Obudziły mnie promienie słoneczne wychodzące z okna, szybko założyłam futro jakie dali mi porywacze i popatrzyłam przez okno co dzieje się w królestwie, okazało się, że wcale nie ma nowego dnia tylko ciągle ten sam...ehh. Nagle usłyszałam dźwięki dwóch gości, proszę żeby to nie byli oni... Słyszę pukanie a potem otwieranie drzwi.
-O witam pani Mio, nasza królowa powiedział, że w razie niebezpieczeństwa mamy się do pani udać i oto jesteśmy.*powiedział jeden z nich*
Na szczęście to nie byli ci co mnie porwali, tylko dwóch strażników wypełniających swe obowiązki.
*drugi kontynuował* -W zamku pojawił się włamywacz, a twoim zadaniem jest go zabić.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, nareszcie mogę zrobić to co lubię. Wyjęłam z pudełka, które dała mi królowa moją ulubioną broń (pistolet na krążki) może nie brzmi groźnie, ale elektryczność pobierana z baterii zabije nie jednego.
-Chodźmy.*powiedziałam gotowa na śmierć tego włamywacza*
Szliśmy przez długą aleję kwiatów i przeróżnych traw. Mijaliśmy też fontanny, w oddali słychać było śmiech upitych strażników. Raj!
Nagle któryś z strażników prowadzących mnie, klepnął ręką w moje plecy.
-To ona.*Powiedział strażnik wskazując na młodą dziewczynę, przywiązaną do słupa*
-To ona?*Powiedziałam zdziwiona taką patologią*
-Tak*Powiedział inny strażnik*
-Aha
Podeszłam do dziewczyny za plecami trzymałam pistolet by się nie przestraszyła.
-Jak masz na imię?-Spytam się łagodnie.
-Summer...-odpowiedziała już prawie leżąca w grobie dziewczyna.
-Co ci jest?- Spytałam przestraszona jej wyglądem i zachowaniem, nie wiem co zrobili jej ci strażnicy.
-Jestem bardzo głodna...
Szybko wyciągnęłam nóż i jabłko z torby i dałam jej, lecz najpierw przecięłam liny, które nie pozwalały jej uwolnić. Summer szybko rzuciła się na owoc i zaczęła go jeść. Gdy wyciągałam do niej rękę moją uwagę skupiły dwa wilki spinające się po ścianach muru, wtedy wybuchłam śmiechem zaczęłam do nich biec Summer i strażnicy za mną. Wyciągając pistolet by je ,,złapać" kiedy one zwinnie, ominęły pocisk i szybko zbiegły za mur. Chwilę po tym zdarzeniu w branie pojawiły'się dwóch zmienno-krztałtnych ludzi.
-Czego tu szukacie? I jak macie na imię?-Spytał strażnik
-Pieniędzy, pracy i ja mam na imię Cass a on to Warren.-Odpowiedziała dziewczyna.
-Eh.. mamy tu tylko jedną pracę, walka z armią Zawtosa...-powiedział zawiedziony strażnik. a potem mówił dalej- Niestety według legendy wybrańcem musi być kobieta.
Strażnik uśmiechnął się wziął za rękę mnie, Cassandre i Summer zaprowadził nas do areny. Mnie, Summer i Warrena strażnik posadził na widowni, zato Cass na główną arenę.
-Teraz będziemy walczyć, jak wygrasz pójdziesz do Legendarnej Trójki, jak przegrasz nie. Proste.
-Ok-Powiedziała z uśmiechem Cassandra.
Strażnik swoją maczugą próbował zadać cios dziewczynie, za to ta szybkim ruchem zrobiła fikołka w tył, zamieniając się w wilka walnęła go łapami w przód, strażnik był zdezorientowany wtedy Cass szybko się na niego rzuciła i zaczęła go drapać.
-STOP, STOP!-krzyczał zraniony strażnik.
-Ha-ha-powiedziała Cassandra.
-Wygrałaś, idź z Mią na dwór gdzie rozwiniecie plan.
-Jaki plan?-Zapytałam zaciekawiona.
-Będziecie wymyślać plan ataku na armię złego.
-A-ale -wtrąciła się Summer- ja też jestem zmienno-krztałtna i mam moce!
-Niech ci będzie-powiedział zmęczony strażnik.
Poszłyśmy za mury zamku wymyślać plan akcji z nami był ten cały Warren, który ciągle siedział przy Cassandrze.
-Ok, plan jest taki...-Powiedziała Cass malując na ziemi kreski. Jednakże przerwała nam królowa.

CZYTASZ
Wojna Goldenrod-Przebudzenie Legendy
FantasíaKsiążka opowiada o królestwie zwanym Goldenrod. Pewnego razu Zewot -władca królestwa Darkgrod, wywołał okrutną wojnę. Według legendy trzej wybrańcy mają pokonać złego króla i jego armię. Opowieść jest pisana przez PikaCatXD, Evenek i KremTruskawko...