22

312 23 0
                                    

Po Juracie nadszedł czas na Arłamów, ale zanim wszyscy się tam wybierzemy, najpierw musimy odpocząć po jednym zgrupowaniu. Zatrzymałam się w jednym z Warszawskich hoteli, aby móc widzieć się z Anką. Ustaliłyśmy, że przez ten wolny czas, opracujemy wspólny plan.

Kierując się w umówione miejsce, miałam wrażenie jakby ktoś za mną podążał krok w krok. Na początku tłumaczyłam to sobie przypadkiem. Warszawa to ogromne miasto i tłumy ludzi idą w to samo miejsce. Aczkolwiek moja cierpliwość się skończyła, gdy przystanęłam aby odpisać na sms'a, a osoba idąca za mną zrobiła dokładnie to samo. W pierwszej chwili chciałam do niej podejść i wyjaśnić sytuację, ale gdy się odwróciłam i zobaczyłam wysokiego, zakapturzonego mężczyznę, zrezygnowałam i pomaszerowałam przed siebie.

Nie zapytałam ją wprost, ale ciągle mnie to męczyło. Czy oni naprawdę znowu są razem? W sumie, nie powinno mnie to interesować. Ustaliłyśmy z Anką, że pracą dzielimy się na pół. Jako, że to Anka jest specjalistką w sprawach zdrowego odżywiania, to ja zajęłam się social mediami. Co prawda to ona będzie robiła zdjęcia, ale to ja będę je przerabiać i publikować posty. Oczywiście na początku z jej pomocą.

Wieczorem, gdy wracałam już do hotelu, odezwał się Paulo. Byłam zaskoczona, ale jednocześnie szczęśliwa, że się odezwał. Nie sądziłam, że tak na poważnie wziął sobie naszą znajomość. On również przygotowywał się do mundialu, więc śmiałam się, że nie zdradzę tajnych planów Nawałki. Głównie opowiadałam mu co u mnie. O tym, jak sobie radzę w roli członka sztabu zarówno tutaj, jak i w Niemczech. Nie był zadowolony, że dałam się tak łatwo uwiązać, ale rozumiał powód.

- Mam nadzieję, że jeszcze do mnie wpadniesz. - powiedział.

- Oj tak! Wiesz, trochę myślałam nad tym i jeśli nie miałbyś nic przeciwko, przed rozpoczęciem sezonu mogłabym przylecieć do Turynu.

- To znakomicie! - ucieszył się. - Teraz nie mogę rozmawiać, bo niedługo mam trening, ale na pewno jeszcze do ciebie zadzwonię.

Kiedy weszłam do swojego pokoju, wpadłam w lekkie zakłopotanie. Na szklanym stoliku leżał ogromny bukiet czerwonych tulipanów. Obok niego stała biała karteczka, ale gdy ją otworzyłam, była pusta. Pomyślałam, że po prostu któraś ze sprzątaczek to przyniosła, bo przecież tylko one mają zapasowe karty do pokoi.

***

Przed południem niespodziewanie odezwał się Robert. Wyszedł z propozycją wspólnie spędzonego dnia. Nie miałam się nad czym zastanawiać i od razu się zgodziłam. Jak to mówią, był towarzyszem i do tańca i do różańca, a takich coraz mniej. Założylam białą, zwiewną sukienkę, ponieważ uznałam, że będę wyglądać o niebo lepiej.

Nie mogliśmy spotkać się na mieście ze względu na dużą rozpoznawalność Roberta, więc spotkaliśmy się u niego w apartamencie. Bardzo zaskoczył mnie, że tak dobrze się przygotował. Trafił idealnie moment w którym byłam bardzo głodna.

- Jesteś tak dobrym kucharzem, czy znasz tak dobre knajpki? - spytałam.

- To i to. - zaśmiał się. - Cieszę się, że ci smakowało. Chciałem cię zabrać gdzieś indziej, ale troszkę nie wyszło.

- Rozumiem, nie przejmuj się.

Przed dłuższy czas rozmawialiśmy o wszytkim i też o niczym. Robertowi nie zamykała się buzia i w ten sposób dopiero po czasie zauważyliśmy, że na zewnątrz jest ciemno. Lewy zaproponował coś mocniejszego, a ja pomimo słabej głowy zgodziłam się. Coś czułam, że to nie najlepszy pomysł.

Trust me × World Cup 2018Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz