Taehyung przebudził się, słysząc krzątającego się po pomieszczeniu współlokatora. Wyłapał irytujący dźwięk zamykania drzwi od łazienki, a także ciche przekleństwo, kiedy chłopak odniósł obrażenia, prawdopodobnie na wskutek zderzenia się z półką nad umywalką. Tak, to zdecydowanie była półka, bo tylko ona stawała mu na drodze niemal każdego ranka.
Chwilunia, szafka? Drzwi od łazienki?
Natychmiast podniósł się do siadu, prawie uderzając głową o deski podtrzymujące górną część mebla i ze zdziwieniem potwierdził swoją tezę. Był w ich pokoju, a dokładniej w łóżku Jeona. W jednej chwili do głowy napłynęła mu masa pytań, które nie miały odpowiedzi, a przynajmniej do czasu, aż brunet wyjdzie z łazienki, co wcale nie chciało nastąpić. Zanim drzwi wspomnianego wyżej pomieszczenia się otworzyły, zdążył wysnuć teorię, w której wszystko mu się przyśniło, kiedy na wskutek szoku po pocałunku najzwyczajniej zemdlał. Całe szczęście, nie udało mu się rozważyć innych opcji, jego oczom ukazała się odpowiedź na każdą męczącą go myśl. Tak zwany Jeon Jeongguk.
— O, wstałeś już — zauważył, co jakimś szczególnym odkryciem nie było, po czym poprawił czarną grzywkę wpadającą mu do oczu, co nasunęło mu myśl o udaniu się do fryzjera.
— Kook, jest sprawa — zaczął Tae, próbując ubrać sytuację w słowa. Drugi jedynie kiwnął głową, zachęcając go do odpowiedzi. — Co ja tu robię?
— Zdaję się, że starasz się spóźnić na lekcje — odparł obojętnie, co utwierdziło blondyna w przekonaniu, że cała ta chora sytuacja się nie wydarzyła.
— Czyli, wcale nie zwialiśmy wczoraj do jakiegoś burdelu i nie całowaliśmy się na zniszczonej kanapie, w towarzystwie odpadających tynków? — wyrzucił z siebie na jednym wdechu, a Jungkook jedynie zagryzł dolną wargę, jak to miał w zwyczaju robić, kiedy próbował podjąć nieco ważniejszą decyzję.
— Mam ci powiedzieć to, co chciałbyś usłyszeć, czy prawdę? — spytał, co spotkało się ze skonsternowanym wzrokiem Taehyunga.
— A skąd wiesz, że nie chcę usłyszeć prawdy? — odparł pytaniem na pytanie i uniósł brew do góry. Brunet bił się z myślami. Oczywistym było, że chłopak spanikuje, kiedy powie mu, że to wszystko wydarzyło się kilka godzin temu, ale z drugiej strony i tak w końcu by się o tym dowiedział.
— Okej, okej, ale nie mów, że nie ostrzegałem — odrzekł wreszcie z cichym westchnięciem. — Wszystko, co powiedziałeś to prawda, na domiar złego najprawdopodobniej twoi rodzice o wszystkim już wiedzą i szykują ci kąpiel w wodzie święconej. Już nie wspomnę o tym, że dyro da nam niezły opieprz — wyjaśnił pokrótce chłopak, co nie spotkało się z pozytywną reakcją jego współlokatora.
— Cholera, niedobrze — jęknął z niezadowoleniem i z powrotem zakopał się pod kołdrą aż po same uszy. Starszy westchnął, po czym odkrył chłopaka na tyle, żeby się przypadkiem nie udusił.
— Wiem, wiem, ale popatrz na pozytywy! Niosłem cię przez jakieś półtora kilometra na rękach —pocieszył go dość nieudolnie i sam wpakował się do łóżka, aby przytulić do siebie jego drobne ciałko. Ten od razu odwzajemnił gest i zaciągnął się zapachem chłopaka, który był mieszanką dość delikatnych perfum i żelu pod prysznic z ekstraktem z zielonej herbaty.
— Spałem, kiedy mnie niosłeś. To żadne pocieszenie — wymruczał w czarną koszulkę Jungkooka z nadrukiem jakiegoś rockowego zespołu, którego nie znał. Ten z kolei westchnął i złożył krótki pocałunek na czubku głowy Taehyunga, który musiał przyznać, że nie poznawał Jungkooka. Chłopak nie był zbyt uczuciowy, a większość czułości, które mu okazywał, nie miały szczególnie emocjonalnego znaczenia. One po prostu były. Tymczasem właśnie leżał w objęciach tego samego kiepskiego podrywacza, który chciał iść z nim do łóżka niecałą minutę po poznaniu się.
Dodatkowo, wiadomym faktem było to, że nie robił tego, bo sam się jakkolwiek denerwował, a robił to właśnie dla swojego współlokatora. Jedyny stres z jakim miał w tym momencie do czynienia, był ze względu na chodzący kłębek nerwów, jakim był Tae. Nie podobał mu się taki widok i najzwyczajniej w świecie się o niego martwił.— Obiecuję, wezmę na siebie całą winę — zapewnił blondyna, aby choć trochę go rozluźnić. — To ja nas w to wpakowałem, więc myślę, że tak będzie fair.
— Dzięki, ale raczej przed rodzicami mnie to nie obroni — odparł smutno i odkleił twarz od torsu Jeona, żeby spojrzeć w jego ciemne oczy. — Opinia geja satanisty, z którym ich nieskażony grzechem syn się c a ł o w a ł, raczej nie będzie mieć dla nich znaczenia.
— Przepraszam — wyszeptał z przepraszającym wzrokiem wlepionym w Taehyunga, po czym musnął usta chłopaka swoimi. I nawet, jeśli to nie miało prawa działać, to jednak zdjęło z niego chociaż część stresu. — Dobra, słońce, wstajemy i jakoś damy radę przeżyć dzisiejszy dzień.
Kim jedynie mruknął coś na wyraz poparcia i w tempie niemalże ekspresowym się ogarnął, aby nie nadszarpnąć swojej opinii jeszcze bardziej i nie spóźnić się na lekcje.
Zanim zdążyli wyjść z pokoju, Taehyungowi udało się skraść starszemu jeszcze jeden pocałunek, po czym trzymając się za ręce, opuścili jedyne względnie bezpieczne dla nich miejsce.
__________________
a/n: bo rozdziały najlepiej pisze się nie do końca przytomnym
CZYTASZ
staunch ↳taekook
Fanficgdzie matka taehyunga to wierna katoliczka, a sam taehyung cierpi przez to katusze w prywatnym, chrześcijańskim liceum, podczas gdy jungkook jest satanistą i dobrowolnie zapisuje się do tej samej szkoły, aby powkurzać zakonnice. edit: jest to z dupy...