Rozdział 1.

5.2K 340 632
                                    

Perspektywa: Thomas.

Siedziałem w ławce ze swoim przyjacielem Bradem. Trwała właśnie lekcja historii, którą niespecjalnie lubiłem. Nigdy nie miałem głowy do zapamiętywania tych wszystkich dat, lecz na szczęście od pomocy na sprawdzianie miałem swojego przyjaciela.

Nauczycielka tego przedmiotu to była jednocześnie nasza wychowawczyni, jak i organizatorka wycieczki do Chorwacji. Szkole udało się zdobyć dofinansowanie na zorganizowanie dla uczniów kilkudniowych wakacji w ramach nagrody za świetne wyniki w nauce oraz za bardzo wysokie osiągnięcia sportowe. Nasze liceum pobiło walkowerem pozostałe i dzięki temu możemy zwiedzić sobie Europę.

Wycieczka miała odbyć się jutro, a dzisiaj trwały ostatnie przygotowanie i dopełnianie formalności. Z tego, co zdążyłem się zorientować, to na leci z nami nasza wychowawczyni oraz Pan od matematyki, który jest bardzo zasadowy.

- Dzień dobry, czy przeszkadzam? – usłyszałem męski głos i spojrzałem w stronę drzwi. To był właśnie drugi opiekun wycieczki, który miał nieciekawą minę i wiedziałem, że coś się kroi. Jeszcze chwila, a nigdzie nie polecimy. Zacząłem się denerwować, bo miałem w planach spędzić te kilka dni wraz z Dylanem, z którym mam dzielić pokój na miejscu. Chciałem mu wyznać w końcu swoje uczucia.

- Oczywiście, że nie. Czy coś się stało Richardzie? – zapytała przejęta nauczycielka.

- Uwaga wszyscy. – powiedział donośnym głosem, a Brad wessał dość głośno powietrze, ponieważ obawiał się najgorszego. Spojrzeliśmy na siebie niepewnie. – Nasz jutrzejszy lot został odwołany, ponieważ samolot uległ awarii.

W klasie rozpoczęła się wrzawa.

To są chyba jakieś żarty! Ja już zdążyłem się nastawić na romantyczny spacer z Dylanem o zachodzie słońca po plaży, a ten przychodzi i mówi nam kurwa, że odwołano lot?! No ja się chyba zaraz zastrzelę.

- Posłuchajcie mnie bardzo uważnie. – rozpoczął jeszcze głośniejszym i surowszym tonem. Był nauczycielem, który potrafił wzbudzić szacunek uczniów i wszyscy się go zawsze słuchali. – Udało się nam zorganizować jednak zastępczy lot, lecz niestety odbędzie się on samolotem transportowym, który będzie przewozić jakieś produkty do Europy. Nie będą to jakieś super warunki, ale przynajmniej odbędzie się wycieczka. W tym celu na ostatnią chwilę zbieramy jeszcze 10 uczniów i jednego opiekuna, ponieważ w przeciwnym razie nici z wycieczki. Zadzwoniłem już do hotelu, w którym się zatrzymamy i udało mi się załatwić cztero- oraz pięcio-osobowe pokoje, więc przed startem podzielimy was i sami dobierzemy osoby, z którymi będziecie w pokoju. Czy ktoś jest chętny, aby lecieć jutro? – dodał i zapisał na listę dwóch uczniów, po czym wyszedł z naszej klasy zabierając ich ze sobą.

Pozostała część lekcji przebiegła pomyślnie i po dzwonku wraz z Bradem udaliśmy się do naszych szafek, wciąż dyskutując na temat tego, co powinniśmy ze sobą zabrać, a ja nie ukrywałem swojego niezadowolenia z tego, że mogą mnie rozdzielić z najlepszym przyjacielem. Chciałem z nim spędzić troszkę czasu sam na sam.

- Cześć. – usłyszałem głos Dylana i uśmiechnąłem się szeroko. Przyszedł do nas razem ze swoim przyjacielem, za którym nie przepadałem, bo był burakiem i dupkiem, ale ze względu na moje zauroczenie chłopakiem, tolerowałem go.

- Hej. – odpowiedziałem przeszczęśliwy i wpatrywałem się w Dylana jak w obrazek. Jeszcze chwila, a pociekła by mi na jego widok ślina.

- A Ty co się tak na niego gapisz? – spytał się chamskim tonem chłopak, a moja mina od razu zrzedła. Kurwa, jak ja go nie lubię. – Zakochałeś się, czy jak?

- Boże, zamknij się Brett. Tommy to mój przyjaciel od piaskownicy, dlatego jest tak zadowolony, jak się spotykamy. Przecież nigdy by się we mnie nie zakochał. Ja w sumie też nie ukrywam, że cieszę się, jak go widzę. – wyjaśnił Dylan, a ja poczułem, jak bym dostał cios prosto w serce. Brad spojrzał na mnie i widać było, że jemu też było przykro z powodu słów szatyna. On wiedział, co czuję do niego i wspierał mnie w moich działaniach. Zaoferował, że pomoże mi wyznać Dylanowi swoje uczucia, lecz nie wiem, czy to ma jakikolwiek sens. Powstrzymywałem napływające do moich oczu łzy.

Prisoner of the heart | Dylmas, Briam, Malec, Larry, Brainho & JescottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz