Niezłą szopkę odstawiłaś

795 55 5
                                    

Dotarłam spokojnie z Filipem do hotelu. Pokój dzieliłam z Kasią, która już smacznie spała, dlatego położyłam się obok niej i szybko zasnęłam.

- Wstawaj śpiochu ! - pobudka Kasi przerwała mój słodki sen. - Idę na śniadanie bo zaraz umrę z głodu, Ty się ogarnij, a ja przyniosę Ci coś do jedzenia żebyś nie musiała schodzić do restauracji.
Posyłam jej szczery uśmiech i wstaje z łóżka. Jak cudownie, że mam kogoś kto o mnie dba. Ogarniam się, biorę szybki prysznic, robię lekki makijaż i ubieram wygodne ciuchy. Dziękuje Bogu, że jednak coś ze sobą zabrałam. Kasia pewnie je śniadanie z ekipą, więc z moją porcją przyjdzie za jakiś czas. Siadam na łożku i automatycznie wybieram numer Kuby, dzwonię, jestem ciekawa jego nastroju po wczorajszym wieczorze.
- Halo ? - odpowiada zaspany.
- Hej, obudziłam Cię? - sama nie wierzę, że zadałam to głupie pytanie.
- Sylwia?! Hej, no tak wyszło, obudziłaś mnie, ale to nic w stosunku do tego jaką szopkę odwaliłaś wczoraj. - odpowiada niechętnie.
- O co Ci chodzi ? - pytam zaskoczona. Słyszę, że ma o coś żal. O pocałunek? Nie podobało mu się? Dziwi mnie jego pasywna postawa.
- Nie mów, że nie zrobiłaś tego pod publikę. Jak ja Cię pocałowałem w samotności to mnie odepchnęłaś, a na imprezie pełnej ludzi poszłaś na całość... myślałem, że jesteś inna niż wszystkie. - odpowiada. Jego słowa mnie ranią, nie wiedziałam, że może to tak odebrać. Źle zinterpretował to co wczoraj zrobiłam.
- To nie tak jak myślisz, ja... - nie dał mi dokończyć.
- Nie produkuj się. Trzeba było na samym początku powiedzieć o co Ci chodzi. Z tym, że mnie nie znasz kłamałaś ?
- Nie. Jak możesz tak w ogóle myśleć? - czuje, że wszystko się rozpada, a ten wczorajszy pocałunek coś dla mnie znaczył.
- Jasne... to chyba nie ma sensu. Może pogadamy później, a może dajmy sobie spokój. Bezpiecznej podróży do Krakowa. - rozłącza się, nie dając mi dojść do słowa.
Jestem w szoku. Przecież nie pocałowałam go wczoraj, jak to powiedział „pod publikę", tylko chciałam żeby wiedział, że nie jest mi obojętny. Nie mam teraz innego wyjścia, pakuje torebkę i wychodzę szybko z pokoju hotelowego. Po drodze spotykam Kasię.
- Co Ty wyprawiasz ?! - pyta zdziwiona.
- Wracaj z ekipą do Krakowa bo jutro masz egzamin, ja sobie poradzę, zaufaj mi, zadzwonię do Ciebie. - daje jej szybkiego buziaka w policzek i wychodzę z hotelu wsiadając do pierwszej taksówki. Podaje kierowcy adres, który usłyszałam mimochodem od Krzyśka. To musi być ich hotel. Docieramy na miejsce po 15 minutach. Wchodzę do hotelu i tutaj wkracza do akcji moja pewność siebie i atut bycia płcią piękna. Bajeruje recepcjonistę, który w łatwy sposób podaje mi numer pokoju Kuby. Pewnie łamie przy tym prawo i mogą go wyrzucić z pracy, ale mi akurat jest to na rękę. Wchodzę do windy, wciskam 5 piętro. Czuje niepokój, ale już nie ma odwrotu.
Podchodzę pod pokój „515", gdy nagle drzwi otwierają się i wychodzą z niego chłopaki. W kolejności Krzysiek, później Adam, a w progu stoi zdziwiony Kuba.
- ooo Sylwia ! Hejka ! - mówi z entuzjazmem Krzysiek, a Adam uśmiecha się szeroko.
- Hejka, widzę, że już wyjeżdżacie. - mijam chłopaków, podchodzę do Kuby i popycham go tak, że znajdujemy się w jego pokoju hotelowym. - Kuba dotrze do Was za 15 minut. - uśmiecham się najsłodziej jak potrafię i zamykam drzwi przed twarzami zdziwionych chłopaków. Słyszę jeszcze głupi komentarz Krzyśka „ Skończy szybciej niż w 15 minut", ale udaje, że tego nie dosłyszałam.
Odwracam się i patrzę na Kubę, dopiero teraz sobie uświadamiam jak bardzo jestem na niego zła.
- Co Ty sobie wyobrażasz ? Myślisz, że wszystko kręci się wokół Ciebie bo jesteś jakimś raperem, którego tydzień temu jeszcze nawet nie znałam ?! - dokładnie wymawiam każde słowo, a jego zdziwienie rośnie. - W dupie mam ten Twój cały świat, zejdź na ziemie chłopie bo jesteś taki malutki... - Kuba zaczyna się śmiać, co bardzo mnie rozdrażnia, więc popycham go, a on łapie mnie za nadgarstki i przyciąga do siebie.
- Nie taki malutki jak myślisz - uśmiecha się zawadiacko.
- Weź przestań, ja jestem serio zła ! A to co wczoraj zrobiłam było totalnie naturalne z mojej strony, a nie jak to nazwałeś „pod publikę" - przewracam oczami.
- Uspokój się już... - mówi cicho Kuba i złącza nasze usta w pocałunek. Popycha mnie do ściany w taki sposób, że nie mogę się ruszyć. Przegryzam jego wargę co jeszcze bardziej pogłębia nasz pocałunek. Puszcza moje nadgarstki i jego ręce lądują na moich pośladkach. Szybko podnosi mnie tak, że oplatam mu nogi w pasie. Ręce wplatam mu we włosy i słyszę jego zadowolenie. Nasze języki odnajdują się i pocałunek staje się bardziej intensywny. Jęczę mu w usta, co jeszcze bardziej go nakręca. Kuba jedną ręką nadal mnie podtrzymuje, a drugą zaczyna rozpinać guziki w mojej koszuli. Tak daleko się dziś nie posunę...
- Ymmm nie - jęczę mu cicho. - Nie chce.
Kuba przestaje mnie rozbierać, patrzy mi w oczy i stawia na podłodze.
- Przepraszam, trochę się zagalopowałem. Faktycznie nie będzie tak łatwo jak mówiłaś. - śmieje się zakłopotany. Całuje go lekko w usta i uśmiecham się słodko zapinając ostatni guzik swojej koszuli.
- Serio dalej uważasz, że wczorajszą akcją chciałam zabłysnąć ? - pytam ostrożnie.
- Sam już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, zaskoczyłaś mnie wczoraj, zresztą tak jak dzisiaj. Pojawiłaś się tutaj i nie przestajesz mnie zadziwiać, a znamy się dokładnie 4 dni. - odpowiada i zarzuca kosmyki moich niesfornych włosów za uszy.
- Tak, zdecydowanie powinniśmy przystopować. - na te słowa lekko się krzywi, ale nie przerywa mi. - Jakie teraz masz plany ?
- Jedziemy do Warszawy bo muszę dziś podpisać ważne dokumenty. Do czwartku siedzę w studiu, chcę jak najszybciej nagrać płytę, ale weekend mam wolny, żadnych koncertów, może się spotkamy? - pyta. - Mam nadzieję, że jakoś wytrzymam bez Ciebie i Twoich niespodzianek parę dni. - śmieje się czym mnie totalnie rozbraja.
- Ok ! Możemy się tak umówić, w sumie muszę się teraz trochę skupić na nauce. - odpowiadam.
- Masz jak wrócić do Krakowa ?
- Tak, czekają na mnie w naszym hotelu. - okłamuje Kubę, ponieważ nie chce żeby przeze mnie zmieniał plany, a pewnie zacząłby kombinować dla mnie jakiś transport.
- To dobrze, przyjadę do Ciebie w piątek wieczorem mała. - uśmiecha się lekko, a ja przytulam go mocno.
Wychodzimy razem z hotelu. Ignoruje głupie uśmiechy chłopaków, żegnam się z nimi jeszcze raz, wysłuchując, że będą bardzo tęsknić.
Odjeżdżają, a ja wsiadam do taksówki i kieruje się w stronę dworca żeby złapać jakiś najbliższy pociąg do Krakowa.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam w kolejnym rozdziale 💪
Dziękuje bardzo za docenienie wcześniejszych ❤️
Bardzo mnie to wszystko motywuje do pisania ☺️☺️

Do następnej części, w której Kuba odwiedzi Sylwię (mam nadzieję😂)

Nieznajomy // QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz