#1

1.5K 77 2
                                    

Patrzyłam na tańczące pary, a z moich ust nie schodził złośliwy uśmieszek.
- Szefowo - podszedł do mnie jeden z goryli.
- Co jest? - spojrzałam na niego przez ramię, a ten nachylił się do mojego ucha.
-  Przyjechała delegacja z Amsterdamu twierdzą, że Szymon jest im coś winien. Powiedzieli, że nie odejdą stąd dopóki im tego nie odda.
- Przypomnieli sobie o tym dopiero teraz?
- Najwidoczniej. - powiedział niepewnie.
- Zawołaj Morfiego i zaprowadź ich do mojego biura. Zaraz tam przyjdę - odparłam i schyliłam się biorąc suknie w dłonie i spokojnym krokiem ruszyłam w stronę wspomnianego pomieszczenia. Zlapałam za klamkę i pchnełam drzwi. W pomieszczeniu znajdowało się pięciu barczystych mężczyzn oraz jeden nieco szczuplejszy siedział rozwalony na kanapie na mój widok wstał.
- Dobry wieczór - uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Gdzie jest Szymon. Ma mi oddać moją własność.
- Nie ma go i nie będzie - odparłam spokojnie i usiadłam na swoim fotelu.
- Gdzie jest?!!! Mów ty mała suko!!
- Odzywaj się grzeczniej. Jesteś w moim domu i na moim terenie. Wystarczy, że pstrykne palcami, a wylecisz stąd na kopach. - warknełam mrużąc oczy.
- Więc to ty jesteś Kamila. Słyszałem trochę o tobie. Twarda sztuka. - uśmiechnął się i usiadł na drugim krześle na przeciwko mnie. Wyjął broń z kabury i położył na biurku. Widziałam jak moi goryli sięgają do swoich kabur. Uniosłam rękę do góry by ich uspokoić.
- Spokojnie chłopcy. - uśmiechnełam się. - Zgadza się to ja.
- Chodzą pogłoski, że ty go odstrzeliłaś. To prawda?  - rozłożyłam ręce.
- Nigdy nic nie wiadomo. Jednak nie potwierdzę ani nie zaprzecze. - odpowiedziałam - Zastanawiam się tylko, po co pytasz gdzie jest skoro wiesz, że nie żyje. - mężczyzna roześmiał się gardłowo.
- Chciałem sprawdzić twoją czujność, ale tobie nawet powieka nie drgneła - dodał, wtedy drzwi do pokoju się otworzyły a w nich pojawił się Tae i Morfi. Morfi staną po mojej prawej stronie, a Tae w kącie ze skrzyżowanymi rękoma.
- No proszę proszę na twoich urodzinach spotkać można same elity. - dodał mężczyzna przeczesując ręką włosy.
- Jako że ja teraz należę do tej elity muszę kręcić się wokół takich ludzi. No ale my tu gadu gadu, a moi goście są sami. Mów czego chcesz, albo wypierdalaj - mruknełam - nie mam zamiaru siedzieć tutaj i pierdolić z tobą o głupotach.
- Spokojnie, spokojnie. - uniósł ręce w obronnym geście- Szymon ukradł mi pewną rzecz i chcę ją odzyskać.
- Cóż to takiego - zapytałam.  Oparłam łokieć na poręczy fotela, a potem na ręku policzek.
- To przekazywany z pokolenia na pokolenie wisiorek ma wartość sentymentalną, ale jest również dość cenny.
- Wartość?
- 2 miliardy euro. - prychnełam lekceważąco kątem oka spojrzałam na Tae, który z tego faceta przeniósł wzrok na mnie.
- I sądzisz że Szymon właśnie tutaj go schował.
- Jak mówicie wy Polacy pod latarnią najciemniej.
- Zostaw mi zdjęcie tego wisiorka, a ja sie rozejrze. - Wstałam i ruszyłam w kierunku drzwi. - Skończyliśmy zostaw do siebie kontakt, a zadzwonie do ciebie jak tylko go znajdę.- przeniosłam wzrok na Tae. - Chodźmy Taehyung - wyciągnęłam rękę w strone chłopaka, a on odbił się od ściany i chwycił mnie za dłoń. Gdy szliśmy korytarzem odezwał się w końcu.
- Nie podoba mi się ten facet.
- Mnie też nie. - zcisnełam  jego dłoń mocniej.
Gdy tylko znowu znaleźliśmy się wśród gości poszliśmy w swoje strony. Piłam właśnie kolejną lampkę szampana i miałam już dość. Wtedy drugi raz tego wieczoru podszedł do mnie Namjoon. Stanął obok i upił łyk jakiegoś trunku ze szklanki.
- Będziemy musieli pogadać o naszej współpracy.
- Chcesz się wycofać? - zapytałam nie patrząc na niego.
- Absolutnie - odparł i zwrócił twarz w moją stronę. - Chcę ją tylko pogłębić i przenieść na wyższy poziom.
- Rozumiem - odparłam. - Jak długo zostajecie w Polsce?
- Kilka dni chcemy pozwiedzać, i zobaczyć klub Tae w sobotę - odparł, i tym razem ja na niego spojrzałam - wiem że jesteś jego wspólniczką. Sam mu to doradziłem - patrzyliśmy sobie w oczy przez chwilę
- Więc spotkajmy się po jutrze. Napiszę ci co, jak i gdzie. - dodałam. - Będę miała do ciebie prośbę gdy już się na spokojnie spotkamy.
- O co chodzi? - zapytał na co ja tylko westchnełam.
- Chodzi o Tae i Morfiego - mruknełam przechylając kieliszek do dna i znowu spojrzałam na gości.

