medal za cierpliwość do tego człowieka. 

- O jakie różnice chodzi? - Ściągnął brwi w konsternacji, a ja myślałam chwilę nad udzieleniem odpowiedzi. 

- Luke jest zawsze taki radosny, pełen optymizmu, jest otwarty na ludzi i pomocny. Podczas gdy ty, jesteś raczej niedostępny i wieje od ciebie chłodem. Poza tym jesteś otoczony tymi swoimi tajemnicami, których tak dobrze strzeżesz. - Zakończyłam i oczekiwałam jego reakcji. 

- To w pełni prawda. Ludzie obierają różne sposoby walczenia ze swoimi demonami. Luke wybrał taki, a ja taki. Dogadujemy się bo wbrew pozorem, mamy wiele wspólnego. - Podobało mi się, że jego słowa były szczerze i nie głowił się za bardzo nad nimi. Liczyłam, że potem otworzy się przede mną jeszcze bardziej. Na razie musiało mi  wystarczyć, tyle ile powiedział. Dokończyliśmy posiłek i ruszyliśmy z powrotem do samochodu. Zapaliliśmy jeszcze po papierosie i byliśmy w pełni gotowi na dalszą podróż. 

- Ile jeszcze będziemy jechać? - Nie lubiłam długich jazd autem. Zdecydowanie preferowałam krótsze dystanse. 

- Jakąś godzinkę. - Była szesnasta, więc będziemy mieć jeszcze sporo czasu po dotarciu na miejsce. Po pewnym czasie przekroczyliśmy granicę, jakiegoś małego miasteczka. Nigdy tu nie byłam i kompletnie nie orientowałam się gdzie jesteśmy. Mijane przez nas bloki były lekko poniszczone, a po ulicach biegały gromadki beztroskich dzieci.  Zatrzymaliśmy się w końcu pod motelem. 

- Znowu będziemy dzielić jedno łóżko? - Spytałam, chodź domyślałam się odpowiedzi. 

- Nie próbuj mi wmówić, że ci się nie podobało. - Uśmiechnął się szelmowsko. Miał ładny uśmiech. 

- Masz zbyt wysokie mniemanie o sobie. - Skwitowałam i ruszyłam do budynku. Aaron szybko załatwił wszystkie niezbędne sprawy na recepcji i mogliśmy w spokoju skierować się do naszego pokoju. Był urządzony nie najgorzej i oczywiście posiadał, jedno małżeńskie łóżko. Wspomnienia naszej poprzedni wizyty w podobnym miejscu, przeleciały mi przez głowę. 

- Plan wygląda następująco. Szybko się ogarniamy po podróży i idziemy w jedno miejsce. Tylko na to mamy dzisiaj czas. 

- Cały czas mnie pośpieszasz. Wyluzuj, zdążymy. - Odparłam spokojnie wyciągając świeżą koszulkę z torby. 

- Zdążyć na pewno nam się uda, ale zawsze mogę się rozmyśleć, co do wyjawiania sekretów. Ale wyluzuj. - Powiedział poważnie ale na koniec puścił mi oczko. Skierowałam się czym prędzej do łazienki. Zależało mi na prawdzie, bo chciałam go zrozumieć. Chciałam wiedzieć co stało się w jego życiu, że tak bardzo spowijał się w mroku. W mgnieniu oka przebrałam się, poprawiłam makijaż i opuściłam zadowolona pomieszczenie. 

Dark TimesWhere stories live. Discover now