Czarna Rzeka-POV Mia

22 3 0
                                    

Jak, jak ona śmie? Mówić mi co mam robić? Już całe te misje mi się nie podobały. Odwróciłam wzrok na Summer...Przecież to dzięki jej ona jest tu teraz z nami Annie...nie zaufała ,,Królowej" tylko tej młodej dziewczynie, która ma serce. Z mojego zduszonego gardła nie chciały wylecieć ani te dobre ani te złe słowa, kolejna, która myśli, że człowiek to rzecz znam...znaczy znałam osoby, które
porównywały ludzi słabszych do swoich własności a jak powiedziały słowo to ucinały język. DOŚĆ PRZESTAŃ ŚNIĆ, CZEMU CI TAK NA NIEJ ZALEŻY? To tylko dziecko...którym też kiedyś byłaś. HAHAAHA Przecież to żart...prawda?

*białe smugi i pisk w uszach*

Przed oczami stanął mi dom ogród i piękne morze, ja, ja tu mieszkałam. Spojrzałam w dół miałam malutkie słodkie stópki. Młodość? Dzieciństwo? Podeszłam do drzwi domku, ale nim zdołałam otworzyć o własnych siłach otworzył mi starszy wyższy mężczyzna z gburowatą miną

-O Mia wróciłaś wreszcie!-Odrzekł radośnie.- Przyjrzałam się mu lepiej o nie to Luis! Mój ojciec największy koszmar mojego całego życia i dzieciństwa sprawiał mi ból i cierpienie na każdym kroku...męczył dusił i wiele, wiele innych rzeczy.

-Ale jak ty żyjesz? Przecież widziałam jak umierasz!-Chciałam zacząć jakoś temat wybrałam ten, który mi się najbardziej podoba.

-Heh, coś ci się nie udało to zabójstwo kula, którą wstrzeliłaś była z najsłabszego materiału jaki mogłaś dać. Zawsze wiedziałem, że nie masz talentu do strzelb ...dziecino.-Powiedział to z pustką w oczach taką jak zawsze.

-Haha przecież ty nic o mnie nie wiesz. Jesteś tylko...wytworem mojego umysłu.-Ściszyłam głos. Luis spojrzał na mnie z przerażeniem, ale nie od tego co powiedziałam tylko od tego co widział.

-Co?-Spytałam.

-Uciekaj z tąd demonie.-Powiedział przerażony.-

-Co? A-ale dlaczego.-Powiedziałam z równym przerażeniem.

Luis w milczenie chwycił mnie za gardło i zaprowadził pod staw chciałam wykrztusić jakie kolwiek słowa, ale nie dawałam rady.

-Żegnaj dziecino. -Powiedział po czym wrzucił mnie do głębokiego stawu powoli zatapiałam się w wodzie jak? jak do tego doszło? Spojrzałam na moje ręce były pełne smutku tak jak ja. Powoli traciłam powietrze. Nie, to jest niemożliwe. Chyba.

-Hę?-powiedziałam zdziwiona.- Ja nie umarłam?

-Co?-zapytała się Summer obok mnie.

-Och ja nie wiedziałam, że ty tu...em...coś mnie ominęło?

-No tak...zabraliśmy Annie od królowej i teraz zmierzamy do Darkgrodu.

-Co do Darkgrodu? Naprawdę tak długo spałam?

-Raczej nie spałaś, straciłaś przytomność. Więcej wie Nevor.

-Czego więcej wie?

-Dlaczego straciłaś przytomność. Jest w kajucie obok za firankami razem z Cass i Warrenem.

-Dobra pójdę do niego.- Rozejrzałam się po powozie cały był opkryty kocami a za ścianą słychać było stukanie kopyt.

Podeszłam do firanek o których mówiła Summer. Delikatnie odsłoniłam firanki a za nimi widziałam Cass, Nevora i Warrena.

-No cześć...-Powiedziałam zawstydzona.

-O wreszcie wstałaś.- Powiedział ucieszony Warren.

-Co robicie?-spytałam.

-Gramy w karty chcesz dołączyć?-Odpowiedział mi Nevor.

-Jasne!-powiedziałam.

Usiadłam obok Warrena przeglądając moje karty. Co kolejkę każdy wystawiał jedną i brał ją jako swojego wojownika.

-A gdzie Annie?- Spytałam wykładając kartę.

-Jest razem z Dawidem naszym jeździcem. -Odpowiedział mi Nevor.

-Rozumiem. A kiedy dojedziemy do Darkgrodu?

-Jutro nad świtem- Powiedziała Cass również wystawiając kartę.

-Mhm, to ja idę spać.

-Czekaj!-Krzyknął Nevor.-Nie powiedziałem ci na czym polega twoja choroba...

*odwróciłam się*

-Od kiedy byliśmy w jaskini mogłaś nałapać się pyłów jaskiniowych, które podrażniły ci gardło co może powodować haluny. Lepiej żebyś nie szła spać.-Powiedział z powagą Nevor.

-Rozumiem...

*Grzmot i huk*

-CO JEST?!-Krzyknęłam przerażona.

-Wszyscy się schowajcie!-Krzyknął Warren.

Szybko podbiegłam by zobaczyć co się dzieje z Annie, ale jedyne co widziałam to martwe ciało kierowcy i jednego z tych wojowników Zewota który trzyma płaczącą Annie. Nie padał deszcz było poprostu ciemno.

-WA...-Chciałam wykrzyknąć imię mojego chłopaka, ale przerwał mi zimny głos wojownika.

-Nikogo nie wezwiesz bo dziewczynka zginie.

*Milczałam*

Przypomniało mi się sen z Luisem gdzie też byłam bezbronną Annie, która zginęła. Nie proszę!

-Co się tu dzieje? Spytał Nevor. O nie-szepnął.

-Och Nevor jak się czuję córeczka mam nadzieje, że nie tak jak Annie- Powiedział wrzucając dziewczynę do rzeki.

-Niee-krzyknęłam.

Rzeka wypełniła się czarną smugą a my nic nie mogliśmy poradzić wojownik uciekł.

-Znałeś go?- Spytałam Nevora.

-Później ci wyjaśnię- Powiedział wpatrując się w rzekę.







Wojna Goldenrod-Przebudzenie LegendyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz