Piątek

727 48 2
                                    

Tydzień minął mi dość intensywnie - studia, znajomi, praca dodatkowa w laboratorium i zero kontaktu z Kubą. Czy tęsknie ? Tak. Cholernie. Chce go dalej poznawać i spędzać z nim czas. Codziennie zastanawiałam się czy do niego napisać albo zadzwonić, ale wiem, że ma dużo spraw na głowie, więc nie chciałam mu przeszkadzać. Szczególnie, że nie jestem dla niego nikim bliskim. Szkoda.

Piątek. Moja współlokatorka rano wyjechała do rodzinnej miejscowości na weekendowy odpoczynek. Zajęcia zaczynam o 7:50, ale na szczęście tylko do 13. Czas na uczelni szybko mija, ostatnie ćwiczenia mam w laboratorium oddalonym od kampusu uczelni. Cisza, spokój, z dala od studenckiego gwaru. Po zajęciach zbieramy swoje rzeczy, gdy mój telefon zaczyna wibrować.

Kuba, 13:05:
Czekam w parku Słowackiego.

Serce podchodzi mi do gardła. On tu jest! Mimowolnie się uśmiecham. Żegnam się szybko ze znajomymi i ruszam w stronę parku, który jest najrzadziej odwiedzanym miejscem przez mieszkańców Krakowa. Nie dziwie się, że Kuba go wybrał. Po drodze zastanawiam się skąd wiedział gdzie i do której mam zajęcia... muszę się tego dowiedzieć, ten człowiek coraz bardziej mnie zaskakuje.
Na małym parkingu nieopodal wejścia do parku nie ciężko zauważyć lśniące porsche rapera... świetnie ! Kieruje się w jego stronę gdy nagle z małej piekarni wychodzi Kuba, cały w skowronkach, z pudełeczkiem w ręku.
- Witam Panie sławny ! - śmieje się i podchodzę do niego.
- Witam ślicznotko ! - całuje mnie w policzek i przytula.
- Tak długo czekałeś na mnie, że aż zgłodniałeś ? - pytam spoglądając na mały pakunek.
- Nie, przed chwilą przyjechałem. Babeczki są dla nas, ponieważ przed nami długa podróż, więc trzeba coś przekąsić. Wsiadaj. - uśmiecha się tajemniczo.
- Podróż ? Chcesz mnie gdzieś wywieźć i zgwałcić ?! - pytam autentycznie przerażona.
- Sprawie, że będziesz błagała żebym Cię przeleciał. Nie będę musiał Cię gwałcić. - śmieje się i wsiada do samochodu nie czekając na mnie. Lekko zdezorientowana zajmuje miejsce pasażera i zapinam pasy. Kubie nie schodzi uśmiech z twarzy, czym mnie zaraża.
- Nie skomentujesz tego ? Nie skarcisz mojego nagannego zachowania ? - pyta zdziwiony.
- Dokąd jedziemy ? - specjalnie ignoruje jego pytanie.
- Niespodzianka. Nie tylko Ty je potrafisz robić. - odpowiada rozbawiony. Włącza silnik i ruszamy w trasę.
- Skąd wiedziałeś do której i gdzie mam zajęcia ? - pytam z zainteresowaniem.
- Kasia dała mi swój numer, o dziwo o wiele łatwiej mi poszło z nią niż z Tobą. - odpowiada dumny ze swoich podbojów.
- Mogłam się domyślić... świetna przyjaciółka. - mówię zrezygnowana.
Nadal nie wiem dokąd jedziemy. Podróż mija w zaskakująco miłej atmosferze. Z głośników leci cicho muzyka, a my cały czas rozmawiamy na różne tematy, które się nie kończą. Świetnie mi się z nim rozmawia, a babeczki, które kupił smakują niesamowicie.
- Została ostatnia. - stwierdzam ze smutkiem zaglądając do pudełka.
- Zjedz. Smacznego. - opowiada. Zjadam połowę babeczki, a drugą przykładam mu do ust. Trochę zdziwiony otwiera usta i je mi z ręki.
- To całkiem urocze, chyba. - stwierdza.
- Nie jesteś typem romantyka ?! - śmieje się i udaje zdziwienie.
- Słaba z Ciebie aktorka... - odpowiada. Zaczynam się śmiać i uderzam go pięścią w bark. Teraz to on próbuje być aktorem i udaje, że bardzo go to zabolało.
- Jesteśmy na miejscu. - mówi nagle. Przenoszę wzrok z niego na przednią szybę. Na pierwszym planie widzę ogromny napis „Energylandia". Zaczynam się głośno śmiać co wprowadza Kubę w zakłopotanie.
- Przesadziłem ? - pyta drapiąc się po karku.
- Nie! Wręcz przeciwnie! Ostatnio nawet myślałam żeby się tutaj wybrać ze znajomymi, a dzisiaj właśnie Ty mnie tu przywiozłeś. Cudownie, zabawmy się ! - klaskam w dłonie i wysiadam ochoczo z samochodu. Chłopak oddycha z ulgą i w wyśmienitych nastrojach kierujemy się w stronę wejścia.
