Rozdział 2.

3.5K 323 438
                                    

Perspektywa: Brett.

Siedziałem już chyba z pół godziny w gabinecie Dyra, bo ten oczywiście musiał gdzieś kurwa pójść. Wszystko było ważniejsze, niż nasz cenny czas, który został przez niego zmarnowany. Nie rozumiem, dlaczego się tutaj znaleźliśmy, skoro całą awanturę zaczął ten idiota Dunbar.

- Pierdole, idę stąd. – powiedziałem natychmiast, i gdy chciałem wstać, to usłyszałem głos tego debila, za którym nie przepadałem.

- Nigdzie nie idziesz. Przez Ciebie będziemy mieli bardziej przesrane niż teraz. – warknął Liam tykając mnie palcem. Jak on śmiał mnie dotknąć.

Boże, co za nudziarz.

- Przez Twój debilizm-naturalizm i tak już mamy, więc co za różnica. – fuknąłem. – I zabieraj te łapska, kim Ty jesteś, że możesz mnie dotykać? – dodałem, a Styles się zaśmiał. Nie lubiłem tego pedała, no ale przynajmniej staram się go tolerować, bo zadaje się z moim najlepszym przyjacielem Aleciem, który zasnął i jego chrapanie było słyszalne w całym pomieszczeniu.

- Uuu, ale pocisk. – skomentował Tomlinson, a ja wywróciłem oczami. Jak ja ich nie lubię, to tego nikt sobie nawet nie jest w stanie wyobrazić. Pieprzone, bogate dzieciaki, które mają wszystko, czego chcą i myślą, że są najlepsi. W dodatku bardzo gwiazdorzą, co by nie byli jak sławni.

- Nie stać Cię na więcej? – dodał Dunbar.

- No Ciebie to na pewno nie stać, jak tak patrzę na Twoje ciuchy, a przede wszystkim twarz. – skomentowałem złośliwie. - Użyłbyś dobrego kremiku, to i byś zmarszczek nie miał. 

- Odpierdol się od mojej buzi. Zazdrościsz mi, czy jaki chuj? Dobrze wiesz, że jestem od Ciebie lepszy i mam większy pociąg do dziewczyn. Poza tym nie potrzebuję miliona kosmetyków, żeby wyglądać dobrze w odróżnieniu od Ciebie. – powiedział pewnym siebie głosem Liam i stanął naprzeciwko mnie.

- Do chłopców chyba jeszcze większy, co skarbie? – spytałem spoglądając mu lubieżnie w oczy, na co Liam natychmiast oblał się intensywnym, czerwonym rumieńcem na twarzy. Uśmiechnąłem się zwycięsko.

- Spadaj, dobrze wiem, że jesteś zazdrosny. – warknął i spojrzał mi w oczy wyzywająco, a Styles i Tomlinson zaczęli się podśmiewać z naszej słownej potyczki.

- Tobie to nie ma czego zazdrościć. – fuknąłem i uśmiechnąłem się lubieżnie i perfidnie. – Ty to jedynie możesz być lepszy w obciąganiu, gnojku. – dodałem, na co Dunbar zaczął się denerwować i mało brakowało, a przywaliłby mi w twarz.

- Hej, bez takich. Trochę szacunku do homoseksualistów. – wtrącił się nagle Styles z groźną miną. Gdyby nie on, to pewnie dalej bym się z tym krasnalem kłócił.

- Bo co mi zrobisz, hm? Zgwałcisz mnie w krzakach? – sarknąłem, bo wkurwiali mnie już Ci cholerni geje. Kto to widział, aby w takiej szkole znajdowali się oni? Dyra to chyba posrało do reszty, w szczególności, że nie wywalił jeszcze Dunbara z tej przeklętej budy za samo jego istnienie. Jak dobrze, że to już ostatni rok i nie będę musiał go więcej widzieć na oczy. Wkurwia mnie jak mało kto. Jeszcze na wycieczce jestem zmuszony przebywać w jego towarzystwie.

- Ciebie to nikt by kijem nie dotknął. – fuknął Liam, a ja uśmiechnąłem się zadziornie.

Jeszcze się zdziwisz, chłopcze.

- Twojego maleństwa również. – odpowiedziałem i poczułem pięść chłopaka na swojej twarzy. Cholera, kolejny siniak. Jak ja będę wyglądać w Chorwacji?! Jak żul spod sklepu, co wygrał bitwę o piwo. Chciałem mu oddać, lecz niestety do pomieszczenia wszedł starszy mężczyzna.

Prisoner of the heart | Dylmas, Briam, Malec, Larry, Brainho & JescottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz