Kontynuacja Touch me, Daddy.
Co się stanie kiedy Kamila objęła władzę po Szymonie? Nie wszystko poszło tak jak zaplanowała. Co jeśli ktoś będzie chciał pomieścić śmierć Szymona? I tym samym odebrać władzę Kam? A co jeśli Tae... No właśnie tego dowi...
- Nie jestem pewien Kamila. - odezwał się Namjoon, patrząc na mnie niepewnie. - Za to ja jestem pewna w 100% Jooni. - odezwałam się wygodniej siadając w wiklinowym fotelu. - Jesteś szalona wiesz??? - Zdaje sobie z tego sprawę. - Co jeśli to nie wypali? - szczerze nawet nie pomyślałam o konsekwencjach mojego planu. - Biorę to na siebie. - dodałam, chodź sama w to wszystko nie wierzyłam. - Napewno masz zaufanego hakera prawda? - Mam i co z tego? - popatrzył na mnie niepewnie - Jest mi potrzebien. - Do czego? - Chce zgrać dane z tatuażu i dobrze je przejrzeć. Nie podobają mi się ci goście z Amsterdamu. I sądzę, że to nie pierwsza taka wycieczka do mnie po coś co ukradł Szymon. Chcę wiedzieć na co mam być gotowa. - powiedziałam dopijając swoją kawę. Westchnełam. - Taehyung idzie - szepnął Jin nachylając sie w moją stronę i biorąc kubek z herbatą. Odwróciłam się w jego stronę i usmiechnełam się. - Tae? A co ty tu robisz? - zapytałam jakby od niechcenia. - Przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku bo słyszałem że cię porwali. - Jest okey, ktoś tylko puścił taką plote. - odparłam a on dał mi szybkiego buziaka w usta i przywitał się z chłopakami. - W takim razie muszę już lecieć. - Dlaczego? - Mam sporo spraw do załatwienia, wieczorem do Ciebie wpadne mała - odparł, i pocałował mnie w czubek głowy kierując się w stronę wyjścia. Spojrzałam za nim, a później po chłopakach. - Naprawdę dziwnie się zachowuję jak nie on.- powiedział Jimin patrząc za przyjacielem. - O tym właśnie mówiłam - dodałam i spojrzałam przed siebie.
*** Tydzień później....
Siedziałam przed swoim laptopem patrząc w ekran z niedowierzaniem. - Jak to możliwe? - Nie mogłam uwierzyć że Szymon i Morfi wszystko zaplanowali. Haker Namjoona był naprawdę świetny zgrał informacje, które rzekomo usunął mój przyjaciel. Byłam wściekła, zmęczona i wykorzystana. Taka się właśnie w tym momencie czułam. Nie czułam się samotna, tylko byłam samotna. Coraz więcej osób na których mogłam polegać zawodziło mnie. Z moich zamyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. - Halo? - odezwałam się zmęczonym głosem. - Kamilko skarbie nie za bardzo się przepracowywujesz? - usłyszałam głos mamy po drugiej słuchawki. - Tęsknie za tobą przyjedziesz do nas na kilka dni? - Mamuś gdybym tylko... - w sumie dlaczego nie to ja tu jestem szefową i mogę wyjechać do domu na kilka dni. - w sumie czemu nie. Przyjadę najpóźniej w środę. - Tak się cieszę skarbie. Zrobię ci twoje ulubione pierogi z truskawkami. Biegnę powiedzieć babci - po tych słowach się rozłączyła, a ja się uśmiechnełam. - Gdybyś tylko wiedziała co ja robie mamo. - odezwałam się sama do siebie. Znowu podniosłam wzrok na ekran. Czas zrobić porządki. Wyciagnełam z szafy walizkę i zaczęłam wkładać do niej swoje ubrania. Byłam na tym tak skupiona że nawet nie usłyszałam Taehyunga, który wszedł do mojego pokoju. - Gdy bedziesz się tak skupiać na innych czynnościach niż powinnaś w końcu Cię zabiją. - wyprostowałam się i odwróciłam w jego stronę. - Znowu dostałeś na mnie zlecenie? - syknełam i wróciłam do pakowania. - Kamila rozmawialiśmy o tym. - To nie była rozmowa!!!! Zaczełam tylko mówić, a potem się pieprzyliśmy z resztą zawsze tak jest gdy chcesz uniknąć nie wygodnego tematu!!! - wrzasnełam na niego. - Nie krzycz na tatusia bo ten cie ukarze - warknął ostrzegawczo i zaczął iść w moją stronę. Stałam na ugiętycg nogach, patrząc w oczy tego obcego teraz dla mnie człowieka. - Przestałam być twoją córeczką gdy po raz pierwszy mnie okłamałeś. - chłopak zaczął wokół mnie krążyć jak zwierzę. - Nie wydaję mi się. - zawarczał. - Bo gdy jak to nazwałaś piepszymy się zawsze mówisz do mnie tatusiu. - dodał przgryzając płatek mojego ucha. Zadrżałam co było moim przekleństwem. Każde spojrzenie, lekkie musnięcie skóry o skórę. Jednak tak samo było z Szymonem na samym początku. Taehyung objął mnie od tyłu i przytulił. - Czego odemnie chcesz - spytałam kładąc swoje ręce na jego. - Chce, żebyś zostawiła to wszystko i była moją córeczką na wyłączność. Żebyś zawsze była na moje zawołanie. Żebyś robiła to co będę od ciebie oczekiwał - warczał całując moją szyję. Na jego słowa coś zakłuło mnie w sercu. Odsunełam się od niego. - Wyjdź Taehyung - powiedziałam - zostaw mnie. - Co?! Chyba sobie żartujesz ! - w dwóch krokach był przy mnie złapał mnie za nadgarstki i rzucił na łóżko. - Co ty!! - krzyknełam po chwili już siedział na moich udach i próbował zdjąć moją bluzkę, a raczej ją zrywał. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. - Jesteś moja rozumiesz ty mała kurwo? - jego słowa przeszyły mnie na wylot. - Zbyt dużo poświęciłem, żebyś była moja rozumiesz!!! Za dużo!!!! - wrzeszczał, a ja patrzyłam na niego nieprzytomnym wzrokiem, a z nich płynęły łzy. Zacisnął palce na mojej szyji odruchowo załapałam za jego ręce. - Tae - szepnełam. Jednak coraz bardziej brakowało mi powietrza. Kiedy pojawiały mi się mroczki przed oczami drzwi z hukiem otworzyły się i ktoś zerwał ze mnie chłopaka. Nad sobą zobaczyłam bladego Jina. - Kamila, mój Boże Kamila. - patrzył na mnie przerażony. Próbowałam na ślepo okryć swój nagi biust. - Przestań - powiedział i zciągnął narzute i okrywając mnie nią. - Gdzie Taehyung? - Kooki i Namjoon go wyprowadzili. - Co mu jest? - Naćpał się czegoś w klubie, gdy już tam dojechaliśmy szukał zaczepki. Nagle dostał telefon i był tak wkurwiony, że wybiegł stamtąd. Pomyśleliśmy że przyjechał do Ciebie. - Jin siedział obok mnie na łóżku i spuścił głowę. - Przepraszam za niego Kamila. - Nie przepraszaj to nie twoja wina - mruknełam. Co prawda nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Taehyung nigdy taki nie był. Zawsze był czuły, miły, cudowny, a do tego nie mogłam mu się oprzeć jednak coś we mnie pękło gdy nazwał mnie kurwą. - Wydaje mi się, że on jest pod czyjąś kontrolą. Na początku myślałem, że po wyjściu ze szpitala odpuści sobie wszystko zajmie się sobą. - Co masz na myśli? - zapytałam. Wiedziałam że Jin rzadko wtrąca się w sprawy swoich przyjaciół. Jest człowiekiem który działa potajemnie, by chronić kogoś. Dlatego nie chciałam by przerywał to co chciał mi powiedzieć. - Taehyung on jest... - zamyslił się na chwilę - specyficzny, ma swój świat. W jednej chwili wydaje się słodki, a za chwilę staje się nie obliczalny. Sama na pewno to zaobserwowałaś. - na jego słowa skinełam tylko głową. - Kochasz go prawda Kamila? Widać to. Nie musisz się wypierać - odparł patrząc na mnie, a ja spuściłam jedynie głowę, a do moich oczu napłyneły łzy. - Oboje się kochacie, a jednak żadne z was nie chce tego przyznać. Jeżeli sądzisz, że ochronisz go nie mówiąc co czujesz jesteś w błędzie. Pieprząc się z nim tylko dajesz mu nadzieję, że może kiedyś coś z tego wyjdzie. - poczułam się jak najgorsza suka. Naprawdę Jin zawalił całą wine na mnie za ostatnie zachowanie Tae. I powiem szczerze że miał rację. Może nie pełną, ale w większości. Do oczu napłyneły mi łzy. - Jin ja.. - Nic nie mów Kamila. Wiem, że sama jesteś tym wszystkim skołowana jednak zastanów się czy warto to wszystko ciągnąć. - powiedział i wstał spojrzał na mnie jeszcze z góry i się uśmiechnął. - wyjedź gdzieś i odpocznij, przemyśl to. Do zobaczenia maleńka. - po tych słowach wyszedł, a ja siedziałam na łóżku okryta narzutą i płakałam. - Co tu się kurwa dzieje!!! - wrzasnełam wstając i wrzucając wszystko co mi potrzebne do walizki. - Rysiek!!! - wrzasnełam jakieś pół godziny po wyjściu Jina. - Tak szefowo!? - zasalutował a ja tylko westchnełam. - Podstaw samochód wyjeżdżam na kilka dni. - powiedziałam z walizką w ręku i idąc z nią w stronę drzwi frontowych. - Dobrze, a gdzie konkretnie mam Panią zawieść? - Pojadę sama. Ty masz pilnować domu i Morfiego, pamiętaj tylko dyskretnie, zachowuj się tak jak zawsze. A co najważniejsze masz mi wszystko raportować każdego wieczoru. - Tak jest - Nikt ma nie wiedzieć gdzie pojechałam. Poprostu musiałam nagle wyjechać to wzzystko co musicie wiedzieć. Nie ma mnie dla nikogo - warknełam i wyszłam na schody przed domem i czekałam na auto. Gdy chwilę później już je podstawili zapakowałam walizkę i ruszyłam w strone swojego rodzinnego domu. Chciałam odpocząć od swojego teraźniejszego życia. Tak poprostu przez kilka dni.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.