~6~

310 20 3
                                    

W międzyczasie kiedy czekaliśmy na moją mamę do pomieszczenia wpadł reżyser z teczką pod pachą.

-Dobrze że jesteś Marcy. - spojrzał na mnie- Musimy porozmawiać.

Byłam lekko zdenerwowana ale nie mogłam tego po sobie pokazać. Bardzo zależało mi na tej roli po pierwsze dlatego, że wiąże się ze spędzaniem czasu z Finn'em, a po drugie dlatego bo granie w najbardziej popularnym serialu platformy Netflix da mi wielką sławę. Nie należę do gatunku osób, które uganiają się za sławą na każdym kroku, tylko na codzień prawie nikt nie zwraca na mnie uwagi. Mam tylko dwie bliskie osoby, mam na myśli Laurę i Liv, a reszta dziewczyn z mojej klasy to poprostu szmaty. Nie ma innego określenia na to co robią. Są fałszywe, bezczelne, myślą tylko o sobie i.... Eh.. Co będę się o niech rozpisywać? Poprostu są głupie i tyle.
Wyszliśmy z budynku i przystanęliśmy tuż za rogiem.

-Chciałabyś spróbować w roli 010 w Stranger things?
-Marzę o tym...-westchnęłam
-W takim razie damy ci szansę. Przesłuchamy cię z taryfą ulgową. - mężczyzna uśmiechnął się. Potrzebuję tylko spotkać się z twoim rodzicem lub opiekunem żeby uzgodnić parę rzeczy.- tu wskazał na teczkę, z której wystawały papiery.
-Mama powinna być do 5 minut.- odwzajwmniłam uśmiech.

Miałam taką nadzieję, że dostanę tę rolę. W tedy spełniłoby się moje największe marzenie. Wspólny czas spędzony w towarzystwie obsady napewno pomógłby mi zwyciężyć strach. Mam na myśli tremę przed kamerą.
Zza rogu ukazała się dobrze mi znana szczupła sylwetka. To była mama.
Widząc mnie i mężczyznę podbiegła do nas szybko.

-Dzień dobry.-wydyszała moja rodzicielka.-Emma Corner. Mama Mercy.
-Matt Duffer. - reżyser podał rękę i się przedstawił. - Jeżeli pani nie ma nic przeciwko przesłuchamy pani córkę do serialu Stranger Things. Tutaj mam całą masę formularzy, które musi pani wypełnić jeżeli się zgadza.
-Oczywiście bardzo chciałabym żeby Mercy zagrała w swoim ulubionym serialu ale wiem, że wiąże się to z dłułgimi wyjazdami i odpowiedzialnością. - mama była niezdecydowana.
- Oczywiście ale chcę wspomnieć, że podczas wyjazdów pani córka będzie miała pełną opiekę i wyżywienie na koszt produkcji. Może lepiej porozmawiajmy w moim gabinecie.

Wróciłam do Starbucks'a, bo najwidoczniej mama z Panem Duffer nie chcieli rozmawiać w moim towarzystwie. Postanowiłam, że coś zamówię. Podeszłam do lady gdzie opierając się o blat stał Noah.

-Karemelowy czy Korzenny? - zapytał się mnie bez wcześniejszych ustaleń.
-eee.....korzenny? Ale Noah, ja zapłacę, naprawdę.
- Nie ma mowy. - Noah uśmiechnął się pod nosem- Dwa korzenne poproszę.
-Co za uparciuch z ciebie, dzięki.
-Nie ma sprawy.
_______________________________________
_______________________________________
Wiem, rozdział trochę słaby i jeden z najkrótszych ale obiecuję poprawę.
Mam Jeszce pytanie, wolicie krótkie rozdziały często czy długie rzadziej?
Do zobaczenia ;)

A Lovely Obsession With Finn Wolfhard Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz