t w e n t y t h r e e

4.6K 473 166
                                    

Dźwięk stukania o klawiaturę telefonu roznosił się po pokoju, przeszkadzając Jungkookowi w próbach ucięcia sobie małej drzemki.

Tymczasem Taehyung był właśnie powodem irytujących odgłosów. Zawzięcie wciskał kolejne literki kciukiem jednej ręki, podczas gdy drugi był maltretowany jego zębami. Cóż, niestety miał w zwyczaju gryźć skórki, kiedy się stresował.

— Taehyung, kochanie, czy mógłbyś łaskawie wyłączyć dźwięk w telefonie? Bo jakbyś nie zauważył, to próbuję spać — odezwał się w końcu brunet, a młodszy zreflektował się szybko i wyciszył komórkę.

— Przepraszam — mruknął, nie odrywając wzroku od ekranu. Chwilę później trzymał smartfona przy uchu i z kimś dyskutował.

Jeon zaczynał być zainteresowany, co takiego pochłonęło jego chłopaka do tego stopnia, że nawet nie odgryzł się na jego sarkastyczny ton, co miał w zwyczaju robić.

Po kilku minutach blondyn zakończył rozmowę i przeniósł wzrok na starszego, zagryzając wargę.

— Stało się coś? — spytał Jungkook po chwili uporczywego wpatrywania się w siebie nawzajem.

Taehyung wziął głęboki oddech i oblizał usta.

— Bo tak się składa, że moja mama zaprosiła cię na święta — powiedział trochę niewyraźnie, po czym przybrał na twarz grymas, który miał imitować uśmiech.

Jeon uniósł brew, po czym podszedł do szafy, o którą opierał się blondyn. Przyciągnął go do uścisku i pogładził jego plecy.

— I czym się tak stresujesz? Przecież nie zacznę odprawiać jakiejś czarnej mszy przy twojej rodzinie — zaśmiał się cicho.

— Bo będzie babcia z dziadkiem i mogą nie zrozumieć naszej relacji, rzucać jakieś głupie komentarze, wiesz o co mi chodzi — powiedział, a widząc, że drugi nie bierze tego na poważnie, dodał: — Nie chcę, żebyśmy czuli się niekomfortowo, a na dodatek boję się, że zaczniesz udowadniać im swoją rację i się pokłócicie.

Jungkook pokręcił głową z niedowierzaniem i krótko ucałował usta młodszego.

— Wyluzuj, będę grzeczny obiecuję — zapewnił. — Poza tym, twoi rodzice nie są głupi. Znają twoich dziadków i wiedzą, czy przedstawić mnie jako twojego przyjaciela, czy chłopaka.

Taehyung pokiwał głową dużo spokojniejszy i chyba nawet udało mu się zaufać Jungkookowi, że nie będzie on odwalał żadnych akcji.

***

— Tae! Ile jeszcze będziesz tam siedział? — spytał zniecierpliwiony Jeon, pukając w drzwi łazienki.

Jego chłopak wszedł do niej dobre pół godziny temu i chyba wcale nie planował wyjść w najbliższym czasie.

— Jungkook, ja zaraz nie wytrzymam, chodź tu i zobacz — odparł zrezygnowanym tonem, a starszy nacisnął klamkę i wszedł do środka.

Blondyn stał przed lustrem z zapiętą do połowy koszulą, czesząc włosy. Jungkook podszedł do młodszego i zaczął zapinać guziki, których gdzieś po drodze Taehyungowi się odechciało.

Kim jedynie patrzył na jego poczynania z lekko rozwartymi ustami, a gdy skończył i posłał mu uśmiech, przewrócił oczami.

— Chodziło mi o to. — Wskazał na włosy. — Ten pieprzony kosmyk mi odstaje i nie wiem, co mam z nim zrobić.

Jeon parsknął śmiechem, a zaraz po tym diametralnie zmienił wyraz twarzy, na dużo poważniejszy i bardziej perwersyjny.

— Naprawdę myślisz, że ktoś to zauważy? — Jungkook z każdym kolejnym słowem coraz bardziej zbliżał się do Taehyunga, który cofał się, gdy starszy robił krok w przód.
W końcu jego plecy napotkały ścianę, a chłód kafelków spowodował dreszcze wzdłuż jego kręgosłupa, które tylko się nasiliły, kiedy silne ręce bruneta musnęły jego talię. 
Niebezpiecznie zmniejszył dzielącą ich twarze odległość, po czym przejechał nosem po jego żuchwie, zostawiając na niej subtelny pocałunek.

Taehyung mruknął zadowolony. Złapał twarz starszego w ręce i wpił się w jego usta. Zaraz poczuł ciepłe dłonie chłopaka zwinnie wsuwające się pod jego koszulę, a także zęby starszego łapiące dolną wargę Kima.

— Mogę ci zrobić malinkę? — zapytał nagle Jungkook, po odsunięciu się od młodszego.

— Nie! Jezu, jedziemy na święta do moich rodziców, zabiliby mnie przecież — odpowiedział pretensjonalnym tonem, po czym odsunął chłopaka od siebie, aby spojrzeć w lustro już chyba setny raz tego dnia. — No świetnie.

Nie dość, że jego włosy układały się jeszcze gorzej, to musiał natychmiast zmienić pogniecioną koszulę, a podkład okazał się nie być tak mocno kryjący jakby tego chciał, bo na jego policzkach widoczne były rumieńce.

— Patrz, teraz jesteś absolutnie jak burak. Czerwony i łatwo cię wyrwać.

____________
a/n: nie wiem czy buraki łatwo wyrwać, ale podejrzewam, że jk też nie wie

wesołych spóźnionych mikołajek ♡

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 07, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

staunch ↳taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz