Rozdział 20.

2.6K 256 422
                                    

Perspektywa: Dylan.

Patrzyłem na moich zmieszanych kolegów oraz na zadowolonego z siebie gangstera. Generalnie nie miałem pojęcia, o co może chodzić, ale nikt nie jest skory odpowiedzieć Thomasowi na zadane przez niego pytanie. Wszyscy zachowywali się jakoś podejrzanie i zarazem dziwnie, jak by coś chcieli przed nami ukryć.

- No i co, nie pochwalicie się, co tu odpierdalaliście? – zapytał się nader zadowolony z obrotu spraw Jeff, a Scott i pozostali zmieszali się jeszcze bardziej. Harry z Louisem niespokojnie kręcili się, wymieniając się między sobą spojrzeniami. Thomas, podobnie jak ja bacznie ich obserwował, szczególnie Liama z Brettem, którzy najprawdopodobniej coś wywinęli, ale nikt nie chce się przyznać. Od początku pobytu na wyspie nie było chwili, aby ta dwójka sobie wzajemnie nie dogryzała.

W sumie to wszelką winę zawsze zwala się tylko na nich, no ale kurna, przecież nie tylko oni mogli coś przeskrobać. Przyjrzałem się jeszcze raz gangsterowi i wybałuszyłem oczy ze zdziwienia, bo przyszła mi na myśl jedna rzecz.

Cholera, czyżby Scott również obciągnął Jeffowi i wszyscy się o tym dowiedzieli?

Nie no, to nie ma sensu. Scott na pewno by się mu nie dał. Nie wierzę w to. A może to ktoś inny sobie dogadzał i został po prostu przyłapany?

Kurwa Dylan, to, że Tobie Tommy obciągał nie oznacza, że pozostali też mają zamiar się bawić w takie sprośne rzeczy! Ogarnij się.

- No halo, co tak zaniemówiliście? – dopytywał Thomas, przerywając jednocześnie moje zamyślenia. Obserwowałem swoich znajomych i za cholerę nikt nie chciał powiedzieć, co jest grane. Zaczynało mnie to denerwować.. – Wyjaśni mi ktoś, co nas ominęło?

- A może zechcecie powiedzieć, co tak huknęło? – spytałem, a wszyscy nagle wessali w tym samym momencie powietrze, dziwnie się denerwując i unikając naszego wzroku. Kurwa mać, jeszcze chwila, a okaże się, że nas podgadali.

Nie no, bez jaj, nie byliby tacy perfidny przecież.

- Oh, bardzo dużo, gwarantuję Ci to. – rzekł po chwili spokojnie Jeff, krzyżując ręce na piersiach i obserwując wszystkich z zaciekawieniem. Jego wyraz twarzy jasno mówił, ze koledzy coś przeskrobali. Definitywnie. Dałbym sobie nawet penisa uciąć.

- No to słuchamy zatem. – kontynuował blondyn, a pozostali jeszcze bardziej niespokojnie się kręcili w miejscu, tu chrząkali, tu symulowali kaszel, tu podziwiali niebo i wiele innych.

- Jaka piękna ważka! Muszę ją mieć! – krzyknął niespodziewanie Brad, którego bacznie obserwował blondyn w nadziei, że ten wyjaśni mu, co tu się odpierdala. Chłopak oczywiście nie przejął się specjalnie tym, że chcieliśmy wyjaśnień tylko zaczął biec za jakimś dziwnym, fluorescencyjnym owadem. Thomas otworzył usta ze zdziwienia, po czym rozłożył szeroko ręce w geście tego, jak bardzo jest zdziwiony i zawiedziony jego postawą.

No nieźle. Ciekawe, co tu się musiało odjebać, że nikt nie chce nic mówić.

- Pójdę za nim, nigdy nie wiadomo, czy coś mu się nie stanie. – zaproponował szybko Minho, korzystając z okazji, że może stąd zwiać. No tak, przecież każda wymówka jest dobra, co nie?

- O kurwa, mieliśmy szukać jedzenia. – powiedział równie niespodziewanie Lousi rozpoczynając powolutku ewakuację z tego miejsca, gdzieś w głąb wyspy, ciągnąc za bluzkę ze sobą Harry'ego.

- Dokładnie, razem z Louisem dostaliśmy polecenie szukania jedzenia od Jeffa, więc my się stąd zwijamy, sami rozumiecie, trzeba coś jeść i w ogóle. Poza tym słowa gangstera to najświętsza świętość świętości. No, więc narka. – rzekł spokojnie szatyn o zielonych oczach i chłopcy szybciej, niż rakieta stąd uciekli. No nieźle.

Prisoner of the heart | Dylmas, Briam, Malec, Larry, Brainho & JescottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz