- 18 -

417 35 2
                                    

Następnego dnia Teo wrócił do szkoły. Gdy tylko go zobaczyłem, podbiegłem do niego, zostawiając Dawida, który o niczym nie wiedział.

- Bazyli, musimy pogadać - powiedział bardzo poważnie.

Znaleźliśmy pustą klasę, żeby odseparować się od wścipskich uszu i oczu ludzi.

- Przepraszam, że cię zostawiłem - wybuchłem płaczem.

- Nie... Dobrze zrobiłeś. Ja przyjąłem to na siebie... dosłownie i w przenośni.

- Co? P-pobił cię?

- Trochę.

Na jego twarzy nie było żadnych śladów. Były tylko cienie pod oczami, przez zapewne nieprzespaną noc, ale gdy odsłonił rękawy bluzy, a potem podniósł bluzkę, zobaczyłem wielkie sinaki, krwiaki i zadrapania.

- Boli cię bardzo?

- Trochę - powtórzył.

- Co teraz?

- Chciałbym żebyś zapamiętał mnie z tych lepszych chwil...

- C-co? Co ty chcesz mi przez to powiedzieć?

- Nasz związek to ciągłe ukrywanie się i strach przed wykryciem, ale jednocześnie nie byłem bardziej szczęśliwszy. - Uśmiechnął się i otarł pojedynczą łzę.

- Chcesz ze mną zerwać?

- Oczywiście, że nie... ale spróbujmy się na razie do siebie nie odzywać. Może te uczucia nam przejdą i będziemy w pełni szczęśliwi?

- No nie wiem...

- Przynajmniej przez parę miesięcy. Jak mój tata mnie z tobą zobaczy... pobije mnie ponownie.

To mnie przekonało. Może dam radę wytrzymać bez niego, a on będze bezpieczny.

- Dobrze.

Krótko się pocałowaliśmy. Drzwi były otwarte i każdy mógł tu wejść.

- Jakby ktoś pytał to po prostu przestaliśmy się dogadywać. Pokłóciliśmy się o jakieś głupoty, a to przerodziło się w bójkę, czy coś. - Odruchowo dotknął się w miejsce największego siniaka. - Z moim wybuchowym charakterem wszystko jest możliwe. Także i to, że możemy z dnia na dzień się pogodzić.

- Jasne - ponownie przytaknąłem. - Znowu zbiera mi się na płacz. Może lepiej wrócę do domu?

- Mhm... Trzymaj się, skarbie.

- Ty też.

Wyszedłem pierwszy z sali i zacząłem iść do domu.

- Ej, stary - zawołał Dawid. - Co jest?

- Źle się czuję. Miałeś rację, co do Teodora.

- A nie m... - zaczął i westchnął. - Odpocznij sobie w domu.

- Właśnie tam idę.

- Poradzisz sobie?

- Tak. Dzięki, stary - powiedziałem, po czym pożegnaliśmy się.

Powinienem go znać? [BxB] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz