Pracowało mi się dobrze. Nie miałam bezpośredniego kontaktu z piłkarzami z czego się chyba najbardziej cieszyłam. Może zbyt bardzo wszystko wyolbrzymiałam, ale wydawało mi się jakby James stał się taki... dziwny. Od kiedy zaczęłam się ubierać inaczej, on nagle zaczął się mną interesować. Zresztą Robert również to zauważył.
Popijaliśmy wino, gdy listonosz przyniósł stos listów. Głównie były to jakieś ulotki, ale jedna z kopert adresowana była do mnie. Zdziwiłam się, bo nikt nie wiedział, że mieszkam w Monachium. To był list od mojego brata.
- Od kogo? - spytał Robert.
- Zaproszenie na ślub mojego brata. - mruknęłam zamykając kopetrę.
- To ty masz brata? - zdziwił się. Jasne, że miał prawo być zdziwiony. Powiedziałam mu przecież, że jestem sama, nie mam żadnej rodziny.
Czułam się podle z myślą, że go oszukałam. Mógł sobie pomyśleć, że chciałam go wykorzystać. Jednak nie obraził się. Uznał, że to nie jego sprawa i rozsiadł się na tarasie. Ignorował mnie, a ja nie wiedziałam już o co mu chodziło. Przecież powiedział, że to nie jego sprawa.
- Masz chociaż zamiar pojechać na ten ślub? - spytał nagle.
- Do zaproszenia był dołączony bilet do Turynu, więc nie wypada. - burknęłam. Nie rozumiałam jego toku myślenia. Gdyby jego brat, bądź siostra, cokolwiek tam ma brał ślub, nie mógłby mu zrobić takiego świństwa. Rodzina to rodzina i nie ważna jaka by była, rodzina trzyma się razem. Kilkakrotnie czytając to zaproszenie, chciało mi się wymiotować. Laura Laurentis i Mariusz Wojcicki.
Ślub już w następny weekend, a ja w swojej szafie nie miałam nic co mogłabym założyć na tak piękną ceremonię. I choć wypadało udobruchać Lewandowskiego, musiałam zadzwonić po dziewczyny, aby pomogły mi wybrać cokolwiek.
- Nie możesz się na mnie gniewać! - oburzyłam się. - Ty też nie powiedziałbyś mi prawdy, gdybyś był w mojej sytuacji!
- Idź już. - mruknął. Założyłam nerwowo torebkę na ramię i wyszłam uprzednio trzaskając drzwiami. Chociaż do centrum handlowego był spory kawałek, uparłam się i pokonałam go pieszo.
Julia od razu zauważyła, że jest coś nie tak. Jeśli nie wygadam się im, kiedyś popadnę w depresję. Zanim poszłyśmy na zakupy, najpierw pogadałyśmy przy kawie.
- Wydaje mi się, ale on chyba liczy na coś więcej.
- Lisa, daj spokój. - prychnęłam. - Jest w sobie zadufany i myśli, że nagle powierze mu wszystkie swoje sekrety.
- Nie jest zadufany, skoro w takiej sytuacji wyciągnął do siebie rękę. - wtrąciła się Julia.
- Nie obchodzi mnie to co on sobie tam ubzdurał. Jestem mu wdzięczna za wszystko, ale powoli mam go dość. Wydaje mu się, że może mnie kontrolować i mieć nade mną władzę. Prawda jest taka, że od dwóch tygodni szukam małego mieszkania dla siebie.
Nigdy nie wspominałam, ale miałam już dość mieszkania z tym facetem. Całe życie będę mu wdzięcza za wszystko co dla mnie zrobił, ale od pewnego czasu mocno przegina. Dochodzi do sytuacji, w których bywa bardzo zazdrosny...
Prócz jakiś dodatków w postaci wisiorków, butów i torebki, nie znalazłyśmi nic, co mogłoby mnie zadowolić. Jednak Julia zaproponowała abyśmy pojechały do niej i ona mi coś pożyczy. Na oko byłyśmy podobne. Oby dwie byłyśmy szersze w biuście i biodrach, ale to ja byłam nieco szczuplejsza.
Thiago widząc swoją żonę, natychmiast skoczył z kanapy i zaczął ubierać buty.
- A ty gdzie się wybierasz mój drogi?
- Thomas dzwonił, że pilnie potrzebuje mojej pomocy i wspomniał coś o Laurze, ale za bardzo go nie zrozumiałem. - wytłumaczył i pośpiesznie wyszedł z mieszkania. Julia zajęła się małym Gabrielem, a ja w tym czasie mogłam przejżeć jej całą szafę. Sukienek miała mnóstwo i mogę się założyć, że ich wartość nie schodziła poniżej 100 euro. Przebierałam je po kolei, gdy w końcu trafiłam na godną podziwu. Możę ujmę to inaczej, była w moim typie. Była całkiem krótka, ale nadrabiała pięknym beżowym kolorem, wyhaftowanymi kwiatami i krojem, który przypominał a'la hiszpankę. Gdy ją przymierzyłam, wiedziałam, że to trafny wybór. Pokazując ją dziewczyną, one również uznały, że pasuje do mnie idealnie. Może była troszkę ciasnawa w dekolcie i szersza w biodrach, ale tego w ogóle nie czułam.
Po pewnym czasie odezwał się Thiago. Poinformował swoją żonę, że wróci bardzo późno, o ile w ogóle wróci i kazał mi przekazać, że lepiej by było dla mnie gdybym nocowała u nich.
- Nie mam siły do tego człowieka. - westchnęłam. Czego wszyscy teraz ode mnie chcą?
- Musisz się usamodzielnić, bo to zmierza w złym kierunku.
CZYTASZ
Trust me × World Cup 2018
Fanfiction2018© Jest milion powodów, żeby uciec. Tysiące, żeby nie wrócić. Jeden, żeby zostać. ►- A jeśli pewnego dnia będę musiała odejść? - spytała Laura, ściskając jego dużą dłoń. - Co wtedy? - Nic wielkiego - zapewnił ją szatyn. - Posiedzę tu sobie i n...