Następne tygodnie mijały monotonnie, zupełnie nie tak, jakby Jungkook tego chciał. Jedynie udało mu się zarobić kilka uwag od nauczycieli, a rozrywki dostarczała mu tylko jedna z zakonnic, która omijała go szerokim łukiem i za każdym razem, gdy tylko pojawiał się w jej polu widzenia, odmawiała za niego jakieś modlitwy.
Natomiast Taehyung trochę postanowił skupić się na nauce, żeby jego rodzicielka nie dowiedziała się o żadnym z jego wybryków.
Zdążył już przyzwyczaić się do nieznajomości modlitw starszego, który na każdej lekcji religii udawał, że mówi odpowiednie słowa, tak naprawdę mamrocząc pod nosem różne dziwne rzeczy typu: "ojcze nasz, spraw żeby szatan ogarnął ciało i duszę tej wstrętnej baby" albo "zdrowaś marysiu, łaski pełna, naćpaj młodego, bo nie chce mojego błogosławieństwa między jego pośladkami... to on tu jest zawsze dziewicą, nie ty" i wiele innych.
Jednak ich spokojne życie zostało zniszczone, gdy Jungkook zaprowadził swojego współlokatora na cmentarz. W środku nocy. Dodatkowo na trzeźwo.
Jak się okazało, chciał pospędzać trochę czasu z młodszym, a tak naprawdę zabrał go tam, tylko po to, żeby się z niego trochę ponabijać.
— Wielki Szatanie, władco Bram Piekielnych, zechcij przyjąć w ofierze tego oto śmiertelnika i oczyść mą duszę ze wszystkich przewinień — powiedział z przesadną powagą i gdyby nie fakt, że była godzina druga w nocy, a blondyn bał się ciemności, wyczułby, że Jeon robi sobie z niego żarty. Jednak strach przed ciemnym, nieoświetlonym i opuszczonym miejscem, wraz z nieprzewidywalnym przyjacielem przejął kontrolę nad racjonalnym myśleniem.
— Jungkook, przestań, proszę cię — pisnął, a w jego oczach pojawiły się łzy. Starszy westchnął i zaraz usiadł na ławeczce przed grobem, na której znajdował się Taehyung.
Pokręcił głową i zmierzwił włosy chłopaka, po czym położył dłoń na jego policzku, aby pogładzić go kciukiem oraz bardzo przewidywalnie przylgnął swoimi ustami do tych jego i musnął je bardzo delikatnie.Blondyn otworzył szeroko oczy i zastygł w miejscu zszokowany, gdy Jungkook odsunął się od niego z uśmiechem błądzącym po jego twarzy.
Od tamtego zdarzenia chłopcy skradali sobie pocałunki częściej, aż stało się to czymś na porządku dziennym. Ze strony Taehyunga były one bardzo nieśmiałe i delikatne, ledwo dotykał warg drugiego, a już się odsuwał, podczas gdy Jungkook nie miał szczególnych oporów, by czasem wpychać młodszemu język do gardła.
I tak oto zostali, jak to sami nazwali, "przyjaciółmi do całowania".
________________
a/n: proszę bardzo, dla każdego, kto potrzebował, aby relacja szła do przodu
CZYTASZ
staunch ↳taekook
Fanficgdzie matka taehyunga to wierna katoliczka, a sam taehyung cierpi przez to katusze w prywatnym, chrześcijańskim liceum, podczas gdy jungkook jest satanistą i dobrowolnie zapisuje się do tej samej szkoły, aby powkurzać zakonnice. edit: jest to z dupy...