Przechadzaliśmy się po korytarzach szkolnych. W końcu zadzwonił dzwonek. Super, nie zdążyłem zapytać do jakiej klasy chodzi ten cały Hubert.
Poszłem na lekcje W-F. Bałem się że coś się będzie działo.-Dobrze młodzieży, dzisiaj będziemy trenować na workach treningowych boks.-powiedział nauczyciel-
Podeszliśmy. Wszyscy mieli rękawice. Ja "biłem się" na gołe ręce. Zobaczyłem z daleka jak Sami Wiecie Kto szedł z kolegami. Strach. Dobrze mi szło to "bicie sie". Zauważył to.
-Czyli jednak trenujesz?-powiedział z nutą pogardy-
-Tak, a wątpisz?-zapytałem-
O ironio, chłopak wziął rękawice i stanął naprzeciwko mnie.-To pokaż co umiesz.-podskoczył-
Stanąłem przed nim. Z lekka byłem przerażony sytuacją, lecz po chwili wykonałem pierwszy cios.-Nie oszczędzaj się!-krzyknąłem do niego-
Chłopak z 1 klasy liceum vs. Chłopak z 2 klasy gimnazjum.Chybił. Ja unikałem jego uderzeń. Uderzyłem go w wątrobę. Skulił się, lecz szybko wstał. Jeszcze szybciej zablokowałem jego ruch chwytając go za kolano. Przerzuciłem go przez ramię. Zdziwiłem się bardzo. Leżał.
-Przepraszam!-odsunąłem się-
Dalej się nie podnosił. Podeszłem do niego i obróciłem go na plecy.
-Jezu, ja nie chciałem ci nic robić.-powiedziałem bliski płaczu; wrażliwość robi swoje-
Uśmiechnął się krzywo.-Nieźle ci idzie.-zakaszlał i wstał.- Pokonałeś mnie. Szacun.
Nie wiem co mnie wzięło. Zrobiłem sie czerwony.-Hah.. Dzięki.-podrapałem się po karku i poszedłem.-
Dużo gadaliśmy. Był często wredny i chamski, lecz jego żart były śmieszne.
