26

302 25 1
                                    

Robert pov's

Nie widoło nam się na mundialu. Przegraliśmy mecz otwarcia i również mecz o wszystko. Zawiedliśmy siebie i kibiców, a ja zawiodłem potrójnie. Jako piłkarz, jako kapitan i jako napastnik. Ale to była nauczka za pompowanie balonika.

Jednak teraz najważniejsza była dla mnie Laura. Przez cały ten czas opiekowałem się nią jak jeszcze nigdy nikim. Nie jestem już tchórzem i nie boję się przyznać, że ją kocham. I choć wiem, że jesteśmy na razie tylko przyjaciółmi to mam nadzieję, że jeszcze wszystko się ułoży.

- Idziesz ze mną na basen? - spytałem opierając się o framugę drzwi do gabinetu Jacka. Mężczyzna wyrzucił do kosza, o ilę się nie myle, wacik i uśmiechnął w moją stronę.

- Przebiorę się i zaraz wracam.

Dosłownie po kilku minutach z windy wyszła uśmiechnięta brunetka. Jak zawsze promieniała. Na basenie był jeszcze Piszczek i Arek, a Grzesiek stał na balkonie i wszystkich obserwował. Rozłożyliśmy swoje ręczniki i ułożyliśmy się wygodnie na leżakach.

- ZAKOCHANI SĄ WSPANIALI! - wydarł się Wojtek. Nikt tak bardzo nie jest irytujący jak właśnie on.

- Dokładnie tak! - odkrzyknęła Laura. Między innymi to w niej lubiłem. Dystans do samej siebie i rozbawienie. Bo przecież mogła sie obrazić i udawać urażoną, chociaż nic takiego się nie stało.

- Może to nie najlepszy czas, ale pamiętasz o naszych wakacjach? - zagaiłem.

- Oczywiście, że pamiętam. Jak mogłabym zapomnieć o wakacjach na Tayronie, które ty fundujesz. - fuknęła, a ja cicho się zaśmiałem.

Bardzo długo wylegiwaliśmy się na słońcu. O ile ja ciągle wchodziłem do wody, to Laura wręcz robiła odwrotnie. Ciągle wylegiwała się na leżaku, albo z kimś rozmawiała. Często był to Arek. Po czasie sam się do nich dosiadłem. Chcieliśmy wszyscy razem wyjść na spacer, ale niemalże od razu przypomnieliśmy sobie o namolnych dziennikarzach, którzy pragną nas wpędzić w depresję.

***

Mecz z Japonią miałbyć tym o honor. Z jednej strony cieszyłem się, że to ostatni mecz w Rosji, ale z drugiej strony byłem zawiedziony. Sobą, że nie potrafiłem pociągnąć drużyny i tym, że popełnialiśmy tak proste błędy.

Założyłem opaskę kapitana i stanąłem na czele. W duchu modliłem się, aby wszystko poszło po naszej myśli. Nie zniósłbym myśli, że się zhańbliliśmy bardziej niż teraz.

Znów nie czułem tego rytmu. Nie mogłem odnaleźć się na boisku, chociaż doskonale wiedziałem co mam robić. Przez długie minuty nie mogliśmy wbić bramki do momentu pięknej główki Bednarka. Później aż do ostatnich minut nic się nie wydarzyło. Nic, prócz szokującej końcówki meczu. Byłem zszokowany w jaki sposób podeszli do tego Japończycy. Podawali sobie piłkę na własnej połowie, a tylko ja usiłowałem im ją odebrać. Tylko ja.

Czułem wstyd i zażenowanie schodząc z boiska. Ale kiedy na jednej z trybun zobaczyłem Laurę i to, że gestem ręki mnie woła, na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Podszedłem do niej, a ona niespodziewanie wpiła się w moje usta. Sama, z własnej woli i na oczach wszystkich kibiców i dziennikarzy. Jej pocałunek był czymś w rodzaju dowodu, że jednak coś do mnie czuje. Może nie jestem dobry ' w tych sprawach', ale coś czuję, że wyszłem z friendzone. O ilę się nie mylę, tak to się teraz nazywa.

- Nigdy nie pozwole, aby ktoś powiedział o moim mężczyźnie coś złego. - wyszeptała po czym znów mnie pocałowała.

Trust me × World Cup 2018Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz