=20=

456 34 1
                                    

I tak znalazłem się w punkcie, gdzie klęczę przy drzewie i ryczę.

- Hej, co jest? - zapytał ktoś stojący za mną.

- Zostaw mnie! - krzyknąłem, gdy mężczyzna położył mi rękę na ramieniu. - Daj mi umrzeć.

- O czym ty mówisz? Skarbie, odwróć się w moją stronę.

"Skarbie"? Zaraz... Zrobiłem, co chciał.

- Teo... - wychlipałem. - Pamiętam wszystko.

- Oh... - Usiadł po turecku i przytuliliśmy się do siebie.

Płakałem parę minut, po czym zacząłem mówić:

- W noc kiedy podciąłem sobie żyły, zobaczyłem, jak twój ojciec morduje jakiegoś gościa. Gonił mnie... Nie wytrzymałem... Przyszedłem tu żeby się powiesić, a jak mi się to przypomiało... jeszcze bardziej... chcę...

- Jak ja go nienawidzę. Wiedziałem, że robi złe rzeczy, ale to... - mówił zaszokowany. - Jeśli to pomoże, nie zostawię cię już nigdy. Wymyślimy coś.

- Tylko o tym marzę - wyznałem, odsuwając się od niego.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłem... jak bardzo cię kocham - dodał nieśmiało.

- Jejku... - Złapałem go za ręce. - Ja też cię kocham.

Pocałował mnie w dłoń.

- Gdybym wiedział, że jest z tobą tak źle... Myślałem, że jest dobrze, że zapomniałeś...

- Też myślałem, że już się z tym pogodziłeś. Tylko gdybym nie stracił tych wspomnień... patrzyłbym na to inaczej.

- Napewno... ale myślenie "Co by było gdyby...?" nic nie zmieni.

- Masz jakiś pomysł, co możemy zrobić?

- Na razie niech będzie jak na początku roku szkolnego. Przynajmniej mój ojciec pozwala mi wychodzić z domu. Bardzo mu zależy żebym się z tobą nie spotykał. Powiedziałem mu, że się na mnie obraziłeś, ale on i tak przez pare tygodni nie robiłem nic, tylko chodziłem do szkoły i wracałem prosto do domu. - Popatrzył się na swoje ręce - trzęsły się. - Dzięki tobie już prawie rzuciłem palenie, ale jak się oddaliliśmy to ponownie zacząłem... jeszcze więcej. Pozwól, że sobię zapalę jednego.

- Jeśli musisz. - Patrzyłem, jak odpakowuje nowiutką paczkę. - Przynajmniej się podziel.

- Dawid nie byłby zadowolony - zaśmiał się i podpalił mi oraz sobie fajkę. Już wcześniej okazjonalnie popalałem sobie trochę. Tylko przy Teodorze, dla jeszcze większego relaksu.

- Po tym co się stało, obaj tego potrzebujemy.

- Zgadzam się. - Zaciągnął się, po czym wypuścił powietrze ustami. Miałem ochotę go pocałować. Już miałem to zrobić, ale napadła go fala smutku. - Nie wierzę, że mój ojciec to zrobił.

- Nie kłamię, Teo.

- Wiem... ale wiesz, o co mi chodzi. Nie przeszło mi to nawet przez myśl. - Nerwowo potarł się po policzku. Jego ręce nadal się trzęsły. - Jeszcze ty, biedaku, widziałeś to. Straszne. Obiecasz, że cokolwiek by się nie stało, nie zabijesz się?

- Jeśli będziesz ze mną...

- Będę - przerwał i pocałował mnie. Brakowało mi tego. - Już prawie zapomiałem, jakie to jest zajebiste.


Powinienem go znać? [BxB] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz