Kontynuacja Touch me, Daddy.
Co się stanie kiedy Kamila objęła władzę po Szymonie? Nie wszystko poszło tak jak zaplanowała. Co jeśli ktoś będzie chciał pomieścić śmierć Szymona? I tym samym odebrać władzę Kam? A co jeśli Tae... No właśnie tego dowi...
Wyszłam ze domu gotowa na pierwszy bal jako oficialna szefowa. Wszyscy bossowie zjechali się z różnych zakątków świata by mnie zobaczyć. Młodą, niedoświadczoną, kurwe Szymona, która jakimś cudem zastąpiła swojego byłego Szefa. Głupie pierdolenie wiedziałam więcej i widziałam więcej niż może się im wydawać. Przez rok swoich rządów mogłam śmiało powiedzieć, że nie jednemu z nich wszystkich podpadłam. No, ale wracając do teraźniejszości... Weszłam po wysokich schodach by później stanąć u ich szczytu spojrzałam w dół na " moich " gości. Uśmiechnełam się pod nosem. - Czas rozpocząć show Morfi. - powiedziałam do mojej prawej ręki. Morfi to człowiek o wielu talentach, który jak narazie sobie nie nagrabił, ale widzę, że zaczyna coś knuć. Umiem rozpoznać co siedzi w ludziach, a w nim siedzi sam diabeł. - To twoje święto Kam. Pozwól, że cię zapowiem. - uśmiechnął się, a ja w odpowiedzi również uniosłam kąciki ust do góry.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Miałam długą czarną sukienkę, włosy upięte w luźnego koka i mocny makijaż. - Drodzy goście - zwrócił sie chłopak trzymając w ręce mikrofon. Wszyscy przestali rozmawiać i spojrzeli na schody na, których stałam. Rozejrzałam się po zgromadzonych. Dostrzegłam znajome twarze skinełam głową w ich kierunku z uśmiechem. - Przed państwem nasza jubilatka. Kamila. - uśmiechnełam się delikatnie. Rób dobrą mine do złej gry. Wzięłam od mężczyzny mikrofon. - Witam wszystkich bardzo serdecznie. Panie kapitanie, panie burmistrzu - skinełam głową w ich kierunku. - Bardzo się cieszę, że znaleźli panowie czas by przybyć na moje urodziny. Równie gorąco witam pozostałych gości. - Obok mnie stanął kelner z kieliszkami szampana. Wzięłam jeden kieliszek i uniosłam go w górę. - Wasze zdrowie! - powiedziałam i wziełam malutkiego łyka alkoholu, spowrotem odstawiając go na tacę. Oddałam mikrofon i zaczełam schodzić w dół do tłumu. Po chwili obok mnie pojawił się Namjoon pomagając mi zejść gdyż w rękach trzymałam swoją sukienkę. Gdy byliśmy już na dole. Odwróciłam się w jego stronę. - Cudownie, że jednak dotarłeś. - zaczełam nie puszczając jego ramienia. - Jakże mogłbym ominąć taką imprezę. - roześmiał się pokazując swoje dołeczki. - A gdzie reszta? - zapytałam. - Są wszyscy. - rozejrzał się - O tam są- dodał i poprowadził mnie do grupki koreańczykow. - Sadako wypiękniałaś, przez ten rok - odezwał się Jin podchodząc do mnie i całując mnie w policzek. - Dziekuję Jinnie ty za to nieco przypakowałeś. - wszyscy się roześmialiśmy. Przytuliłam się xo JiSoo. - Jak się czujesz kochana? - spojrzałam na jej lekko wypukły brzuszek. - Coż Junior zaczyna szaleć, ale jest cudownie. Yoongi traktuje mnie jak jajko. Jak jakąś lalkę z porcelany. - To jego pierworodny przyzwyczaisz się. - odparłam. - A właśnie gdzie jest Taehyung? - Powiedział że się spóźni, miał coś do załatwienia. - skinełam głową na jej słowa. Porozmawiałam z nimi jeszcze chwilę i dalej ruszyłam między gości. Podeszłam do komendanta policji. - Panie komendancie - zaczęłam uśmiechając się przyjaźnie. - Kamila dziękujemy za zaproszenie. - mężczyzna nachylił się do mojego ucha. - Wszystko jest obstawione tak jak prosiłaś. Szefowo - na ostatnie słowo uśmiechnełam się złośliwie. - Bardzo się cieszę i dziękuję za pańskie wsparcie - odparłam dotykając jego ramienia. - Niech się pan dziś bawi jutro wszystko omówimy, gdy spotkamy się u pana burmistrza na herbatce. - odsunełam się od mężczyzny. - No proszę o wilku mowa - spojrzałam w oczy mężczyzny, który właśnie do nas podchodził. Wzięłam pod rękę mężczyznę i poprowadziłam w zaciszne miejsce. - Panie burmistrzu. Mamy coś do obgadania na teraz. Jest mi pan coś winien, a ja nie lubie czekać. Sekundy później za mną pojawiło się dwóch goryli. - Nauczcie proszę pana burmistrza, że pożyczone rzeczy się oddaje. Tylko pamiętajcie, że pan burmistrz musi jeszcze dziś ze mną zatańczyć w końcu to moje urodziny. - Wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Następnie wróciłam do gości. Po dłuższej chwili krążenia między nimi z kieliszkiem szampana w dłoni usiadłam jednak by na chwilę odpocząć. Kręciłam kieliszkiem i patrzyłam jak alkohol obija się o ścianki. Poczułam stające włoski na karku - Czyżby nudziło cię twoje własne przyjęcie? - zapytał sprawca mojej gęstej skórki. Podniosłem wzrok i spojrzałam na ten cudowny kwadratowy uśmiech. - Mam chęć stąd uciec. - Tak jak ostatnio? Tym razem bym cię dogonił. - Nie wątpię w to Taehyung - wstałam i pogłaskałam go po policzku. - Spóźniłeś się - dodałam - Musiałem załatwić kilka spraw - odparł. - Wiem jak umilić ci ten czas nudy. - odparł i chwycił mnie za rękę prowadząc mnie na zewnątrz gdzie z tarasu można przejść do ogromnego ogrodu, a potem do sadu. Chłopak przycisnął mnie do drzewa i wpił się w moje usta całując je zachłannie, chciałam położyć ręce na jego karku jednak ten chwycił mnie za nadgarstki i przyszpilił je nad moją głową. Całował teraz moją szyje, a z mojego gardła wydobywały się westchniecia i ciche pojękiwania. Chwilę później siedziałam już na biodrach mężczyzny i czułam jak wchodzi we mnie całą swoją długością. Tego mi było trzeba szybkiego numerku. Kiedy chłopak w końcu puścił moje ręce zarzuciłam je na jego kark i dyszałam w jego usta. - Szybciej Tatusiu. Ahh... - przymknełam oczy i zagryzłam wargę gdy odsunął materiał mojej sukienki na bok by mieć lepszy dostęp do moich piersi, które teraz lekko ssał. Nie rozebrał mnie nadal ubrana byłam w suknie, a miałam ją tylko podwiniętą gdzie niegdzie i odsłonięte to co było nam potrzebne. Opierałam się plecami i pień drzewa wybijając paznokcie w ramiona chłopaka zakryte koszulą. - O tak tatusiu mocniej.... Błagam cię szybciej.- dyszałam - Uwielbiam gdy tak jęczysz. - wychrypiał Taehyung przy mojej szyji. - Tak maleńka zaciskaj się - dodał, i przyspieszył, chwilę później oboje doszliśmy. Tae odstawił mnie na ziemię i poprawił sukienkę. - Gdyby nie to, że dziś są twoje urodziny przełożył bym cię przez kolano i zlał. - powiedział poprawiając swoje spodnie. - Czekam na to z niecierpliwością kochany. - odparłam i starłam z kącika jego ust moją czerwoną szminkę. Uśmiechnełam się i złapała go za rękę kierując się znowu w stronę sali i gości.. - Cieszę się że jesteś tatusiu - odparłam odwracając się do niego na schodach i przygryzłam dolną wargę z uśmiechem.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Już jest pierwszy rozdział drugiej części. Mam nadzieję że się podoba Miłego czytanian😍😍😍😍