Nad ranem...
Pożegnałam ostatnich gości. Ruszyłam zmęczona do części domu gdzie była moja sypialnia. Wiedziałam kto tam na mnie czeka. Weszłam do sypialni, a przy drzwiach na balkon stał Tae ubrany tak jak na balu.
Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców.
- Zmęczona? - zapytał patrząc na mnie kątem oka.
- Bardzo. Pójdę wziąść prysznic i kładę się spać tatusiu. - powiedziałam i odsunęłam się od niego. Zmarszczyłam brwi. Coś mi tu śmierdziało, a ja nie wiedziałam tylko co. Kiedy weszłam do łazienki zdjełam z siebie suknie i rozpusciłam włosy. Od razu weszłam pod strumień gorącej wody. Zdziwiłam się kiedy Tae nie dołączył do mnie. Kiedy skończyłam owinełam się ręcznikiem i wyszłam do pokoju, ale chłopaka nie było.  Na łóżku za to leżał bukiet czerwonych róż i karteczka z wielkim napisem. PRZEPRASZAM KAMILA.
Zdziwiłam się powąchałam kwiaty i wstawiłam do jednego z pustych wazonów. Nie miałam siły dzwonić już do Taehyunga. Zrobię to rano. Zakopałam się w prześcieradle po tym jak ubrałam się w piżamę.

Kilka godzin później...
Obudziłam się koło południa. Było cicho, za cicho. Zawsze ktoś chodził po korytarzu, słychać było chłopaków za drzwiami, a dziś? Cisza. Chwyciłam za telefon, który leżał na stoliku. A tu cisza, żadnego smsa, ani połączenia. Co do licha. Wstałam i założyłam na siebie szlafrok do którego kieszeni włożyłam broń. Ruszyłam na bosaka na obchód po domu. Nie znalazłam jednak nikogo. Ruszyłam do biura, a tam istny Armagedon.
- Co do chuja? - warknełam podnosząc z ziemi papiery. Jednak za mną usłyszałam jakiś ruch. Odwróciłam się z bronią wycelowaną w twarz Morfiego.
- Gdzie wy kurwa się podziewacie!!!- wrzasnełam - Ktoś wlazł do domu i zrobił tu burdel. A was nie ma.
- Ale Kamila przecież ciebie porwali. - chłopak patrzył na mnie zdezorientowany.
- A wyglądam ci kurwa na porwana?!!!!
- Dostaliśmy filmik gdzie jesteś przetrzymywana i prawie, że skatowana. Główkowaliśmy jak cie ratować. Rozesłałem chłopaków po mieście by cie znaleźli.
- Was naprawdę pojebało. - założyłam rece pod biust. Było sprawdzić w pokoju najpierw czy śpię!!! - wrzasnełam. Trzymając broń cały czas w ręku. - Dzwoń po komendanta. Niech sprowadzi tutaj tych swoich techników. I sprawdźcie monitoring.
- Nie sprawdzimy, bo kamery zostały odcięte. - zmierzyłam wzrokiem mężczyznę.
- Uwierz mi, że jeżeli to zjebiesz zginiesz marnie. - syknełam i zaczęłam wychodzić z gabinetu. Morfi złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał marszcząc brwi.
- Nie zapominaj moja droga kto ci to wszystko dał - warknął, spojrzałam mu w oczy z mordem. Wyrwałam mu rękę z uścisku.
- A ty nie zapominaj, że wystarczy pstryknięcie momi palcami, a znajdziesz się na dnie Wisły w betonowym ubranku - odwarknełam.
Godzinę później siedziałam na tarasie z kubkiem w ręku i popijałam kawę.
- Kamila nie masz litości - odezwał się za mną Namjoon, odwróciłam głowę w jego stronę, obok niego stali chłopcy oprócz Tae i Yoongiego.
- Miałam ją, ale po dzisiejszym ranku straciłam ją doszczętnie.
- Co się stało?- odezwał sie Hobi i usiedli na krzesłach wokół mnie.
Odpowiedziałam im wydarzenia z dzisiejszego poranka.
- Potrzebuje zaufanych osób, które będę mogła czuć się bezpieczna.
- A co z Morfim? - zapytał Jimin
- Nie ufam mu tak jak kiedyś.
- Dlaczego?
- Dlaczego? Bo czuje, że to nie koniec atrakcji, na dzisiaj z jego udziałem.
- A co z Tae?
- Właśnie i tu leży pies pogrzebany.
- To znaczy?
- Jemu też nie ufam - odpowiedziałam na pytania chłopaków i upiłam łyk kawy. Patrząc na nich po kolei.

 Patrząc na nich po kolei

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pierwszy rozdział gotowy.
I co myślicie?

Kiss me, daddy 2!! /Taehyung +18 // DADDYKINK//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz