— Stary, ty naprawdę nie masz co robić w życiu? — spytał Taehyung, niedowierzając w to, co usłyszał.
— No właśnie nie mam — odparł beztrosko. — Dawaj, powkurwiamy zakonnice razem.
Blondyn rozważył wszystkie za i przeciw, podsumowując, że jednak więcej było argumentów przeciwnych. Mimo to opcja taka wydawała się być niezmiernie kusząca. A może to Jeon miał niezwykły dar przekonywania?
— Matka by mnie chyba zabiła, gdyby usłyszała, że sprawiam problemy osobom związanym z kościołem — wyznał szczerze. Jungkook tylko zaśmiał się z przejęcia kolegi.
— Jest katoliczką, a któreś tam przykazanie zabrania zabijać, więc jesteś uratowany — zauważył wyraźnie rozbawiony samym faktem, że naprawdę jest w tym liceum.
Swoją drogą, był trochę zawiedziony, że jego współlokator nie był jakimś totalnym katolem, albo chociaż homofobem. Z drugiej strony, może to i dobrze? Taehyung wydawał się być całkiem w porządku, tylko trzeba go będzie nieco rozluźnić.— Raz kozie wio — wypalił chłopak po czym uśmiechnął się do młodego satanisty. — Wchodzę w to.
— Dobra, to jak już jesteśmy partnerami w zbrodni, to może powiesz mi coś o sobie? — zaproponował brunet i spojrzał pytającym wzrokiem na drugiego.
— Cóż... Więc wystarczyłyby dwa dni a byłbym rok młodszy — zaczął, ale nie dane mu było dokończyć, bo Jeon chamsko wciął mu się w zdanie.
— Czyli jesteś z trzydziestego grudnia? — dopytał, na co Tae mu przytaknął. — Kontynuuj, mały.
Blondyn ignorując sposób w jaki Jungkook się do niego zwrócił, wznowił swoją przemowę.
— Jestem bi, lubię koty i dzieci — i tu znowu mu przerwano.
— Też lubię koty. If you know what I mean — powiedział, ruszając brwiami. Taehyung tylko przewrocil oczami i chciał już coś powiedzieć, ale drugi go wyprzedził.
— A dzieci to istne zło. Drą te japy jak nienormalne i takie tam — dorzucił, po czym stwierdził, że tyle informacji o chłopaku mu wystarczy. — To co? Dzisiaj o północy uczymy się odprawiać czarną mszę?
— A będziemy składać dziewice w ofierze? — spytał żartobliwie. Natomiast Jeon popatrzył na niego poważnie.
— Nie, nie, nie. Dzisiaj tylko nauka. Gdybym dał ci złożyć ofiarę, to zapewne bylibyśmy obydwoje dość bardzo martwi.
Taehyung spojrzał na niego z uniesioną brwią, po czym postukał się w czoło.
— Jasne, jasne. Zrozumiałem.
___________
A/n: cieszę się ze tak dobrze przyjęliście tego ficzka. mam nadzieje ze nie zjebałam tego rozdziału aż tak ale jestem chora i zmęczona. jak znajdziecie błędy to krzyczcie!
CZYTASZ
staunch ↳taekook
Fanficgdzie matka taehyunga to wierna katoliczka, a sam taehyung cierpi przez to katusze w prywatnym, chrześcijańskim liceum, podczas gdy jungkook jest satanistą i dobrowolnie zapisuje się do tej samej szkoły, aby powkurzać zakonnice. edit: jest to z dupy...