Mój ideał

1K 54 2
                                    

~~~~~~~~~Perspektywa Quebo~~~~~~~~

Jesteśmy w Krakowie, lubię to miasto, koncerty tutaj zawsze nam dobrze wychodzą i wszyscy są zadowoleni.
Skończyliśmy próbę generalną, gdy przypomniałem sobie o fajnej restauracji, w której serwują moją ulubioną Quesadilla'e. Krzychu i Adam postanowili uciąć sobie krótką drzemkę przed koncertem, a ja z pomocą ochroniarzy, tylnym wyjściem opuściłem klub. Leśna droga dawała mi gwarancję, że nie spotkam tłumu fanów... szczerze, to już trochę mnie to męczy, chciałbym poznać kogoś kto nie będzie mnie traktował jak Quebo, a tylko i wyłącznie jak zwykłego Kubę... hehe, marzenia ściętej głowy.

Zamyślony docieram do restauracji, rozglądam się i widzę dwie osoby, które zamawiają swoje dania oraz dziewczynę wgapiającą się w menu wiszące na ścianie. Wysoka, szczupła, fajnie ubrana, zadbane i długie włosy, brunetka - tak jak lubię. Staje obok niej, jest tak zapatrzona w menu, że jeszcze mnie nie zauważa. Teraz mogę zobaczyć ją w całej okazałości. Jest przepiękna! Już dawno nie widziałem tak ślicznej kobiety, delikatne rysy twarzy, pociągające usta... już wiem, że nie mogę odpuścić... gdy nieznajoma chce podejść i złożyć zamówienie, ja podejmuje decyzje i podchodzę szybko do Pani, która chciała ją obsłużyć.
- Dwa razy Quesadilla, dla mnie i tej pięknej kobiety, a do tego cola zero, żebyśmy zbytnio nie przytyli - składam zamówienie i uśmiecham się do przepięknej nieznajomej.
Dziewczyna odwzajemnia uśmiech i wskazuje palcem na stolik przy którym będzie czekać. Nie mogę się oprzeć i podążam za nią wzrokiem, badając jej idealną sylwetkę. Zastanawiam się czy mnie poznała i wie kim jestem... nawet jeśli tak jest to cieszę się, że nie zaczęła piszczeć na mój widok, jak większość fanek.
Uprzejma Pani w ekspresowym tempie podaje mi tace, z która zmierzam do stolika przy którym siedzi moja piękność. Kładę tace, siadam i przedstawiam się:
- Kubą jestem, miło mi. Cieszę się, ze się nie przestraszyłaś. Normalnie kobiety panikują i uciekają ode mnie, a Ty wykazałaś się ogromną odwagą - patrzę na nią i próbuje zbadać jej reakcje. Nie muszę długo czekać.
- Mówił Ci ktoś już, że za dużo gadasz? Sylwia, miło mi również. Sama nie wiem czemu się na to zgodziłam - odpowiada.
- Widzę, że nie tylko odważna, ale również pewna siebie. To dobrze, może się jakoś dogadamy. Proszę, to Twoja porcja. - podaje jej danie i chce dodać, że jest pyskata, ale powstrzymuje się bo nie chce przesadzić. Wydaje mi się, że mnie nie zna.
- Dziękuje, mam nadzieje, że Twoja propozycja mi zasmakuje. - mówi i oboje zabieramy się do jedzenia.

Przyglądam się jej uważnie, mam ogromne szczęście, że spotkałem tutaj taką piękną kobietę.
- Co Cię tutaj sprowadza ? - pytam.
- Długa historia, a nie wyglądasz na normalnego faceta, więc nie wiem czy mogę Ci zaufać. - odpowiada i chyba ze mnie drwi, co na szczęście mnie rozbawia.
- Skoro jesteś taka odważna to zaryzykuj. - odpowiadam. Jestem szczerze zaciekawiony co ona tutaj robi.
- Moja współlokatorka bardzo chciała dziś iść na koncert jakiegoś rapera, Quebonafide, śmieszna ksywka co nie ? - zaczyna.
Już wiem, ze mnie nie zna!!! Z jednej strony się cieszę bo od dawna marzyłem aby kogoś takiego poznać, ale z drugiej strony nie wiem co robić... udawać przed nią ? Ok, podejmuje szybką decyzję, że nie zdradzę kim jestem.
- Faktycznie dziwna, facet chyba ma niepokolei w głowie - odpowiadam.
- Racja. Wracając do historii, dzisiaj jest wesele jej znajomych, więc nikt nie mógł z nią iść. Poprosiła mnie, a ja jak jakaś głupia blondynka zgodziłam się, a niestety nie znam tego rapera, nigdy go nie widziałam ani nie słuchałam jego piosenek - mówi, a ja wpadam na pewien pomysł.
- Kurczę, to faktycznie słabo. Chciałbym Ci jakoś pomóc. Co Ty na to żebyśmy razem posłuchali teraz jakiś piosenek tego rapera? Przynajmniej na koncercie będziesz mogła udawać, ze słyszałaś jakąkolwiek jego piosenkę. - mówię podekscytowany, jestem ciekawy jaką decyzje podejmie.
- Świetnie ziomek! Dawaj, słuchamy! - odpowiada podjarana, a ja nie mogę przestać się śmiać.
Wyciągam szybko telefon i słuchawki, podaje jej jedną, a drugą zostawiam sobie. Puszczam pierwszą piosenkę i słuchając wracamy do jedzenie naszych dań.
Przesłuchaliśmy z 10 piosenek, przy czym o każdej dyskutowaliśmy. To niesamowite jak fajnie słucha się jej uwag, kilka piosenek trochę skrytykowała, ale większość się jej podobała. Czuje się wspaniałe, Sylwia jest przepiękna i inteligentna a do tego nie leci na mój hajs i fame bo mnie nie zna... jest idealnie.
Pod koniec kolejnej piosenki do restauracji weszło paru chłopaków, zatrzymali się w połowie restauracji i przez chwilę patrzyli na nas, aż nagle ruszyli w naszą stronę.
- Quebo! Nie możemy uwierzyć, że Cię tutaj spotykamy! Możemy zdjęcie?! - mówi jeden z nich.

Czar prysł... wszystko wyszło na jaw... mina dziewczyny mówi sama za siebie, totalnie spieprzyłem sprawę. Widzę smutek i zagubienie w jej oczach. Sylwia sięga po torebkę, zostawia 50zł i wychodzi bez słowa...
Nie wiem co mam robić. Biec za nią? Olać? Nie, nie potrafię się nawet ruszyć. Zepsułem wszystko, trzeba się było odrazu przyznać kim jestem, a tak to piękna kobieta odeszła...
Po chwili uświadamiam sobie ze chłopaki czekają na zdjęcie. Robię z nimi fotki, podpisuje płyty i wychodzę z restauracji kierując się w stronę klubu...

Czeka mnie koncert, chyba najtrudniejszy w życiu..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej :)
Miałam małą przerwę z pisaniem ze względu na naukę. Teraz rozdziały będą częściej.

Dziękuje za pozytywny odbiór ❤️

Promujcie proszę, żebym widziała, że chcecie poznać dalsze losy Sylwii i Kuby ☺️

Nieznajomy // QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz