Robert już dawno pojechał na trening, a ja wciąż nie mogłam się wyzbierać. Co chwilę przypominałam sobie o nowych rzeczach, które musiałam dzisiaj mieć. Przez moje guzdranie musiałam 'pożyczyć' jeden ze samochodów Lewandowskiego inaczej nie zdążyłabym w pierwszy dzień nowej pracy. Z szafki zgarnęłam pierwsze lepsze kluczyki i pobiegłam do garażu. Nawet nie zdziwiła mnie liczba samochodów. Przecież był dziany i wydawało mi się to normalne, że chciał wozić się najlepszymi samochodami. Po breloczku udało mi się odnaleźć samochód. O ilę się nie mylę, było to czarne audi RS7 werscji Sportback. Jeden z lepszych samochodów.
Na miejscu byłam kilka minut przed czasem. Mimo, że niemieckie drogi sprawiły mi nie złą trudność, udało mi się dojechać w całości. W centrum szkoleniowym szybko odnalazłam prezesa Karla. Czekał na mnie przy samym wejściu i od razu przeszliśmy do jego gabinetu.
- Wolę aby moja praca opierała się na mediach, a nie na byciu niepotrzebnym psychologiem dla wszystkich. - zaznaczyłam.
- Rozumiem. - odparł. - Przygotowałem dla ciebie umowę i myślę, że będzie pani zadowolona.
Umowa, którą sporządził Niemiec była naprawdę korzystna. Zapewniała mi wysokie zarobki, wejściówki na każdy mecz, miejsce parkingowe na strzeżonym parkingu, służbowy telefon i wiele rzeczy z których naprawdę mogłabym skorzystać.
- Umowa jest świetna, ale problem pojawia się przy meczach wyjazdowych.
- Myślę, że nie ma żadnego problemu. - rzekł. - Jeśli nie uśmiecha ci się jeżdżenie po Niemczech, możesz pracować tylko w Monachium.
Praca była naprawdę korzystna. Chociaż obawiałam się, że może wykluczać się z kadrą, okazało się, że nie ma żadnego problemu. Na razie związałam się z klubem na pół roku, a prezes uznał to za pół roku okresu próbnego. Dziś mogłam wrócić już do domu, ale postanowiłam skorzystać z okazji i przyjżeć się treningu chłopaków. Tym razem stanęłam za bandanami. Niemial od razu odszukałam wzrokiem Roberta. Razem z pewnym blondynem trenowali rzuty rożne. Sądze, że skoro wykonywane są z rogu, to muszą nazywać się rożne.
- Jeszcze nigdy nie widziałem, aby tak śliczna kobieta oglądała nasz trening. - usłyszałam. Odwróciłam się i oniemiałam. James, ten który jako jedyny nie zwrócił na mnie uwagi, teraz sam z siebie do mnie się odezwał.
- Bywa. - mruknęłam i ponownie odwróciłam się w stronę boiska. Byłam przekonana, że podszedł do mnie bo wyglądam inaczej. Jestem pewna, że jest jak każdy inny facet i zwraca uwagę na wygląd. Też mi coś...
- Hej, powiedziałem coś nie tak? - spytał.
- Nie, niby czemu?
- No nie wiem. - zawahał się. - Ostatnio byłaś bardziej uśmiechnięta.
Dosłownie rozmawialiśmy chwilę. Mimo, że James wydawał się być naprawdę miły, nie wzbudził mojego zaufania. Miałam wrażenie jakby nie był pewny tego co mówi. Ciągle się wahał.
Nie umknęłam uwadze Roberta. Gdy tylko mnie zobaczył, od razu się pojawił. Musiałam go przeprosić, że bez pozwolenia zabrałam jego samochód. To było głupie, bo gdybym spowodowała stłuczkę, aby naprawić samochód musiałabym sprzedać dwie nerki. Choć pytał mnie co tutaj robię, nie powiedziałam mu całej prawdy. Oficjalne podpisanie umowy będzie dopiero po sobotnim meczu i chcę aby to wtedy się dowiedział.
Po zakończeniu treningu poczekałam chwilę na Lewandowskiego i razem wróciliśmy do domu. Obydwoje nie mielismy żadnych planów, więc szatyn postanowił, że pokaże mi 'kilka' ćwiczeń.
CZYTASZ
Trust me × World Cup 2018
Fanfiction2018© Jest milion powodów, żeby uciec. Tysiące, żeby nie wrócić. Jeden, żeby zostać. ►- A jeśli pewnego dnia będę musiała odejść? - spytała Laura, ściskając jego dużą dłoń. - Co wtedy? - Nic wielkiego - zapewnił ją szatyn. - Posiedzę tu sobie i n...