~3~

428 20 12
                                    

Wyszłam ze szkoły zadowolona, że jest piątek i udałam się w stronę biblioteki. Dzisiaj mijał termin oddania książki, więc nie miałam wyjścia i musiałam ją zwrócić. Nie myślcie, że lubię czytać książki. To była lektura obowiązkowa. Mama jednak zrobiłaby wszystko żebym zaczęła być jak ja to mówię, molem książkowym. Wiele razy opowiadała mi, że jak była w moim wieku to uwielbiała czytać i zasypiała przy książkach.
Naprawdę nie rozumiem jak tak można...ja w przeciwieństwie do mamy zasypiam przy forach społecznościowych ;)
Skręciłam w lewo w Wall Street i weszłam tylnym wejściem do
budynku-zwanego-biblioteką. Przeszłam przez ciemny korytarz, ponieważ niewiele kto znał to wejście, a dzięki mojej mamie, która kiedyś tu pracowała poznałam wiele sekretów tego „jakże ciekawego" miejsca.
Postanowiłam parodiować mamę kiedy była moją rówieśniczką i zachwycać się książkami.

-Ach, jak ja kocham zapach książek!!-w lekkich podskokach przemieżałam regały z książkami powstrzymując śmiech.

Nie minęła chwila, a zorientowałam się, że w bibliotece nikogo nie ma.

-Dziwne- pomyślałam głośno i poszłam dalej do okienka ze zwrotem książek.

Tam też nikogo nie było.
Może dzisiaj zamknięte?? Ale co z książką? Musisz coś szybko wymyślić Mercy. Szybkim krokiem przeszłam korytarz i weszłam na kręte schody z nadzieją, że na drugim piętrze kogoś zastanę.

-Woooow! - otworzyłam szeroko usta.

Całe drugie piętro było zagospodarowane pod plan filmowy z lat 80. Jak już wspomniałam uwielbiałam aktorstwo, więc bardzo się ucieszyłam. Podeszłam do pani stojącej obok barykady oddzielającej stefę planu.

-Przepraszam bardzo, czy biblioteka dzisiaj funkcjonuje? - zapytałam lekko zmieszana.
-Przepraszam ale nie. Jesteś tu nowa? - odpowiedziała.
-Nie wiem o czym pani mówi? - zdziwiłam się.
-Jesteś Sophia Ophens?
- Yy... To znaczy.. Ni.. - nie dokończyłam bo nieznajoma mi przerwała.
-To świetnie! Już wszyscy na ciebie czekają. Gratulacje, spóźniłaś się na pierwszy dzień zdjęć.

To mówiąc popchnęła mnie do przymieżani i kazała mi na siebie włożyć jakieś stare ciuchy. Byłam bardzo zdziwiona i szczerze mówiąc dosyć się zestresowałam zaistniałą sytuacją. Moim poważnym problemem był brak asertywności, a w takich chwilach dawał się bardzo we znaki. Praktycznie zostałam wepchnięta do tego pomieszczenia nie mówiąc o wcześniejszym opiepszu o spóźnianiu się. I kim do cholery jest ta Sophia Ophens?!

Ubrana wyszłam z szatni i zamknęłam za sobą drzwi. Po chwili nadbiegła ta dziwna pani.

-Szybko się uporałaś- pochwaliła mnie.- Teraz make-up.
-Eheee..O.. Ok.- wyjąkałam.

Przeszłyśmy kawałek korytarzem, poczym skręciłyśmy w drugie drzwi na lewo. Drzwi uchyliły się z lekkim skrzypnięciem i znowu osłupiałam.
Znalazłyśmy się w największym i najlepiej zaopatrzonym biurze do robienia make-up'u i charakteryzacji jakie kiedykolwiek widziałam.
Było tam 8 stanowisk jeden obok drugiego, a na przeciwko było lustro ciągnące się od jednej ściany do drugiej. Ściany miały kolor pudrowego różu.
Wtem zza rogu wyszła wysoka pani z włosami średniej długości przechodzące w Ombre. Lat może z 26.
-Witaj - przedstawiła się. - jestem Jess.
-Dzień dobry. - dygnęłam.
-Musimy się spieszyć, bo już jesteśmy spóźnione. Zaczniemy od włosów.

Nie minęło 15 minut, a byłam gotowa.
Nie wyszłam z tąd tylko dlatego, że poprostu byłam ciekawska i nie mogłam doczekać się co będzie dalej. Nie byłam złą aktorką, wręcz przeciwnie szło mi bardzo dobrze. Byłam najlepsza z całej mojej grupy na kółku i zawsze dostawałam najcięższe role. Może i zrobiłam źle podszywając się pod kogoś innego ale cóż, ciekawość zwyciężyła. Byłam gotowa na aktorskie wyzwanie.
Jess zaprowadziła mnie do pomieszczenia, w którym nikogo nie było i podała mi scenariusz.

-Masz 5 minut na przećwiczenie roli. Potem zaczynamy.

Przyjżałam się kartce papieru.
Scenariusz nie był wcale trudny. Miałam tylko panicznie krzyczeć Mike, kiedy potwór będzie go porzerać. Ach...jakbym chciała żeby to był Mike że Stranger things..
Westchnęłam.

Do pokoju wparowała Jess z wieścią, że już wszystko gotowe.

______________________________________________________________________________
Woow! Trochę długi wyszedł ten rozdział. Równe 600 słów, a jak na mnie to całkiem nieźle.
Do zobaczenia ;)

A Lovely Obsession With Finn Wolfhard Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz