18.07

3.2K 187 146
                                    

- [T.I.]? - powiedział, a na jego twarzy malowało się lekkie zdziwienie.

- Cześć, Channie - odpowiedziałaś, niepewnie siadając obok chłopaka i wbijając swój wzrok w podłogę.

Przez chwilę siedzieliście w niezręcznej ciszy, gdyż żadne z was nie wiedziało, jak zacząć konwersację. W końcu jednak postanowiłaś się przełamać i zacząć rozmowę.

- Chciałam z Tobą porozmawiać i przeprosić za to, że wtedy wyszłam. Zachowałam się idiotycznie i niedojrzale. Jednak musisz znać powód.

- Nie sądzisz, że to ja powinienem Ciebie przeprosić? To ja posunąłem się za daleko - przerwał Ci chłopak - Rozumiem, co chcesz mi przez to wszystko przekazać - nie lubisz mnie w taki sposób. Jednak, cholera, [T.I.], ja Cię naprawdę kocham.

- Channie, ja...

- Nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, ale odkąd zobaczyłem Ciebie na karaoke, zapragnąłem Cię bliżej poznać i dowiedzieć się, kim jesteś. Wyróżniasz się na tle innych dziewczyn, jesteś wyjątkowa. Masz piękną figurę, anielski głos i przede wszystkim, traktujesz mnie i innych członków jak normalnych ludzi, a nie gwiazdy. Przy Tobie po prostu mogę być sobą. Jeszcze nigdy nie czułem się przy kimś tak dobrze, jak przy Tobie. Zwłaszcza, że znamy się zaledwie dwa tygodnie. Wiem, że może to zabrzmieć absurdalnie, ale naprawdę Cię kocham, [T.I.].

Wypowiadając ostatnie zdanie lider spojrzał Ci głęboko w oczy, hipnotyzując swoim wzrokiem. Przez chwilę zastanawiałaś się nad odpowiedzią. Nie spodziewałaś się, że Chan wyzna swoje uczucia względem Ciebie. W głębi serca wiedziałaś, że ty również go kochasz. Jednakże Twój nieszczęsny wyjazd ciągle nie dawał Ci spokoju. Miałaś świadomość, że związki na odległość rzadko kiedy wychodzą. Ponadto, przez to, iż Chris jest osobą publiczną trudno byłoby Wam się spotykać bez rozgłosu i ucieczek przed jego fankami. Nie wiedziałaś, co zrobić. Jednak przypomniałaś sobie słowa Jisunga:

"Kieruj się sercem, [T.I.]."

W tamtej chwili ono podpowiadało Ci, abyś również wyznała swoje uczucia chłopakowi. Szybko złapałaś z nim kontakt wzrokowy i rzekłaś:

- Channie, ja też Cię kocham.

Po tych słowach lider przez chwilę siedział bez ruchu. Pojedyncza łza spłynęła po Twoim policzku. W końcu chłopak przyciągnął Cię do siebie, zamykając w szczelnym uścisku i czule całując Cię w czoło. Schowałaś głowę w zagłębieniu jego szyi i zaciągnęłaś się zapachem jego wody kolońskiej. W jego ramionach czułaś się bezpiecznie. Wiedziałaś, że on Ciebie nie opuści, że nie jesteś sama. Nagle chłopak odsunął się od Ciebie, aby następnie wpić się w Twoje usta. Całowaliście się wolno i namiętnie, jakby miał to być Wasz ostatni pocałunek.

Wreszcie, po kilku minutach, oderwaliście się od siebie. Uśmiechnęłaś się pod nosem, a Twoje policzki stały się różowe. Przez chwilę siedzieliście w milczeniu, starając się złapać oddech. Twoje serce biło tak szybko, jakby zaraz miało Ci wyskoczyć z klatki piersiowej. Nagle usłyszałaś dźwięk przychodzącej do Chana wiadomości. Chłopak wyjął telefon z kieszeni spodni, szybko ją odczytując.

- [T.I.], co ty na to, abyśmy pojechali do mnie do dormu?

Po tych słowach splótł Wasze palce ze sobą, sprawiając, że po Twojej skórze przeszedł przyjemny dreszcz. Pokiwałaś głową z aprobatą i razem poszliście do auta chłopaka. Po kilkunastu minutach jazdy w końcu dotarliście na miejsce. Następnie wysiedliście powoli z auta i skierowaliście do windy. W pewnym momencie Chan ponownie złapał Cię za rękę, lekko ją ściskając. Jeszcze nigdy nie byłaś tak szczęśliwa jak teraz. Na tym wyjeździe spełniły się Twoje najskrytsze marzenia, nawet te, które wydawały się być nierealne. Byłaś z Chrisem, liderem Twojego ulubionego zespołu. To było coś, co fanki z całego świata mogły przeżyć jedynie w snach. Z rozmyślań wyrwał Cię głos Chana:

- [T.I.], jesteśmy.

Weszliście do pustego mieszkania, w którym panował wszechobecny mrok. Dziwne, myślałaś, że chłopaki już dawno skończyli swój trening. Nagle jednak światła zapaliły się i zauważyłaś resztę zespołu trzymających tort, na którym świeciło się dziesięć świeczek. Zdziwiłaś się. Nagle obok Woojina trzymającego ciasto, pojawili się Jisung i Changbin z dwiema butelkami szampana i kieliszkami. Spojrzałaś na Chrisa, na którego twarzy malowała się głęboka konsternacja. Wydawał się być równie zdezorientowany, co Ty.

- Chłopaki, ale żadne z nas nie ma dzisiaj urodzin - powiedział, śmiejąc się.

- Wiemy, ale dzwonił producent. Piosenka została zatwierdzona przez producenta. Jutro idziemy do studia ją nagrywać, a dzisiaj świętujemy ten sukces - powiedział Felix, po czym spojrzał się wymownie na Wasze splecione dłonie i dodał - I chyba nie tylko to będziemy dzisiaj świętować.

Poczułaś, jak Twoje policzki zaczynają Cię piec z gorąca, przybierając bladoróżową barwę. Następnie zerknęłaś na Jisunga, który patrzył się na Was lekko zawiedzionym i zarazem zmartwionym wzrokiem. W końcu jednak złapał z Tobą kontakt wzrokowy i uśmiechnął się smutno. Było Ci głupio z powodu zaistniałej między wami sytuacji. Nie chciałaś ranić chłopaka, który był jednym z Twoich przyjaciół. Jednakże wiedziałaś, że podjęłaś dobrą decyzję. Kochałaś Chana i nie ważne jest to, z czym będziecie musieli się niedługo zmierzyć. Znaczące jest to, co dzieje się tu i teraz. Jak to mówią, carpe diem*.

Weszliście głębiej do pomieszczenia, które przepełnione było balonami i serpentynami. Członkowie Stray Kids odłożyli tort na stolik i zaczęliście odliczanie, aby następnie wszyscy razem zdmuchnąć palące się na cieście dziesięć świeczek. Symbolizowały one każdego z was. W końcu, kiedy wszystkie zostały zgaszone, otworzyliście szampana. Po rozlaniu zawartości butelek do kieliszków, wszyscy wznieśliście toast, a następnie Minho zajął się krojeniem tortu, a Seungmin włączył muzykę. Gdy w głośnikach zabrzmiały pierwsze nuty piosenki "New Face" wszyscy bez wyjątku zaczęli tańczyć.

Bawiliście się wspaniale, co chwila wygłupiając się i śmiejąc razem. W pewnym momencie napełniłaś kolejny kieliszek wina i wyszłaś na balkon, aby zaczerpnąć odrobiny świeżego powietrza. Przyglądałaś się wieczornej panoramie miasta, która była idealnie widoczna z mieszkania chłopaków. Widok ten zapierał dech w piersiach. Nagle czyjeś ręce owinęły się wokół Twojej talii, a następnie poczułaś woń dobrze znanej Ci wody kolońskiej połączonej z zapachem alkoholu. Chan oparł swoją głowę o Twoje ramię. Przez chwilę staliście tak w bezruchu, napawając się swoją bliskością.

- [T.I.], czemu stoisz tu sama? - spytał lider, całując Cię delikatnie w szyję.



carpe diem* - "chwytaj dzień"; słynna sentencja pochodząca z poezji Horacego

ɪᴍᴀɢɪɴᴇ: ʙᴀɴɢ ᴄʜᴀɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz