Nie spodziewał się, że kilka dni przed rozpoczeciem astronimicznej wiosny może padać tak gęsty śnieg. Śpieszyło mu się, ale pech chciał, że zaświeciła mu się pomarańczowa kontrolka sygnalizująca brak paliwa. Mógł mówić o cudzie, kiedy dojechał na stację benzynową. Widział jak pewien facet awanturuje się z jednym z pracowników, ale nie zwrócił na to szczególnej uwagi. Musiał do godziny być w Warszawie, a droga przed nim nie była w cale taka krótka.
Dziwił się, że A2 o tej porze jest pusta. Prócz tirów, samochodów dostawczych nie było żywej duszy. Kolejny raz miał szczęście. W pewnym momencie zauważył dosyć niecodzienną sytuację. Dziewczyna, możliwe że w jego wieku, maszerowała poboczem w szpilkach i wlokła za sobą walizkę. Musiał się zatrzymać, bo sumienie nie dałoby mu spokoju.
- Jest zimno i sypie śnieg, a ty jesteś w samych szpilkach i sukience. - odezwał się uchylając szybę.
- Jeśli liczysz na szybki numerek, to najbliższy burdel jest w Warszawie. - warknęła idąc dalej przed siebie. Pewnie nie jeden facet odpuściłby, albo dalej ciągnął te sprośne żarty, ale on naprawdę chciał jej pomóc.
- Nie, po prostu jadę do Warszawy, a wydaję mi się, że ty też tam... idziesz.
- No tak, masz rację. - przytaknęła. - Obiecaj, że nic mi nie zrobisz.
- Masz to jak w banku. - zaśmiał się. Pomógł brunetce wsiadziś walizkę na tylnie siedzenia, a ona sama po chwili zajęła miejsce pasażera.
Skoro jechali już razem, chciał się czegoś o niej dowiedzieć. Chociażby dlatego, żeby zabić nudę. Dziewczyna niechętnie odpowiadała na jego pytania. Nie ufała mu, ale przecież to logiczne. Jednak po czasie bariera między nimi pękła. Laura, bo tak się przedstawiła, z czasem coraz więcej mówiła. Odetchnął z ulgą, kiedy wyznała, że nie zna się na piłce. Mógł liczyć na chwilę spokoju i na to, że dziewczyna pozna jego wnętrze, jako człowieka, a nie piłkarza. Dowiedział się, że właśnie została zdradzona, spóźniła się w pierwszym dniu pracy i została bez samochodu.
- A ty mi nic o sobie nie powiesz? - spytała spoglądając na niego z ukosa. Nie chciała zostać bez niczego. Wydawało się jej, że skądś go kojarzy, ale za Chiny nie mogła sobie nic przypomnieć.
- No cóż...- westchnął.- Moja przyszła żona mnie zostawiła, wszystko co miałem zostawiłem w Monachium i mam na imię Robert.
Po przeszło godzinie dojechali do jednego z Warszawskich hoteli. To nie tutaj dziewczyna miała zakończyć swoją podróż z szatynem, ale wszelkie wątpliwości rozwiał rozwścieczony prezes Boniek. Krzyczał na dziewczynę, że ta się spóźniła, mimo, że ta nawet nie wiedziała o co chodzi temu mężczyźnie. Laura była bliska płaczu. Lewandowski spioł się i wziął całą winę na siebie. Znów jej pomógł, a ona stała patrząc na niego jak na paralityka. Jednak to była dobra okazja, aby odbić się od dna. Co z tego, że właśnie kogoś pozbawiła pracy? Dopóki ta osoba tutaj się nie zjawiła, wszystko jest w porządku.
Cześć i czołem! Tak, to znowu ja. Załóżmy, że skoro to czytasz, to pewnie mnie obserwujesz i jesteś spoko osóbką, bo nie każdy lubi czytać nudne notki :/
Ta książka powstała całkiem przypadkiem, ale to już inna bajka. Dziś jedynie chcę ci powiedzieć, że to kolejne romansidło i drama, więc jeśli czegoś takiego nie lubisz...
Rozdziały będą pojawiały się tym razem tylko dwa razy w tygodniu: we środy i w soboty.
CZYTASZ
Trust me × World Cup 2018
Fanfiction2018© Jest milion powodów, żeby uciec. Tysiące, żeby nie wrócić. Jeden, żeby zostać. ►- A jeśli pewnego dnia będę musiała odejść? - spytała Laura, ściskając jego dużą dłoń. - Co wtedy? - Nic wielkiego - zapewnił ją szatyn. - Posiedzę tu sobie i n...