— Mamy coś zadane? — spytał Jungkook, co wprawiło blondyna w lekki szok. W końcu nie na codzień słyszał takie słowa ze strony swojego chłopaka.
— Nie, a czemu pytasz? — odpowiedział, na co Jeon posłał mu uśmiech.
— Zabieram cię na randkę — wyjaśnił, wywołując u leżącego na łóżku blondyna lekki uśmiech i uniesienie jednej brwi do góry. Podniósł się na łokciach, odkładając telefon na poduszkę.
— Czyżby nasz związek faktycznie zaczynał przypominać związek? — spytał z nutką rozbawienia w głosie, a Jungkook spojrzał na blondyna zdziwiony. Był pewien, że ich relacja nie przysparzała kłopotów.
— Co masz na myśli? — odpowiedział pytaniem na pytanie, na co Taehyung tylko pokręcił głową. Zdarzały się dni, kiedy poważnie zastanawiał się nad kwestią dominacji w związku z Jeonem i owa sytuacja również skłoniła go do takich przemyśleń.
— Na przykład romantyzm u nas leży i kwiczy — odparł, a brunet podrapał się po głowie. Nie wiedział, że drugiemu to przeszkadzało i trochę nie był pewny, co powinien teraz zrobić. — Ale spokojnie, nie zamieniłbym cię na żadnego romatycznego do porzygu kochasia, uwierz mi.
Jungkook widocznie się rozpromienił, wiedząc, że nie potrzebowali zmian w relacji.
— Wracając do tematu, idziemy na absolutnie nieromantyczną randkę — oznajmił, a blondynowi udało się jakoś wstać z łóżka.
— To znaczy? — spytał, bo pomysły jego chłopaka nigdy nie kończyły się dobrze.
— Niespodzianka.
— Jak mnie wywieziesz do lasu, zgwałcisz i zakopiesz, to moi rodzice urwą ci łeb — ostrzegł Taehyung, a brunet posłał mu uśmiech.
— Ups.
***
W końcu, po długiej i męczącej drodze przez piekło (chociaż takowe dopiero na nich czekało), pełnej narzekania młodszego znaleźli się w docelowym punkcie ich podróży.
— Kook, ja nie lubię sushi i ty dobrze o tym wiesz. Czy chcesz, żeby to była najgorsza randka ever? — jęknął niezadowolony, kiedy zobaczył wielki świecący neon z napisem "sushi bar".
— To będzie najlepsza najgorsza randka twojego życia — zapewnił Jeon, a Taehyung tylko przybił sobie piątkę z czołem.
— Niby czemu najlepsza? — spytał, niedowierzając, że dał się wrobić w to całe spotkanie.
— Bo ze mną, to chyba oczywiste — odparł, co młodszy skwitował westchnięciem.
Mimo że poziom romantyzmu ich randki był niższy niż poziom wiedzy Jungkooka w zakresie religii, to spletli ze sobą dłonie, wchodząc do jednej z tańszych restauracji serwujących sushi w okolicy.
Usiedli przy małym stoliku, biorąc po drodze menu.
— Nie jem nic — oświadczył blondyn, nawet nie patrząc na kartę dań, na co starszy pokręcił głową.
— Zluzuj gacie, mają tu fryty, a przecież je lubisz — zauważył, a Kim lekko zagryzł wargę.
Musiał przyznać mu rację, bo faktycznie uwielbiał ten ziemniakopodobny twór, ale w obecnej sytuacji wcale nie chciał się z nim zgadzać. Niestety jego chęć na frytki drastycznie wzrosła, więc nie pozostało mu nic innego, niż potwierdzenie słów bruneta.
CZYTASZ
staunch ↳taekook
Fanfictiongdzie matka taehyunga to wierna katoliczka, a sam taehyung cierpi przez to katusze w prywatnym, chrześcijańskim liceum, podczas gdy jungkook jest satanistą i dobrowolnie zapisuje się do tej samej szkoły, aby powkurzać zakonnice. edit: jest to z dupy...