Kontynuacja Touch me, Daddy.
Co się stanie kiedy Kamila objęła władzę po Szymonie? Nie wszystko poszło tak jak zaplanowała. Co jeśli ktoś będzie chciał pomieścić śmierć Szymona? I tym samym odebrać władzę Kam? A co jeśli Tae... No właśnie tego dowi...
Patrzyłam na tańczące pary, a z moich ust nie schodził złośliwy uśmieszek. - Szefowo - podszedł do mnie jeden z goryli. - Co jest? - spojrzałam na niego przez ramię, a ten nachylił się do mojego ucha. - Przyjechała delegacja z Amsterdamu twierdzą, że Szymon jest im coś winien. Powiedzieli, że nie odejdą stąd dopóki im tego nie odda. - Przypomnieli sobie o tym dopiero teraz? - Najwidoczniej. - powiedział niepewnie. - Zawołaj Morfiego i zaprowadź ich do mojego biura. Zaraz tam przyjdę - odparłam i schyliłam się biorąc suknie w dłonie i spokojnym krokiem ruszyłam w stronę wspomnianego pomieszczenia. Zlapałam za klamkę i pchnełam drzwi. W pomieszczeniu znajdowało się pięciu barczystych mężczyzn oraz jeden nieco szczuplejszy siedział rozwalony na kanapie na mój widok wstał. - Dobry wieczór - uśmiechnęłam się w jego stronę. - Gdzie jest Szymon. Ma mi oddać moją własność. - Nie ma go i nie będzie - odparłam spokojnie i usiadłam na swoim fotelu. - Gdzie jest?!!! Mów ty mała suko!! - Odzywaj się grzeczniej. Jesteś w moim domu i na moim terenie. Wystarczy, że pstrykne palcami, a wylecisz stąd na kopach. - warknełam mrużąc oczy. - Więc to ty jesteś Kamila. Słyszałem trochę o tobie. Twarda sztuka. - uśmiechnął się i usiadł na drugim krześle na przeciwko mnie. Wyjął broń z kabury i położył na biurku. Widziałam jak moi goryli sięgają do swoich kabur. Uniosłam rękę do góry by ich uspokoić. - Spokojnie chłopcy. - uśmiechnełam się. - Zgadza się to ja. - Chodzą pogłoski, że ty go odstrzeliłaś. To prawda? - rozłożyłam ręce. - Nigdy nic nie wiadomo. Jednak nie potwierdzę ani nie zaprzecze. - odpowiedziałam - Zastanawiam się tylko, po co pytasz gdzie jest skoro wiesz, że nie żyje. - mężczyzna roześmiał się gardłowo. - Chciałem sprawdzić twoją czujność, ale tobie nawet powieka nie drgneła - dodał, wtedy drzwi do pokoju się otworzyły a w nich pojawił się Tae i Morfi. Morfi staną po mojej prawej stronie, a Tae w kącie ze skrzyżowanymi rękoma. - No proszę proszę na twoich urodzinach spotkać można same elity. - dodał mężczyzna przeczesując ręką włosy. - Jako że ja teraz należę do tej elity muszę kręcić się wokół takich ludzi. No ale my tu gadu gadu, a moi goście są sami. Mów czego chcesz, albo wypierdalaj - mruknełam - nie mam zamiaru siedzieć tutaj i pierdolić z tobą o głupotach. - Spokojnie, spokojnie. - uniósł ręce w obronnym geście- Szymon ukradł mi pewną rzecz i chcę ją odzyskać. - Cóż to takiego - zapytałam. Oparłam łokieć na poręczy fotela, a potem na ręku policzek. - To przekazywany z pokolenia na pokolenie wisiorek ma wartość sentymentalną, ale jest również dość cenny. - Wartość? - 2 miliardy euro. - prychnełam lekceważąco kątem oka spojrzałam na Tae, który z tego faceta przeniósł wzrok na mnie. - I sądzisz że Szymon właśnie tutaj go schował. - Jak mówicie wy Polacy pod latarnią najciemniej. - Zostaw mi zdjęcie tego wisiorka, a ja sie rozejrze. - Wstałam i ruszyłam w kierunku drzwi. - Skończyliśmy zostaw do siebie kontakt, a zadzwonie do ciebie jak tylko go znajdę.- przeniosłam wzrok na Tae. - Chodźmy Taehyung - wyciągnęłam rękę w strone chłopaka, a on odbił się od ściany i chwycił mnie za dłoń. Gdy szliśmy korytarzem odezwał się w końcu. - Nie podoba mi się ten facet. - Mnie też nie. - zcisnełam jego dłoń mocniej. Gdy tylko znowu znaleźliśmy się wśród gości poszliśmy w swoje strony. Piłam właśnie kolejną lampkę szampana i miałam już dość. Wtedy drugi raz tego wieczoru podszedł do mnie Namjoon. Stanął obok i upił łyk jakiegoś trunku ze szklanki. - Będziemy musieli pogadać o naszej współpracy. - Chcesz się wycofać? - zapytałam nie patrząc na niego. - Absolutnie - odparł i zwrócił twarz w moją stronę. - Chcę ją tylko pogłębić i przenieść na wyższy poziom. - Rozumiem - odparłam. - Jak długo zostajecie w Polsce? - Kilka dni chcemy pozwiedzać, i zobaczyć klub Tae w sobotę - odparł, i tym razem ja na niego spojrzałam - wiem że jesteś jego wspólniczką. Sam mu to doradziłem - patrzyliśmy sobie w oczy przez chwilę - Więc spotkajmy się po jutrze. Napiszę ci co, jak i gdzie. - dodałam. - Będę miała do ciebie prośbę gdy już się na spokojnie spotkamy. - O co chodzi? - zapytał na co ja tylko westchnełam. - Chodzi o Tae i Morfiego - mruknełam przechylając kieliszek do dna i znowu spojrzałam na gości.
Nad ranem... Pożegnałam ostatnich gości. Ruszyłam zmęczona do części domu gdzie była moja sypialnia. Wiedziałam kto tam na mnie czeka. Weszłam do sypialni, a przy drzwiach na balkon stał Tae ubrany tak jak na balu. Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców. - Zmęczona? - zapytał patrząc na mnie kątem oka. - Bardzo. Pójdę wziąść prysznic i kładę się spać tatusiu. - powiedziałam i odsunęłam się od niego. Zmarszczyłam brwi. Coś mi tu śmierdziało, a ja nie wiedziałam tylko co. Kiedy weszłam do łazienki zdjełam z siebie suknie i rozpusciłam włosy. Od razu weszłam pod strumień gorącej wody. Zdziwiłam się kiedy Tae nie dołączył do mnie. Kiedy skończyłam owinełam się ręcznikiem i wyszłam do pokoju, ale chłopaka nie było. Na łóżku za to leżał bukiet czerwonych róż i karteczka z wielkim napisem. PRZEPRASZAM KAMILA. Zdziwiłam się powąchałam kwiaty i wstawiłam do jednego z pustych wazonów. Nie miałam siły dzwonić już do Taehyunga. Zrobię to rano. Zakopałam się w prześcieradle po tym jak ubrałam się w piżamę.
Kilka godzin później... Obudziłam się koło południa. Było cicho, za cicho. Zawsze ktoś chodził po korytarzu, słychać było chłopaków za drzwiami, a dziś? Cisza. Chwyciłam za telefon, który leżał na stoliku. A tu cisza, żadnego smsa, ani połączenia. Co do licha. Wstałam i założyłam na siebie szlafrok do którego kieszeni włożyłam broń. Ruszyłam na bosaka na obchód po domu. Nie znalazłam jednak nikogo. Ruszyłam do biura, a tam istny Armagedon. - Co do chuja? - warknełam podnosząc z ziemi papiery. Jednak za mną usłyszałam jakiś ruch. Odwróciłam się z bronią wycelowaną w twarz Morfiego. - Gdzie wy kurwa się podziewacie!!!- wrzasnełam - Ktoś wlazł do domu i zrobił tu burdel. A was nie ma. - Ale Kamila przecież ciebie porwali. - chłopak patrzył na mnie zdezorientowany. - A wyglądam ci kurwa na porwana?!!!! - Dostaliśmy filmik gdzie jesteś przetrzymywana i prawie, że skatowana. Główkowaliśmy jak cie ratować. Rozesłałem chłopaków po mieście by cie znaleźli. - Was naprawdę pojebało. - założyłam rece pod biust. Było sprawdzić w pokoju najpierw czy śpię!!! - wrzasnełam. Trzymając broń cały czas w ręku. - Dzwoń po komendanta. Niech sprowadzi tutaj tych swoich techników. I sprawdźcie monitoring. - Nie sprawdzimy, bo kamery zostały odcięte. - zmierzyłam wzrokiem mężczyznę. - Uwierz mi, że jeżeli to zjebiesz zginiesz marnie. - syknełam i zaczęłam wychodzić z gabinetu. Morfi złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał marszcząc brwi. - Nie zapominaj moja droga kto ci to wszystko dał - warknął, spojrzałam mu w oczy z mordem. Wyrwałam mu rękę z uścisku. - A ty nie zapominaj, że wystarczy pstryknięcie momi palcami, a znajdziesz się na dnie Wisły w betonowym ubranku - odwarknełam. Godzinę później siedziałam na tarasie z kubkiem w ręku i popijałam kawę. - Kamila nie masz litości - odezwał się za mną Namjoon, odwróciłam głowę w jego stronę, obok niego stali chłopcy oprócz Tae i Yoongiego. - Miałam ją, ale po dzisiejszym ranku straciłam ją doszczętnie. - Co się stało?- odezwał sie Hobi i usiedli na krzesłach wokół mnie. Odpowiedziałam im wydarzenia z dzisiejszego poranka. - Potrzebuje zaufanych osób, które będę mogła czuć się bezpieczna. - A co z Morfim? - zapytał Jimin - Nie ufam mu tak jak kiedyś. - Dlaczego? - Dlaczego? Bo czuje, że to nie koniec atrakcji, na dzisiaj z jego udziałem. - A co z Tae? - Właśnie i tu leży pies pogrzebany. - To znaczy? - Jemu też nie ufam - odpowiedziałam na pytania chłopaków i upiłam łyk kawy. Patrząc na nich po kolei.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.