Królowa stanęła przed nami. Była piękna kobietą, z piękną suknią, dworem, królestwem, zamkiem...
-Mam dla was zadanie... - zaczęła królowa. Spojrzała krzywo na mojego przyjaciela. - A to kto?
-Jestem...
-To jest Warren - przerwałam mu. Chłopak nie przepadł za władcami i znając go, zrobiłby mi siarę. - Mój przyjaciel. Błagam, niech... Wasza wysokość go nie odsyła.
-Dobrze - zgodziła się. - A więc co do zadania, musicie znaleźć pewną osobę. Zgubiła się w lesie...
-Kto mógł się zgubić w lesie? - zapytała Mia.
-W zasadzie, jest to dziecko - odparła królowa.
-A po co nam taki dzieciak? - parsknęła Summer.
-Bo ty to dorosła jesteś... - westchnął Warren. Uciszyłam go kuksańcem.
-Ten dzieciak ma bardzo przydatne umiejętności - wyjaśniła królowa. - Znajdźcie ją.
-A jak się nazywa? - zapytała Mia.
Królowa już miała iść, ale spojrzała na Mię.
-Annie - odpowiedziała i ruszyła dalej.
-A wygląd, czy co... - chciała zapytać Summer, jednak królowa była już daleko. - Fajnie.
-No to szukamy małej, dziwnej dziewczynki. Jakieś pomysły? - westchnęłam.
-Tak, będziemy chodzić po całym lesie i krzyczeć "Annie! Annie!" - zażartował Warren.
-Tu bądź cicho i daj pomyśleć osobom inteligentnym - powiedziała Mia.
Warren otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale powstrzymałam go.
-Nie - szepnęłam. Reszta nie słyszała nas, jednak Warren miał doskonały słuch.
-Co nie? - zapytała Summer.
Spojrzałam na nią dziwnie.
-Eem... Nic - wyjąkałam.
-O co chodzi? - Mia uniosła brew.
-Ona powiedziała "nie" - odparła Summer.
-Po co?
-Żeby go uciszyć.
-Co?
-Dobra już cicho - przerwałam dziewczynom. - Może pójdziemy do tego lasu, poimprowizujemy? Bo jeśli będziemy się zajmować takimi sprawami, daleko nie zajdziemy.
Wszyscy się ze mną zgodzili. Jeśli nie, to przynajmniej siedzieli cicho. Szybko dotarliśmy do lasu, mijając dwóch strażników po drodze.
Zatrzymaliśmy się na skraju lasu patrząc na drzewa. Las sprawiał wrażenie niepokojącego i tajemniczego. Jakby dla podkreślenia tego, las spowijała mała, szara mgiełka. Drzewa rosły gęsto, jednak trawy wydawały się niskie. Słońce nie świeciło, więc jedyna rzecz, która mnie pocieszała, to sam fakt, że wyruszamy do lasu. Mieszkałam w lesie całe życie.
No... Prawie całe.Przed oczami pojawił mi się wielki mężczyzna w czarnej pelerynie i kapturem. Usłyszałam dźwięk pociągania za spust pistoletu i strzału. Krzyk kobiety, a potem zaskakująco spokojny głos mojej matki. "Uciekaj. Weź ze sobą Cassandrę. Ufam Ci Warren".
- Hej, Cass - Warren potrząsną lekko moim ramieniem. Zamrugałam kilka razy. Chłopak miał zmartwioną minę. - Wszystko okej?
- Tak, tak... -Odparłam cicho.
Summer westchnęła cicho.
- No to idziemy - Oznajmiła.
Po jej słowach wkroczyliśmy do lasu. Trawa rosła w niektórych miejscach krótsza, a w innych dłuższa. W jednym miejscu było duży rozkopanej przez prawdopodobnie dziki ziemi. Nad nami widać było baldachimy z liści, prze które ledwo przebijało się słabe światło.
- Może niech któreś z was zmieni się w zwierze? - Zaproponowała Mia. - Jako zwierzęta macie chyba jeszcze lepszy słuch.
Musiała to wywnioskować po "rozmowie" z Summer.
- Dobry pomysł - przyznał Warren zmieniając się w szarego wilka. - A ty zmieniasz się w kota, Summer?
- T...Tak - odpowiedziała cicho.
- Dołącz do Warrena i razem przeszukajcie większy obszar - poleciła Mia.
Summer zmieniła się w szarego kota i pobiegła szybciej z Warrenem przodem. Zostałam sama z Mią.
- Co Ci się stało przed lasem? - Zapytała nagle.
- A co miałoby się stać? Nic się nie stało.
- Przecież było widać. Odpłynęłaś na chwilę - Mia nie ustępowała.
-Naprawdę - powiedziałam szorstko- Nic się nie stało.
- Okej - dziewczyna wzruszyła ramionami.
Szłyśmy dłuższą chwilę w milczeniu. Las gęstniał jeszcze bardziej, co utrudniało przechodzenie. Jednak natknęłyśmy się na sporo złamanych gałęzi. Na pewno nie byli to Summer czy Warren.
- Skąd wiesz, że nie zgubimy Summer i tego Warrena?- Zapytała Mia.
- Jako zwierzęta i tak w połowie ludzie mają lepszą orientację w terenie niż my. Tak mi się przynajmniej wydaje - wyjaśniłam.
Właśnie w tej chwili usłyszałyśmy szelest gałęzi przed nami. Wyszedł stamtąd Warren w postaci człowieka.
- Summer chyba znalazła tą Annie - powiedział zaniepokojony. - Ta mała jest... Nietypowa.
Wymieniłam z Mią zaniepokojone spojrzenia i poszłyśmy za Warrenem.
- Hej, słyszysz mnie? - Odezwał się ktoś łagodnym tonem.
Warren zatrzymał się i zobaczyłam małą, czarnowłosą, bladą dziewczynkę w brudnej, szarej sukience. Siedziała zapłakana pod drzewem. Obok niej kucała Summer usiłująca z nią porozmawiać. Najgorsze jednak nie było to. Trawa w pobliżu Annie poczerniała, podobnie jak część pnia drzewa. Z łatwością wyobraziłam sobie tą scenerię bez Summer. Była bardzo niepokojąca.
- Annie, spokojnie - mówiła dalej Summer.
- Ki...Kim jesteś? - Zapytała ciągle płacząc dziewczynka.
- Nazywam się Summer. Chcę Ci pomóc - odpowiedziała.
- Nikt mnie nie chce! Mówią, że jestem niebezpieczna! - krzyknęła Annie. W efekcie tych słów, poczerniało więcej trawy. Mała płakała coraz bardziej.
- Annie, chodź. Jesteś nam potrzebna - Summer wstała wyciągając rękę do dziewięciolatki.
W jej głosie była kojąca nuta.
Annie spojrzała na dłoń dziewczyny nieufnie, jednak po chwili dała sobie pomóc. Dziewczynka przytuliła się to Summer.- Kim oni są? - Zapytała wskazując na nas.
- To... Moi przyjaciele - odpowiedziała. - Cassandra, Warren i Mia.
- On wygląda strasznie - powiedziała pokazując na Warrena palcem.
- Fajnie... - Mrukną tak, że nawet ja go ledwie słyszałam. Też pewnie bym tak zareagowała, gdyby dziecko, które sprawiło, że trawa jest czarna, powiedziało, że jestem straszna.
- Dasz radę iść sama? - Zapytała Summer.
Annie pokiwała głową.
-Dobra robota - szepnęła Mia do Summer, gdy ta podeszła bliżej. Dziewczyna uśmiechnęła się.
Wszyscy zaczęliśmy wracać do zamku. Zaczęło już się robić ciemno. Las wydawał się jeszcze straszniejszy niż przedtem. Nikt się już nie odzywał. W końcu dotarliśmy do końca lasu. Wyszliśmy z niego i z ulgą wróciliśmy do zamku.

CZYTASZ
Wojna Goldenrod-Przebudzenie Legendy
FantasyKsiążka opowiada o królestwie zwanym Goldenrod. Pewnego razu Zewot -władca królestwa Darkgrod, wywołał okrutną wojnę. Według legendy trzej wybrańcy mają pokonać złego króla i jego armię. Opowieść jest pisana przez PikaCatXD, Evenek i KremTruskawko...