4. Czyli Lou będzie moją, naszą mamą?

8.8K 482 342
                                    

Ola: Miłego czytania, a ja się męczę w szkole 😂

Karo: Studia ssą 👆 Prosimy o komentarze, bo patrzcie! Codziennie staram się dodawać! 😁

Harry pożegnał się ze swoimi pracownikami i wyszedł z siedziby watahy. Skończył właśnie pracę i miał zamiar pojechać po Louisa, a potem po dziewczynki. Cieszył się, że szatyn znalazł stałą pracę i to w zawodzie, w którym chciał.

Droga na miejsce zleciała mu dość szybko, zaparkował auto i skierował się do znanego mu budynku. W środku niemal od razu zauważył Louisa, który był gotowy do wyjścia, ale rozmawiał z jakimś młodym alfą. Chłopak był na oko w wieku omegi i patrzył się na niego zbyt intensywnie co ani trochę nie podobało się Stylesowi.

- Nie, przepraszam. Nie jestem zainteresowany - odsunął się od alfy, Louis.

- Cześć kochanie - odezwał się Harry, kiedy omega osuwając się wpadła na niego.

- Hazz - odetchnął z ulgą i wtulił się w jego klatkę piersiową, odwracając się przy tym - Cześć.

- Wszystko w porządku?

- Tak - spojrzał w górę, kiedy nowy znajomy odszedł od nich - Odkąd tu pracuję, ciągle stara się zaprosić mnie na randkę.

- Mogłeś od razu powiedzieć, to bym z nim zamienił dwa słowa  - mruknął.

- Jest dobrze, H - zrobił z ust dzióbek.

Alfa od razu złagodniał i połączył na krótko nich usta.

- Poza tym -złapał większą dłoń, kiedy przestali się całować - Nie chciałem cię martwić, a teraz powinien dać mi spokój. Na pewno wie kim jesteś.

- Mam taką nadzieję, bo inaczej jestem w stanie zainterweniować - powiedział poważnie, a jego oczy pociemniały.

- Wierzę w to, chodź jedźmy po małe - zaproponował, nie chcąc dłużej tego roztrząsać.

- Tak, masz rację - nie puścił jego ręki i zaprowadził do auta.

- Naprawdę chcesz im dziś powiedzieć? - spytał się, nie wiedząc, czy alfa zmienił zdanie.

- Tak. Myślę, że to ten moment. O ile ty jesteś z tym w porządku.

- Jestem bardzo chętny, z resztą w ten miesiąc sprawiłeś, że się w tobie zakochałem -zapiął pasy i nie patrzył na Stylesa. Wcześniej nie wyznał mu swoich uczuć.

- Lou - powiedział delikatnie i złapał omegę za dłoń - Spójrz na mnie.

Szatyn zagryzł dolną wargę i niepewnie spojrzał w zielone oczy.

- Kocham cię, Lou- powiedział szczerze, trzymając kontakt wzrokowy.

Niebieskie oczy napełniły się łzami.

- Ja ciebie tez kocham, Hazz.

- Nie płacz kochanie - otarł kciukiem policzek omegi.

- To łzy szczęścia - zachichotał i zamrugał parę razy.

- Chociaż tyle - dał mu szybki pocałunek.

- Jedźmy po twoje córki - klasnął w dłonie i poprawił się na fotelu.

- Jedziemy pod szkołę  - przytaknął i odpalił auto.

Szatyn zanucił i przymknął na chwilę oczy, nim zaczął przyglądać się omijanym budynkom. Po paru minutach dotarli na miejsce, dzieci jeszcze nie wychodziły z budynku, a kilkoro rodziców już kręciło się w pobliżu.

Will you choose me? / Kola/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz