Lisa: Wiesz, że w naszej szkole będzie jutro jakiś nowy chłopak. Podobno bardzo przystojny :*
Ja: A ty wiesz która godzina? 0:36 Daj spać kobieto.
Lisa: Pff... Sen to nie dla mnie
Ja: Lecz dla mnie. Porozmawiamy jutro pa :*
----------------------------------------------------
Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek. 7 : 36. Kur*a. Dlaczego ja dałam się namówić na ten pogrzeb dla budzików. Teraz będę musiała kupić nowy...
Mam tylko 24 minuty do rozpoczęcia lekcji więc odpuszczę sobie poranny prysznic. Włosy zostały rozpuszczone. Nałożyłam lekki makijaż, czyli maskara,trochę korektora z racji tego że mam dzisiaj okropne wory i puder. Ubrałam się w pudrowo-różowy crop-top i białe, krótkie spodenki do tego poszły też białe Vansy, a no i jeszcze torba w kolorze cropu. Zabrałam telefon - 7:48 chyba nie jest aż tak źle. Dzisiaj postanowiłam pojechać do szkoły na moim, białym motorze.
Tak wiem, dziewczyna ubrana na różowo jechała do szkoły motorem, to musiało zabawnie wyglądać. Trafiłam na lekcje kilka minut po dzwonku więc nie miałam czasu przywitać się z Lisą czymś więcej niż tylko zwykłe hej. Usiadłam w mojej ławce w której niestety nie siedziała już Lisa bo baba od matmy stwierdziła, że za dużo rozmawiamy. Lekcja przebiegała normalnie gdy drzwi od sali się otworzyły.
- Ocho. Ktoś tu też miał pogrzeb budzików - powiedziałam pod nosem.
W drzwiach stanął chłopak. Miał roztrzepane, kasztanowe włosy, które tworzyły na jego głowie artystyczny nieład, szare oczy, szarą bluzkę przez którą widać było, że chodzi na siłownie oraz czarne dżinsy o i jeszcze szare Vansy.
- o no proszę kto tu się łaskawie zjawił - zaczęła nauczycielka - zajmij jakieś wolne miejsce i nie przeszkadzaj w lekcji - dodała potem. I dopiero wtedy zorientowałam się, że jedyne wolne miejsce jest właśnie obok mnie...
CZYTASZ
Dupek
Romance- Co się tak kur*a gapicie!? Po karetke niech ktoś zadzwoni!! - niemalże wyryczał w złości. Ponowił rozkaz tylko tym razem jeszcze głośniej i w większej panice gdy zdiął kask dziewczynie i okazało się, że to ta zgrabna brunetka o zielonych oczach...