W końcu nadszedł grudzień, a wraz z nim dyskoteka choinkowa, o tematyce lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, bo samorząd uczniowski zrobił ankietę, w której właśnie ta opcja wygrała całym jednym głosem.
Taehyung tak naprawdę nie planował się wcale na niej pojawić, ale jego przyjaciel miał na ten temat nieco inne zdanie i gdy tamten dalej uparcie upierał się przy swoim, przyparł go do ściany i z cholernie perwersyjnym uśmiechem przybliżył swoją twarz do tej młodszego.
— Pójdziesz na tą dyskotekę, kochanie, bo jak nie, to możesz pożegnać się z moimi ustami na czas nieokreślony — wyszeptał mu do ucha i pocałował go w miejsce zaraz na nim. Kim poczuł, jak zaczyna się rozpływać pod wpływem dotyku starszego, ale groźba zdecydowanie podziałała, bo zaraz się ocknął i przytaknął na słowa bruneta.
— To szantaż, bezczelny zającu. Na dodatek skuteczny — powiedział pod nosem i zaraz przyciągnął go za koszulkę do agresywnego pocałunku i choć to on wykonał pierwszy ruch, to później i tak brunet przejął inicjatywę.
W pewnym momencie rozszerzył kolanem nogi młodszego i docisnął je lekko do jego krocza, na co ten jęknął w usta drugiego.
Na szczęście, lub też nie, Jungkook odsunął się od chłopaka i spojrzał na swoje dzieło, podziwiając jego nieco zamglone spojrzenie, czerwone policzki, kończąc na błyszczących od śliny i napuchniętych od ciągłego całowania ustach.— Mamy jakieś pół godziny do dyskoteki, więc lepiej się ogarnij — powiedział z uśmiechem do dyszącego chłopaka, po czym dostrzegł, jak stara się zakryć rękoma niewielkie wybrzuszenie w spodniach. — I pozbądź się jakoś problemu tam na dole.
Taehyung przewrócił oczami, kiedy starszy zaśmiał się dźwięcznie i posłał mu oczko, wchodząc do łazienki.
Blondyn rzucił się na łóżko i schował twarz w poduszce, która zagłuszyła jego westchnięcie. W końcu usłyszał kliknięcie, świadczące o przekręcanym zamku, a następnie naciśnięcie klamki i otworzenie drzwi.
— Hej, młody, świat się nie skończył, wchodź do łazienki, rób się na bóstwo. Jak się pospieszysz to nawet zdążysz sobie jeszcze zwalić — pocieszył go, albo przynajmniej starał się to zrobić i położył rękę na jego plecach. Natomiast Tae uniósł lekko głowę i spojrzał na Jungkooka morderczym wzrokiem.
— Jeon Jeongguk, oficjalnie się pierdol.
____________________
a/n: następny będzie fajny, tak myślę
CZYTASZ
staunch ↳taekook
Fanfictiongdzie matka taehyunga to wierna katoliczka, a sam taehyung cierpi przez to katusze w prywatnym, chrześcijańskim liceum, podczas gdy jungkook jest satanistą i dobrowolnie zapisuje się do tej samej szkoły, aby powkurzać zakonnice. edit: jest to z dupy...