Możecie sobie tylko wyobrazić jak cudownie się bawiliśmy! Mimo małej sprzeczki na początku, oczywiście o pieniądze. Kuba chciał płacić za mnie, ale mu na to nie pozwoliłam. Troszkę się chłopaczyna obraził, na szczęście szybko mu przeszło. Było niesamowicie, czułam się jak małe dziecko, które spełnia swoje marzenia. Zaliczyliśmy większość atrakcji, poznaliśmy się o wiele lepiej, mieliśmy czas tylko dla siebie. Parę osób zaczepiło Kubę i poprosiło o zdjęcie, ale na szczęście nie było to nagminne, więc mogłam się nim trochę nacieszyć. Nawet się nie zorientowaliśmy, gdy nastała godzina zamknięcia parku.
- Było wspaniale ! - wtulam się w Kubę i obdarowuje go szczerym uśmiechem.
- Zgadzam się ! To był jeden z fajniej spędzonych dni odkąd zaczęli mnie rozpoznawać na ulicy. - śmieje się i całuje mnie w policzek.
- Wracamy ? - pytam.
- Właściwie to tutaj obok jest hotel, moglibyśmy przenocować i rano dokończyć odhaczanie wszystkich atrakcji na mapie. - posyła mi oczko i uśmiecha się szeroko.
- Nie uważam żeby to był dobry pomysł. - odpowiadam i zbijam go z tropu. Kuba posmutniał i zaczął szukać kluczyków do samochodu.
- Dobra chodź, zobaczymy czy są jakieś wolne pokoje. - tym jednym zdaniem przywróciłam jego dobry humor.
Wziął mnie za rękę i udaliśmy się w stronę hotelu. Kuba postanowił załatwić sprawę sam, ale gdy tylko usłyszał od recepcjonistki słowa „Został nam tylko jeden pokój dwuosobowy z łóżkiem małżeńskim" odwrócił się i spojrzał nam mnie pytającym wzrokiem. Nie zastanawiałam się długo, widziałam, że jest zmęczony tak jak ja, więc nie chciałam zmuszać go do prowadzenia samochodu.
- Ok. - odpowiadam i próbuje powstrzymać śmiech, widząc zdziwioną minę Kuby.
Chłopak otrzymał klucze od pokoju i udajemy się w stronę windy, ale w połowie drogi popycham go w stronę klatki schodowej.
- Boje się jeździć windą, pójdziemy schodami. - mówię.
Kuba łapie mnie za ramiona i przyciska mocno do ściany, napiera na mnie swoim ciałem.
- Ze mną też będziesz się bała ? - pyta cicho i składa delikatny pocałunek na moich ustach. Jego wargi całują płatek mojego ucha i szyje. To bardzo przyjemne, chociaż wiem, że nie mogę mu pozwolić na zbyt wiele.
- Tak. - odpowiadam oschle i odpycham go od siebie. Kuba wzdycha zrezygnowany i kieruje się za mną w stronę schodów.
Szybko znajdujemy swój pokój, jest dość przytulny. Duże łóżko znajduje się na jego środku, na przeciwko telewizor i liczne szafki. Łazienka najbardziej przypadła mi do gustu, duża i cała w białych kafelkach. Jednocześnie usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy się śmiać.
- Kuba, nie mam nic ze sobą. Zero ciuchów i kosmetyków. - stwierdzam przerażona.
- Poczekaj chwile. - daje mi całusa w policzek i wychodzi. Wraca z dużą torbą, którą zaczyna rozpakowywać.
- Tutaj są moje rzeczy, możesz ubierać i używać czego chcesz. - uśmiecha się triumfująco.
Chyba nie mam wyjścia, cicho wzdycham, wyjmuje z jego torby męska bieliznę, przynajmniej pierwszy raz w życiu będę miała na sobie Supreme oraz długą koszulkę QueQuality.
- Taaa, to będzie idealny zestaw. - mruczy rozmarzony.
- Weź się nie napalaj, bo tylko się rozczarujesz. - odpowiadam, zabieram rzeczy i kieruje się w stronę łazienki. Biorę szybki prysznic, przebieram się i wracam do Kuby. Lustruje mnie od góry do dołu, patrzy intensywnie po czym stwierdza, że pasuje mi taki zestaw.
- Możesz zostać nową modelką QueQuality. - stwierdza dumnie.
Ignoruje jego komentarz i kładę się po jednej ze stron łóżka.
- Poczekasz na mnie czy zaśniesz ? - pyta wchodząc do łazienki.
- Postaram się poczekać. - mówię zaspanym głosem.
Jednak nie daje rady, nawet nie wiem kiedy zasypiam. Pamietam tylko Kubę wchodzącego do łazienki i dziwne uczucie szczęścia i bezpieczeństwa.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę musieliście czekać na ten rozdział 🙃
Miałam dużo spraw na głowie, ale na szczęście wszystko udało się rozwiązać 💪
Kolejne dwa rozdziały będą opisywać weekend, który Sylwia spędza z Kubą.
Obiecuje, że będą szybciej 🤚
Do następnego ❤️

Nieznajomy // QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz